"Komisja Europejska przymyka oczy na łamanie zasad, na jakich opiera się UE" - mówił w poniedziałek polskim korespondentom w Brukseli przewodniczący Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych (ZMPD) w Polsce Jan Buczek.

Chodzi o niemieckie i francuskie regulacje, które poza wprowadzaniem płacy minimalnej nakładają też na przewoźników szereg obciążeń administracyjnych, jak choćby konieczność przedłożenia tłumaczonych dokumentów dotyczących zatrudnienia kierowcy.

Polscy transportowcy od dłuższego czasu starają się walczyć na forum UE z tymi regulacjami, które są dla nich niekorzystne. Teraz ZMPD zebrał koalicję organizacji zrzeszających przewoźników z Portugalii, Hiszpanii, Bułgarii, Czech, Słowacji, Estonii, Łotwy, Litwy, Węgier oraz Rumunii, by wspólnie starać się wpływać na Komisję Europejską.

W wystosowanej do szefa KE Jeana-Claude'a Junckera deklaracji organizacje przewoźników wyrażają zadowolenie z wszczęcia wobec Francji i Niemiec procedury o naruszenie prawa UE, ale zwracają uwagę na przeciąganie się jej bez żadnych efektów.

Reklama

"Jesteśmy niezadowoleni z postępów. Wydawało nam się, że zaraz po wakacjach będziemy mieli jakiś wymierny efekt tych działań. A mamy do czynienia z jakby odłożeniem sprawy na półkę" - ocenił szef ZMPD.

Dlatego przewoźnicy chcieliby, żeby Komisja skierowała sprawę do Trybunału Sprawiedliwości UE, by ten rozstrzygnął, czy regulacje wprowadzane przez Paryż i Berlin są sprzeczne z prawem UE czy nie.

W deklaracji transportowców zwrócono uwagę, że Komisja wszczęła formalną procedurę badania zgodności niemieckiej ustawy o płacy minimalnej z prawem UE półtora roku temu.

Postępowanie trwa; Niemcy zawiesiły stosowanie przepisów o płacy minimalnej w odniesieniu do tranzytu wykonywanego przez ich terytorium, choć zdaniem Buczka kierowcy i tak zgłaszają problemy.

Z kolei postępowanie wobec Francji zostało rozpoczęte w czerwcu. Komisja wezwała Paryż do usunięcia uchybienia, co jest pierwszym etapem procedury o naruszenie unijnego prawa.

Przewoźnicy boją się, że trend ograniczania dostępu do rynku usług będzie powielany przez inne kraje członkowskie. Właścicielom firm przewozowych nie podoba się m.in. belgijski wymóg kwaterowania kierowców w czasie przerw w hotelach zamiast odpoczynku w kabinach.

W lipcu w czasie debaty PE unijna komisarz ds. transportu Violeta Bulc mówiła, że "Komisja Europejska popiera w pełni zasadę płacy minimalnej, ale uważa, że jej systemowe stosowanie przez Francję i Niemcy do wszystkich międzynarodowych operatorów w transporcie ogranicza w nieproporcjonalny sposób swobodę świadczenia usług i przepływu towarów".

Bulc podkreślała, że pracownicy w sektorze transportowym są bardzo mobilni: w krótkim okresie pracują w wielu państwach członkowskich. "Stosowanie przepisów krajowych dotyczących płacy minimalnej do bardzo krótkich pobytów stworzy niepotrzebne obciążenia administracyjne dla operatorów transportowych. Nie daje to żadnych korzyści pracownikom" - argumentowała komisarz.

Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych otworzyło w poniedziałek swoje przedstawicielstwo w Brukseli, by lepiej monitorować prace instytucji unijnych, które mają wpływ na regulacje dotyczące transportu.

>>> Czytaj też: Masz pieniądze, to masz wizę. Brytyjski pomysł na Brexit