Brytyjski minister ds. wyjścia z UE David Davis oświadczył w poniedziałek, że rząd nie dopuści do sytuacji, w której parlament będzie "mówił premier, jak ma rozgrywać swoje karty" podczas negocjacji ws. Brexitu. Dodał, że mogłoby to zaszkodzić wynikowi rozmów.

Wystąpienie Davisa w parlamencie było oficjalną odpowiedzią rządu Theresy May na orzeczenie brytyjskiego Wysokiego Trybunału (High Court), który uznał w czwartek, że do rozpoczęcia formalnego procesu wyjścia kraju z Unii Europejskiej niezbędna jest zgoda obu izb parlamentu. Rzecznik rządu zapowiedział złożenie apelacji w Sądzie Najwyższym i dodał, że premier jest "zawiedziona" wyrokiem.

Davis podkreślił, że jego zdaniem parlament będzie miał wystarczająco wiele okazji do wypowiedzenia się na temat Brexitu, np. podczas prac nad planowaną na przyszły rok Wielką Ustawą Uchylającą. Otworzy ona drogę do uchylania przepisów Unii Europejskiej po opuszczeniu Wspólnoty przez Wielką Brytanię.

"Kontrola parlamentarna - tak, ale mówienie premier, jak ma rozgrywać swoje karty i zmuszanie jej do pokazania swojej strategii negocjacyjnej - nie" - powiedział Davis.

"Nie uda nam się osiągnąć dobrego wyniku w negocjacjach, które będzie prowadziło 650 osób w Izbie Gmin i blisko 900 w Izbie Lordów; nie prowadzono w ten sposób żadnych negocjacji w historii" - dodał.

Reklama

"Jeśli parlament będzie nalegał na ustalenie szczegółowego planu minimum, bardzo szybko stanie się on maksymalną ofertą, jaką będą skłonni nam złożyć nasi partnerzy" - ostrzegł.

Minister przyznał, że rząd będzie musiał czekać do początku przyszłego roku z podjęciem dalszych kroków na drodze do formalnego uruchomienia procedury wyjścia z Unii Europejskiej.

Na początku grudnia Sąd Najwyższy będzie rozpatrywał rządowe odwołanie od wyroku Wysokiego Trybunału, a przygotowanie szczegółowego, pisemnego werdyktu może zająć nawet kilka tygodni.

Jednocześnie Davis powtórzył, że rząd liczy na złożenie notyfikacji o początku negocjacji przed końcem pierwszego kwartału przyszłego roku, zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami premier May.

>>> Czytaj też: Masz pieniądze, to masz wizę. Brytyjski pomysł na Brexit