W nocy z czwartku na piątek turecka policja przeprowadziła obławy na liderów i deputowanych prokurdyjskiej Ludowej Partii Demokratycznej (HDP), która jest drugą co do wielkości siłą opozycyjną w tureckim parlamencie.

Zatrzymano 12 deputowanych w ramach śledztwa dotyczącego rzekomych powiązań HDP z nielegalną Partią Pracujących Kurdystanu (PKK), czyli kurdyjską partyzantką. Władze Turcji uważają PKK za organizację terrorystyczną.

W piątek formalnie aresztowano m.in. dwoje współprzewodniczących HDP - Selahattina Demirtasa i Figen Yuksekdag.

Sądy zdecydowały o wypuszczeniu na wolność trzech innych deputowanych; mają być oni jednak objęci kontrolą sądową.

Reklama

W maju turecki parlament przyjął tymczasową nowelizację konstytucji, która pozbawiła immunitetu 138 parlamentarzystów, głównie deputowanych HDP.

Akdogana zatrzymano mimo fali międzynarodowej krytyki, która spadła na Ankarę po piątkowych aresztowaniach prokurdyjskich deputowanych. Działania tureckich władz ostro skrytykowała m.in. Unia Europejska.

"To są metody - i trzeba powiedzieć to bez ogródek - które stosowano podczas nazistowskiej dyktatury" - powiedział w poniedziałek stacji Deutschlandfunk minister spraw zagranicznych Luksemburga Jean Asselborn. Nie wykluczył on możliwości nałożenia na Turcję sankcji gospodarczych.

Również w poniedziałek szef austriackiej dyplomacji Sebastian Kurz w wywiadzie dla radia Oe1 ostro skrytykował tureckie władze za represjonowanie prasy i opozycyjnych polityków oraz zaapelował o zerwanie rozmów w sprawie przystąpienia Turcji do UE.

"Dla państwa, które usiłuje wtrącić do więzień dziennikarzy i opozycję, nie ma miejsca w Unii Europejskiej" - oświadczył Kurz dodając, że w jego ocenie "czerwona linia została przekroczona już dawno".

W niedzielę słuszności aresztowań prokurdyjskich deputowanych bronił prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan. Przemawiając w Stambule Erdogan powiedział, że krytyka z zagranicy jest mu obojętna. "W ogóle mnie nie obchodzi, czy nazywają mnie dyktatorem, czy coś w tym rodzaju. Wpada to w jedno ucho i wylatuje drugim. Ważne jest to, co mówi mój naród" - oświadczył.

Nawiązując do aresztowań deputowanych z HDP powiedział, że "nikt nie stoi w Turcji ponad prawem". "Jeśli ktoś zachowuje się nie jak deputowany, lecz jak terrorysta, to będzie traktowany jak terrorysta" - mówił.

Unii Europejskiej turecki prezydent ponownie zarzucił udzielanie schronienia zwolennikom PKK, choć także w UE to ugrupowanie jest wpisane na listę organizacji terrorystycznych. (PAP)