Konferencja dotyczyła turystyki kulinarnej w kontekście trendu slow life. Wzięli w niej udział przedstawiciele instytucji związanych z branżą turystyczną w regionie, ale też przedsiębiorcy, którzy świadczą usługi turystyczne. Uczyli się m.in. jak wykorzystać regionalne kulinaria w prowadzeniu biznesu.

Hubert Gonera, ekspert z dziedziny turystyki kulinarnej i marketingu miejsc przypomniał, że idea slow life pojawiła się we Włoszech w latach 80-tych XX w. To "filozofia świadomego życia", zwracania uwagi na rzeczy wartościowe dla naszego życia, na przekór powszechnemu pędowi.

Podlaskie szeroko kojarzy się z wieloma specjałami kuchni znanymi tylko w tym regionie, które są osadzone w historii i tradycji - mówił Gonera. Wymieniał m.in. potrawy z ziemniaków takie jak babka i kiszka ziemniaczana czy lokalny alkohol na bazie destylacji ziemniaka. Suwałki - to sękacz, Korycin - ser koryciński, Kruszyniany - wiele specjałów kuchni tatarskiej, nie brakuje też litewskich wędlin takich jak kindziuk czy kumpiak.

Gonera dodał, że na tej bazie można proponować turystom różne oferty, np. warsztaty z kiszenia, wędzenia czy pieczenia, albo po prostu gotowania na bazie naturalnych, regionalnych produktów. "Pomysły są, ale brakuje marki" - mówił. Dodał, że można to wykorzystać w związku z tym, że w Polsce "slow life naprawdę przeżywa boom" i "jest to trend, na którym można skorzystać" nie rezygnując z tego, czym region był przez wieki i jaki sposób życia był i jest tu ceniony. "On wciąż może być ceniony przez ludzi, którzy się totalnie zapędzili i żyją za szybko" - dodał.

Reklama

To jego zdaniem ważne tym bardziej, że Podlaskie nigdy nie będzie masowo przyciągać turystów, bo "nie ma ciepłego morza", ale może przyciągać tych, którzy szukają specyficznych propozycji, dlatego należy wykorzystywać walory i rzeczy unikalne, bo turystyka kulinarna jest "najprzyjemniejszą formą turystyki", a symboliczne słoiki z jedzeniem są najlepszą formą promocji. Zaznaczył jednak, że turystyka kulinarna czy slow life również nigdy nie będą masowe.

W regionie powstaje Podlaski Szlak Kulinarny. Uczestniczący w konferencji wicedyrektor Podlaskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Szepietowie Mariusz Cylwik powiedział, że inicjatywa, która ma mieć formę stowarzyszenia, jest w trakcie rejestracji. Współpracę w ramach szlaku zadeklarowało ok. 40 wytwórców tradycyjnej regionalnej żywności, którzy odnosili sukcesy w konkursie "Nasze kulinarne dziedzictwo". Chodzi o takich wytwórców, u których te regionalne produkty są cały czas dostępne i można je od ręki kupić.

Hubert Gonera radził inicjatorom podlaskiego szlaku, by nie koncentrowali się wyłącznie na produktach spożywczych, ale by towarzyszyła temu cała kompleksowa, powiązana oferta turystyczna. Konieczna jest do tego także współpraca z właścicielami pensjonatów czy gospodarstw agroturystycznych. Podkreślał, że samo powołanie szlaku, jeśli nie będzie za tym stała jakość proponowanej szerszej oferty to za mało, by przyciągać turystów. Potrzebne są bowiem i noclegi i dodatkowe zajęcia, np. warsztaty kulinarne czy inne propozycje na spędzanie czasu zależnie od pory roku.

Przedstawiciele organizatorów turystyki nad Wigrami na Suwalszczyźnie oraz nad Biebrzą mówili, że wymiana informacji o swoich propozycjach i ofertach pomiędzy usługodawcami, chociażby w najbliższym sąsiedztwie i wzajemne polecanie sobie turystów to podstawa. Zwracano też uwagę, że by przyciągać turystów naprawdę zainteresowanych, oferta musi być autentyczna i zaangażowana.

Konferencję w urzędzie marszałkowskim zorganizowała Podlaska Regionalna Organizacja Turystyczna.(PAP)