W ten sposób dżihadyści chcą pokazać, że wciąż kontrolują miasto będące ich twierdzą w Iraku, choć jest ono celem ofensywy sił iracko-kurdyjskich wspieranych przez koalicję pod wodzą USA, które weszły już do wschodnich dzielnic.

Świadkowie powiedzieli Reutersowi, że zwłoki domniemanych donosicieli wiszą też na słupach elektrycznych albo sygnalizacji świetlnej. W sumie naliczono co najmniej 20 ciał wystawionych na widok publiczny.

Według rozmówców agencji, w mieście było w środę spokojnej niż w poprzednich dniach, co pozwoliło mieszkańcom wyjść z domów w poszukiwaniu pożywienia. Panował normalny ruch uliczny, czynne były targowiska.

Jeden z mieszkańców powiedział, że widział dżihadystów z policji obyczajowej, sprawdzających na ulicach, czy mężczyźni przestrzegają nakazu noszenia brody i zakazu palenia papierosów, a także, czy nie noszą dżinsów, które są symbolem kultury Zachodu.

Reklama

"Wydaje się, że chcą zaznaczyć swoją obecność po tym, jak przez dziesięć dni ich nie było, zwłaszcza w dzielnicach na wschodnim brzegu Tygrysu" - powiedział mieszkaniec.

Inny opowiadał, że udał się po swoją wypłatę, ale urzędnik IS nie chciał mu dać pieniędzy, dopóki nie dostał w zamian karty SIM pracownika. Rekwirowanie kart ma służyć ograniczeniu komunikacji mieszkańców ze światem zewnętrznym.

Iracka ofensywa rozpoczęła się trzy tygodnie temu. Od tego czasu domy opuściły 33 tys. osób z 1-1,5 mln mieszkańców miasta. Mosul został opanowany przez Państwo Islamskie w czerwcu 2014 roku.(PAP)