Wraz z nim na podobne kary za wręczanie łapówek sąd skazał dwie osoby; wobec trzeciej oskarżonej o to osoby sąd postępowanie karne umorzył.

Proces w dużej części odbywał się za drzwiami zamkniętymi, bo głównymi dowodami były materiały tajne, w tym podsłuchy. Z tych samych powodów jawna była tylko sentencja wyroku, a uzasadnienie było niejawne.

Prokuratura Okręgowa w Białymstoku zarzuciła głównemu oskarżonemu w tej sprawie Grzegorzowi Ł., że - w związku z pełnieniem funkcji publicznej - przyjął w grudniu 2013 r. i w marcu 2014 r. łapówki w postaci złotej monety kolekcjonerskiej (jej wartość oszacowano na nie mniej niż 4,3 tys. zł), dwóch butelek alkoholu oraz albumu i kalendarza.

Według prokuratury, łapówki miały być gratyfikacją m.in. za przekazanie informacji o planowanej przez NFZ kontroli doraźnej w jednej z niepublicznych przychodni w Zambrowie czy przyspieszenie terminu leczenia sanatoryjnego dwóch osób latem 2013 r.

Reklama

Oskarżono go również o przekroczenie uprawnień m.in. w zakresie nadzoru nad czynnościami podejmowanymi przez podległych mu pracowników przeprowadzających kontrole oraz bezprawne przekazanie informacji o konkursach na usługi zdrowotne, które planował NFZ.

Przed sądem żaden z czwórki oskarżonych nie przyznał się do zarzuconych czynów. Po trwającym ponad rok procesie sąd skazał trzech z nich.

Głównego oskarżonego Grzegorza Ł. - na rok i 4 miesiące więzienia w zawieszeniu na trzy lata, 7,2 tys. zł grzywny a także 2-letni zakaz zajmowania stanowisk kierowniczych w administracji państwowej i samorządowej, związanych z ochroną zdrowia. Uznał, że w formie łapówki przyjął alkohol i złotą monetę; umorzył wątek dotyczący przyspieszenia terminu leczenia sanatoryjnego.

Po zatrzymaniu Grzegorza Ł. w połowie września 2014 roku, NFZ oficjalnie informował o zawieszeniu go w pełnieniu obowiązków zastępcy dyrektora ds. medycznych oddziału Funduszu w Białymstoku. Gdy we wrześniu 2015 roku proces ruszył, oskarżony już tam nie pracował.(PAP)