W niedzielę wieczorem w Brukseli odbyło się nieformalne spotkanie ministrów spraw zagranicznych państw UE, poświęcone konsekwencjom zwycięstwa kandydata Republikanów Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA. Spotkanie zwołała szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini, bo zwycięstwo Trumpa wywołało w UE obawy o przyszłość relacji transatlantyckich.

Nie wszyscy szefowie dyplomacji państw UE przyjechali jednak na spotkanie. Zabrakło m.in. brytyjskiego ministra Borisa Johnsona, który - jak podało MSZ w Londynie - nie uważał, by tego rodzaju dyskusja w UE była konieczna.

Po zakończeniu spotkania także minister Waszczykowski ocenił, że wybory w USA nie są problemem, które wymagałyby pilnej dyskusji w gronie ministrów spraw zagranicznych. "Każda rozmowa jest interesująca i jest potrzebna, natomiast nie każda rozmowa przynosi rezultaty, przynosi owoce. Ja wypowiedziałem się dzisiaj na tym spotkaniu, że Europa ma wiele problemów, ale na pewno nie z Ameryką" - powiedział Waszczykowski dziennikarzom.

"Jakkolwiek byśmy uważali Donalda Trumpa za człowieka, który nie jest aniołem, no ale nie jest też dzieckiem specjalnej troski, który wymaga specjalnych relacji, specjalnych dyskusji" - ocenił minister.

Reklama

Jak dodał, UE ma problemy ze strefą euro i wspólną walutą, instytucjami, planowanym wystąpieniem Wielkiej Brytanii z Unii, nierozwiązanymi konfliktami w sąsiedztwie, jak rosyjsko-ukraiński, syryjski czy sytuacja w Libii, a także przyszłością Partnerstwa Wschodniego

"To są wszystko problemy, którymi powinniśmy się zajmować, ale nie akurat wybory w Stanach Zjednoczonych, kraju ugruntowanej demokracji. Nikt nie kwestionuje kampanii wyborczej, nikt nie kwestionuje wyniku wyborczego. W związku z tym, wydaje mi się, ta specjalna troska Unii Europejskiej na temat relacji ze Stanami Zjednoczonymi jest trochę przesadzona" - powiedział polski minister. "Tym bardziej dla nas jest to przesadzone, bo Polska jest bardzo wiarygodnym członkiem zarówno UE, jak i NATO. Wydajemy 2 proc. PKB na bezpieczeństwo państwa. Jesteśmy ważnym elementem obrony całej flanki europejskiej" - podkreślił.

"Miło było spędzić czas z kolegami z UE i panią Federicą Mogherini, ale wydaje się, że są ważniejsze sprawy, aby o nich dyskutować" - dodał.

Waszczykowski wskazał, że wszyscy poprzedni prezydenci USA domagali się od europejskich sojuszników większych nakładów na obronność. "Trump nie jest żadnym wyjątkiem. On mówi to, co od lat mówią wszyscy Amerykanie i wielu polityków europejskich" - powiedział Waszczykowski.

Jego zdaniem pomysł utworzenia europejskiej armii, który powraca po wyborach w USA, to "odległa przyszłość". Obecnie - jak dodał - UE może rozmawiać o rozwiązaniach pośrednich, jak wspólna straż graniczna i przybrzeżna, wykorzystanie grup bojowych, które dotąd nie zostały użyte, czy wzmocnienie współpracy wywiadowczej.

"Jest wiele środków, które najpierw należy wykorzystać, żeby doprowadzić kiedyś w przyszłości, być może do wspólnej armii" - ocenił Waszczykowski.

Odrzucił też koncepcje, by polityka obronna UE była budowana poprzez współprace mniejszych grup państw. "To powinna być wspólna polityka (...) UE powinna reagować na zagrożenia wszystkie jednakowo" - powiedział. Zastrzegł, że propozycje dotyczące unijnej polityki obronnej nie mogą prowadzić do utraty kompetencji państw członkowskich. "Nie możemy się pozbyć naszych środków, naszego przemysłu (obronnego) na rzecz jakichś instytucji i idei, które są nieokreślone i które nie bronią jednakowo Europy ze wszystkich kierunków geograficznych" - powiedział Waszczykowski.

W poniedziałek w Brukseli odbędzie się regularne spotkanie ministrów spraw zagranicznych, poświęcone m.in. polityce bezpieczeństwa i obrony, sytuacji w Turcji, przyszłości Partnerstwa Wschodniego oraz konfliktowi w Syrii.

Z Brukseli Anna Widzyk (PAP)