60-godzinna strzelanina w pięciogwiazdkowych hotelach, żydowskim centrum i dworcu kolejowym pociągnęła za sobą śmierć co najmniej 195 osób, w tym kilkunastu obcokrajowców. Biorąc na cel cudzoziemców, terroryści naruszyli wrażliwą sieć międzynarodowych powiązań, które stanowiły znaczące wsparcie dla imponującego wzrostu gospodarczego kraju. Przeciętne tempo rozwoju ekonomicznego Indii w ostatnich trzech latach sięgało 9 proc.

„Nie ulega wątpliwości, że wizerunek Indii ucierpi” – twierdzi Suba Chandran, wicedyrektor Instytutu Badania Konfliktów i Pokoju w New Delhi. Dlatego zaleca współpracę wszystkich sił politycznych dla pokonania obecnego kryzysu. ”Przedsiębiorcy będą się teraz wahać, czy rozwijać interesy z Indiami. Ucierpi turystyka, bo ludzie nie przyjadą do kraju, w którym nie ma zapewnionego bezpieczeństwa” – mówi 25-letnia studentka z New Delhi, gdzie dominuje przeświadczenie, że rząd i służby specjalne nie potrafiły zapobiec atakowi terrorystycznemu.

W popularnej kawiarni „Leopold” w południowej części Bombaju, gdzie przed tygodniem wszędzie było widać ślady krwi, od dawna panuje porządek. Ale wśród kawiarnianych gości nastroje są burzliwe; część klientów wprost nawołuje do rewolty i pociągnięcia do odpowiedzialności władz kraju i 13-milionowej metropolii.

Bez wojennej retoryki

Reklama

Indyjska gospodarka może wypaść znacznie lepiej od oczekiwań, pod warunkiem, że atak terrorystyczny nie wykolei stosunków Indii z sąsiednim Pakistanem – uważa Jim O’Neill, główny ekonomista Goldman Sachs Group. Większość polityków w New Delhi, podobnie jak miliony ich wyborców i zwolenników, oskarża Pakistan o udzielanie wsparcia i ochrony dla muzułmańskich separatystów z Kaszmiru. Ale w oficjalnych notach Indie na razie unikają wojennej retoryki, która już trzykrotnie od 1949 roku przekształciła się w otwarte starcia zbrojne.

O’Neill, który w 2001 roku ukuł termin BRIC dla czterech wschodzących potęg gospodarczych – Brazylii, Rosji, Indii i Chin - wskazuje na kilka pokrzepiających sygnałów. Jednym z nich jest fakt, ze inwestorzy w Indiach uniknęli paniki, kiedy giełda w Bombaju wznowiła notowania po zamachach. Notowania rosły przez kilka dni, ale cały rynek kapitałowy skurczył się w tym roku już o około 55 proc. wskutek odpływu środków z powodu globalnego kryzysu finansowego.
Kolejnym pozytywnym czynnikiem jest spadek cen ropy naftowej na światowych rynkach, bo prawie trzy czwarte swoich potrzeb w paliwa Indie muszą zaspokajać sprowadzając surowiec z zagranicy. Tańsza ropa przyczyniła się do spadku inflacji, która w ciągu trzech miesięcy zeszła z rekordowego poziomu 12,42 proc. do 8,84 proc.

Co dalej?

Dla powstrzymania negatywnych skutków ataków w Bombaju Indie mogą zwiększyć wydatki publiczne, podnieść bodźce dla eksporterów, a także obniżyć stopy procentowe dla wsparcia wzrostu gospodarczego. Indyjska gazeta „The Economic Times” napisała, że rząd indyjski utworzy fundusz dla inwestowania w drogi, elektrownie i porty, zapewni subsydia dla budownictwa mieszkaniowego oraz zredukuje główną stopę procentową o 1,5 pkt. proc. do 6 procent.

Dariusz Kowalczyk, cytowany przez Bloomberga strateg w CFC Seymour Ltd. w Hong Kongu uważa, że dla odbudowy zaufania inwestorów i kół biznesu po atakach terrorystycznych Indie potrzebują planu stymulacyjnego. Pakiet ten z pewnością nie dogoni pod względem kwoty chińskiego programu ratunkowego za 586 miliardów dolarów, choćby z tego względu, że Indie mają trzykrotnie większe zadłużenie do Państwa Środka, liczone jako odsetek PKB. Ale Kowalczyk podkreśla, że Indie są bardziej uodpornione na globalna recesję, bo znacznie mniej niż Chiny są zależne od eksportu.

Po krwawych wydarzeniach w Bombaju rząd nie spieszył się z rewizją prognoz wzrostu gospodarczego. W New Delhi potwierdzono jedynie, że gospodarka zwolni do około 7 proc., licząc za cały rok zamykany tradycyjnie 31 marca. Będzie to najsłabszy wynik od 2003 roku, ale o takim tempie większość krajów na świecie może dzisiaj tylko pomarzyć. W listopadzie premier Manmohan Singh, notabene architekt reform gospodarczych w Indiach, powiedział, że przez najbliższe pięć lat gospodarka będzie wzrastać o 8 proc., napędzana przez popyt konsumencki, na który przypada aż 60 proc. PKB szacowanego na 1,3 biliona dolarów. W Chinach konsumpcja wewnętrzna wypracowuje jedynie 37 proc. chińskiego PKB.

Ataki w stolicy finansowej Indii nie powstrzymają jednak wielkich inwestycji, wcześniej zaplanowanych przez koncerny indyjskie i zagraniczne, chociaż może nastąpić zwłoka w ich realizacji ze względu na konieczność oszacowania stopnia ryzyka – twierdzą szefowie firm i analitycy. Zresztą inwestorzy w Azji Południowej zazwyczaj uwzględniają w swej działalności ryzyko zamachów terrorystycznych.

Załamanie w turystyce

Zamachy w Bombaju bez wątpienia natomiast przyczynią się do pogłębienia bessy na rynku nieruchomości, zwłaszcza w wielkich aglomeracjach. Firmy sektora potaniały w tym roku już o 88 proc., gdyż wzrost cen nieruchomości i kosztów kredytów spowodował wyraźny spadek popytu.
Według DLF, największego dewelopera w Indiach, odrodzenie na tym rynku zależy w ciągu najbliższych sześciu miesięcy od niższych rat kredytów hipotecznych, co pomogłoby przyciągnąć nabywców pierwszych domów w tych trudnych czasach. Wartość rynkowa firmy DLF spadła w tym roku o 83 proc., a Unitach, drugiego dewelopera w kraju – aż o 95 proc.

Równie posępne są najbliższe rokowania dla biznesu turystycznego i hotelarskiego, zwłaszcza w samym Bombaju. Amerykański Citigroup obniżył rating koncernu Indian Hotels, który jest operatorami grupy hoteli Taj, z kategorii „kupuj” do „trzymaj”. Zdaniem analityków banku ostatnie ataki terrorystyczne mogą uderzyć w biznes hotelarski i wyhamować ruch turystyczny. Obcięto również docelową wycenę akcji Indian Hotels o prawie jedną trzecia, z 76 do 46 rupii.

Bombaj – miasto marzeń, kontrastów i przemocy

Trzynastomilionowy Bombaj (oficjalnie zwany Mumbai) jest największym miastem Indii, wyprzedzającym pozostałe metropolie kraju swoją różnorodnością, kosmopolitycznym polotem i rozmachem zachodnich wpływów. Obok siebie funkcjonują tam Bollywood, wytwórnie najbardziej płodnej kinematografii na świecie, ociekające bogactwem hotele, siedziby największych w Indiach firm finansowych i przemysłowych oraz całe morze skrajnej nędzy.

Bombaj, jako stolica finansowa kraju, rozwinął się szczególnie w ostatnich latach, kiedy Indie znalazły się w czołówce wschodzących potęg gospodarczych Azji. W zeszłym roku giełdy biły tam rekordy, podsycane przez inwestorów poszukujących atrakcyjnych i bezpiecznych lokat, gdy już w świecie dawał się we znaki globalny kryzys kredytowy.

W mieście mają swoje centrale przemysłowe kolosy, takie jak Tata Group, a nowe drapacze chmur są namacalnym świadectwem potoku pieniędzy napływających do metropolii. Sklepy i bary Bombaju można z zamkniętymi oczami przenieść do którejkolwiek z prestiżowych i modnych dzielnic miejskich w Europie. Z tą różnicą, że te w Indiach są otwarte cały tydzień.

Bombaj, jak magnes przyciąga Hindusów marzących o lepszym życiu. Ale wielu z nich planujących karierę w Bollywood kończy na ulicy, wykonując najstarszy zawód świata, bądź zasilając szeregi miejscowych gangów. W ciągu ćwierć wieku ludność Bombaju wzrosła dwukrotnie, ale połowa mieszkańców finansowej stolicy kraju żyje w slumsach. W niektórych rejonach miasta na jednym kilometrze kwadratowym gnieździ się 50 tysięcy ludzi.

Bombaj zyskał na znaczeniu w czasach brytyjskich rządów kolonialnych w Indiach i jest pełen monumentów z epoki Radżu (Raj – w językach indyjskich oznacza „rządy”). Obok ikonowego hotelu Taj Mahal, zbudowanego w 1903 roku i łączącego całą gamę architektonicznych stylów, wznosi się majestatyczna Brama Indii, którą skonstruowano dla upamiętnienia wizyty w mieście brytyjskiego monarchy Jerzego V.

Miasto zostało nazwane Mumbai w 1995 roku, kiedy nowo wybrany wówczas rząd skrajnie prawicowej hinduskiej partii Shiv Sena odrzucił kolonialne nazewnictwo na rzecz nazwy używanej przez Maratów, rdzennej grupy etnicznej regionu.

Akty przemocy w Bombaju nie są niczym nowym i nadzwyczajnym. W mieście, podobnie jak w całym Indiach, co jakiś czas dochodzi do starć często na tle religijnym, podsycanych przez różnice kulturowe wyznawców hinduizmu i islamu oraz głębokie podziały między biednymi i bogatymi.
Do najbardziej krwawych w historii miasta należy zaliczyć serię zamachów bombowych na pociągi podmiejskie w czerwcu 2006 roku. W odstępie 15 minut wysadzono siedem pociągów, w wyniku czego zginęło 180 osób a 700 zostało rannych. Z kolei w 1992 roku, podczas zamieszek między ludnością muzułmańską i hinduistyczną życie straciło 900 osób, głównie wyznawców islamu. Prawie 200 tys. muzułmanów porzuciło swoje domy z obawy o życie.

ikona lupy />
Indyjski PKB / DGP
ikona lupy />
Giełda w Bombaju / DGP