Gdyby wybory prezydenckie wygrała Clinton, to ona byłaby liderem partii. Teraz kluczową osobą będzie szef Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej. Nowy szef DNC ma nadać Partii Demokratycznej nowy ton i wyznaczyć program przed wyborami do Kongresu w 2018 roku, podczas których Demokraci będą próbowali odrobić straty po ubiegłotygodniowych wyborach. Kandydat opozycyjnej Partii Republikańskiej Donald Trump nie tylko wygrał w wyborach prezydenckich, ale Republikanie utrzymali też większość w Izbie Reprezentantów i Senacie.

Lewicowe skrzydło w partii uważa, że nowy lider DNC zamiast koncentrować się na zadaniu zbierania funduszy na partię, powinien skupić się na odzyskaniu wyborców z klasy robotniczej, którzy w tych wyborach zagłosowali na kandydata GOP.

"Potrzebujemy kogoś o zdecydowanie lewicowych poglądach" - powiedział w niedzielę w telewizji NBC senator Demokratów Cory Booker z New Jersey, nie wskazując jednak żadnego nazwiska. "Potrzebujemy kogoś nowego. Na czele DNC powinien być ktoś, kto reprezentuje młodszą, bardziej strategiczną, bardziej lewicową i różnorodną Partię Demokratyczną" - napisała z kolei w oświadczeniu kongresmenka Bonnie Watson Coleman, też z New Jersey.

Coleman nie ukrywała, że na stanowisku szefa DNC widzi kongresmena z Minnesoty Keitha Ellisona, współprzewodniczącego parlamentarnej grupy posłów lewicowych. Co ważniejsze, kandydaturę Ellisona popiera - jak informują amerykańskie media - znana z walki z finansjerą z Wall Street senator z Massachusetts Elizabeth Warren oraz socjaldemokratyczny senator z Vermont Bernie Sanders, rywal Clinton w prawyborach prezydenckich Demokratów. Ponieważ Ellison jest muzułmaninem, jego wybór na szefa DNC byłby - zdaniem jego zwolenników - sygnałem, że partia stawia na różnorodność.

Reklama

Jak poinformował "New York Times", Ellisona poparł też wpływowy, utożsamiany z establishmentem partyjnym senator z Nowego Jorku Chuck Schumer, który ma być nowym liderem mniejszości Demokratów w Senacie. To, zdaniem dziennika, dowodzi rosnącej pozycji lewicowego skrzydła w Partii Demokratycznej po wyborach, których wynik zszokował partyjne elity.

Ostatnim szefem DNC była Debbie Wasserman Schultz, która jednak została zmuszona w lipcu do odejścia, po tym gdy portal Wikileaks ujawnił maile dowodzące, że przywództwo partii faworyzowało w prawyborach Clinton. Pełniąca obowiązki szefowej DNC Donna Brazile nie ma szans na utrzymanie stanowiska, bo wyszło na jaw, że przekazała Clinton pytania przed debatą z Sandersem w telewizji CNN, z którą to siecią Brazile związana była jako komentatorka polityczna.

Wstępnie wybory nowego szefa DNC zaplanowano na przyszły tydzień. Ale jak poinformował w poniedziałek "Washington Post", grupa około 20 kongresmenów wysłała list do liderki mniejszości Demokratów w Izbie Reprezentantów Nancy Pelosi z wnioskiem, by dać członkom partii więcej czasu na dyskusję o tym, co doprowadziło do wyborczej klęski.

Clinton co prawda zdobyła więcej głosów niż Trump, ale przegrała z nim w tzw. głosach elektorskich. Szczególnie bolesna dla Demokratów była wygrana Trumpa w kilku stanach z tzw. Pasa Rdzy (zwanego tak od upadającego przemysłu), jak Wisconsin, Pensylwania i Michigan, które w ostatnich wyborach niemal zawsze głosowały na Demokratów. Ale tym razem biała klasa robotnicza zagłosowała na kandydata GOP.

Ellison przyznał w niedzielę w telewizji ABC, że partia musi się przebudować "oddolnie", kładąc nacisk na lokalne wybory i lokalnych liderów, by zapewnić większą frekwencję. "Partia potrzebuje przede wszystkim wyborców, a nie donatorów" - powiedział. Zaznaczył, że już niedługo ogłosi, czy będzie się starał o przywództwo w partii.

Oprócz niego wśród kandydatów na szefa DNC wymieniani są: były gubernator Vermont Howard Dean, były gubernator Maryland, który startował w prawyborach prezydenckich Demokratów Martin O'Malley oraz Jaime R. Harrison, szef Partii Demokratycznej w Karolinie Południowej. "Musimy się poprawić i mówić nie tylko o równych prawach dla czarnych i Latynosów, ale dla każdego - powiedział Harrison. - Nie ma znaczenia, czy jesteś biały w Wirginii, czy czarny w Południowej Karolinie lub Nowym Jorku. Musimy walczyć o wszystkich i każdego z osobna".

Tymczasem podczas rozmowy z donatorami Clinton obwiniła w sobotę o swą porażkę dyrektora FBI Jamesa Comeya. Na 10 dni przed wyborami Comey wysłał list do Kongresu, informując o wznowieniu dochodzenia w sprawie korzystania przez Clinton - wbrew przepisom o bezpieczeństwie - z prywatnego serwera pocztowego, gdy była sekretarzem stanu. Potem co prawda ogłosił, że zamyka śledztwo i nie ma podstaw do postawienia Clinton zarzutów karnych, ale jej notowania w sondażach spadły. "Powodów porażki było wiele, ale list Comeya wywołał bezpodstawne wątpliwości, które zatrzymały wiatr w żaglach naszej kampanii" - miała - według "NYT" - powiedzieć Clinton.

Także inni Demokraci twierdzą, że Comey dostarczył Republikanom i Trumpowi amunicję, rzucając na Clinton tuż przed wyborami niejasne podejrzenia. Kongresmen z Nowego Jorku Jerry Nadler powiedział w poniedziałek w telewizji CNN, że prezydent Barack Obama powinien zwolnić Comeya, gdyż złamał on obowiązujące w ministerstwie sprawiedliwości standardy, zakazujące komentowania trwających dochodzeń i podejmowania działań, które mogą wpłynąć na wybory.