Strajki mogą rozpocząć się w każdej chwili, a dokładny termin zostanie podany z 24-godzinnym wyprzedzeniem - zapowiedzieli przedstawiciele związku na konferencji prasowej we Frankfurcie nad Menem. Szef związku Cockpit Ilja Schulz zaznaczył, że zagrożenie strajkiem nie będzie obowiązywać jedynie w czasie świąt Bożego Narodzenia - od 24 do 26 grudnia.

Schulz powiedział, że piloci nie dostali od pięciu lat żadnej podwyżki. Lufthansa wypracowała w tym czasie zysk w wysokości 5 mld euro. Związek zawodowy domaga się wzrostu wynagrodzenia o ponad 20 proc., podczas gdy przewoźnik chce zamrożenia płac - podała agencja dpa. Cockpit reprezentuje interesy 5,4 tys. pilotów.

Telewizja ZDF zwróciła uwagę, że piloci zarabiają 140 tys. euro rocznie.

Szefowa Lufthansy odpowiedzialna za sprawy personalne, Bettina Volkens, nazwała zapowiedź strajku działaniem "kompletnie niezrozumiałym" i wezwała związkowców do kontynuowania rozmów. Dyrekcja przewoźnika zaproponowała wdrożenie postępowania mediacyjnego.

Reklama

Ostatnia fala strajków pilotów Lufthansy miała miejsce we wrześniu 2015 roku. Strajk przerwano wówczas po orzeczeniu sądu pracy we Frankfurcie, który uznał działania związku za nielegalne.

Kwestie płacowe nie są jedynym punktem sporu między związkowcami a dyrekcją Lufthansy. Toczy się też spór o system świadczeń przedemerytalnych dla pilotów. Lufthansa chce podnieść wiek uprawniający do przejścia na wcześniejszą emeryturę. Młodzi piloci rozpoczynający obecnie pracę mają być całkowicie pozbawieni tych uprawnień.

W związku z silną konkurencją ze strony tanich linii lotniczych oraz przewoźników z Azji Lufthansa realizuje radykalny program oszczędnościowy, rozbudowując m.in. sektor tanich linii lotniczych.

Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)