W przyszłym roku Komisja Europejska ma przedstawić propozycje zmian w prawie dotyczące wieloletniego budżetu po 2020 r. Formalnie otworzy to negocjacje na temat przyszłych polityk unijnych.

Nieformalne rozmowy na ten temat już się zaczęły. W środę unijni ministrowie odpowiedzialni za problematykę regionalną przeprowadzili pierwszą debatę o tym, jak wyobrażają sobie kształt polityki spójności po 2020 r. Przyjęte przez nich wnioski dotyczące dotychczasowych efektów pozwalają optymistycznie patrzeć na to, w jakim kierunku będą szły prace.

"Nie ma wątpliwości, że polityka spójności to główna polityka inwestycyjna UE, która przyniosła namacalne rezultaty dla wszystkich Europejczyków" - mówił na konferencji prasowej w Brukseli wicepremier sprawującej prezydencję Słowacji Peter Pellegrini.

Dokument, który wypracowali ministrowie, stwierdza, że polityka spójności spełnia bardzo ważną rolę, jeśli chodzi o niwelowanie różnic pomiędzy państwami członkowskimi, ale jest też bardzo ważnym instrumentem inwestycyjnym.

Reklama

"Konkluzje mówią o bardzo pozytywnych efektach dotychczasowej polityki spójności. To jest bardzo dobry znak" - powiedział PAP wiceminister rozwoju Jerzy Kwieciński.

Dla Polski polityka spójności jest bardzo ważna. Nasz kraj bowiem otrzymuje największe środki z tego ogromnego działu budżetu UE. Na lata 2014-2020 mamy do wydania ponad 80 mld euro, z czego zostaną sfinansowane drogi, szkoły, transport publiczny, modernizacja kolei i wiele innych inwestycji podnoszących standard życia w naszym kraju.

Dyskusja dotycząca tego, w którym kierunku polityka ta będzie ewoluowała, jest dla władz w Warszawie priorytetowa. Z relacji wiceministra rozwoju wynika, że dotychczas pojawiające się głosy pozwalają na optymizm, choć na tym etapie nie mówi się o najważniejszym dla nas wymiarze polityki spójności, to znaczy o środkach, jakie będą przeznaczone na ten cel.

"Potrzeba obecności polityki spójności nie była w ogóle kwestionowana. Nie było żadnych - jak można się było spodziewać - krytycznych uwag, szczególnie od krajów będących płatnikami netto do budżetu unijnego" - zaznaczył Kwieciński.

Polska przedstawiła wyniki badania przeprowadzonego w państwach Grupy Wyszehradzkiej, z którego wynika, że dzięki polityce spójności niwelowanie różnic w poziomie gospodarczym pomiędzy naszym regionem a resztą UE odbywa się znacznie szybciej, niż gdyby jej nie było. "Wkład spójności w konwergencje wynosił 25-30 proc. To jest bardzo dużo, bo oznacza to, że więcej niż 1/4 konwergencji zaszła dzięki polityce spójności" - tłumaczył wiceminister.

Polskie władze chciałby, aby polityka spójności była wdrażana przez kraje i regiony europejskie, a nie centralnie przez Komisję Europejską. Warszawa obawia się, że środki ze spójności mogłyby być przesuwane na działania realizowane z poziomu Brukseli, co mogłoby zmniejszyć naszą pulę. "To powinna być polityka dla wszystkich krajów, a nie tylko dla biednych regionów, a takie propozycje się pojawiają" - wskazywał Kwieciński.

Jednym z wniosków, jaki płynie z dyskusji ministrów, jest konieczność uproszczenia polityki spójności. Zresztą ten kierunek ma być realizowany już w czasie przeglądu obecnej perspektywy finansowej. "Jesteśmy świadomi, że ta polityka stała się zbyt skomplikowana, zbyt zbiurokratyzowana" - mówiła unijna komisarz ds. polityki regionalnej Corina Cretu.

Zwracała też uwagę, że konieczne jest lepsze informowanie o inwestycjach czy projektach, które realizowane są przy pomocy środków z polityki spójności. Jak opowiadała, była w tym miesiącu w Szwecji, gdzie studenci szkoły, która korzystała ze środków z budżetu UE, nie byli świadomi tego faktu. "Musimy rozpocząć kampanię komunikacyjną na wszystkich poziomach, by pokazać, co te pieniądze pozwoliły osiągnąć. To widać na każdym rogu w Europie" - podkreślała, zwracając przy tym uwagę na lekcje, jakie UE powinna wyciągnąć z tegorocznych wydarzeń - m.in. Brexitu.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)