"Stany Zjednoczone ogłosiły, że zawieszają przedłożenie TPP Kongresowi, tak więc nie ma wystarczających warunków dla Wietnamu, aby przedłożyć ten projekt do ratyfikacji" - powiedział w czwartek w Zgromadzeniu Narodowym, jednoizbowym wietnamskim parlamencie, premier Nguyen Xuan Phuc.

Zapowiedział, że z TPP lub bez niego, jego kraj jest zaangażowany w dalsze otwieranie swej gospodarki na świat. "Już podpisaliśmy 12 umów o wolnym handlu, więc przyłączenie się do TPP jest dobre, ale bez tego będziemy dalej rozwijać integrację gospodarczą w ramach programów, do których przyłączyliśmy się" - dodał.

W zeszłym tygodniu wietnamski minister przemysłu i handlu powiedział, że tekstylia, owoce morza i sektor obuwniczy nadal będą konkurencyjne na światowych rynkach bez porozumienia TPP.

Szef wietnamskiego rządu podkreślił również, że stosunki z administracją USA pozostaną silne, ale zwrócił uwagę, że Hanoi jest przywiązane do swej wieloletniej polityki zagranicznej. "Partia i państwo realizują politykę mającą na celu dywersyfikację i wielostronne relacje, uważając wszystkie kraje za przyjaciół" - powiedział Nguyen. "Jesteśmy gotowi do współpracy ze Stanami Zjednoczonymi na rzecz wspólnego rozwoju na zasadzie poszanowania niezależności, suwerenności terytorialnej, nie szkodząc sobie. Wierzę, że w tym duchu więzi na linii Wietnam-USA będą lepsze w nadchodzącym czasie" - wskazał.

Reklama

Wietnam był jedynym krajem komunistycznym wśród sygnatariuszy TPP i było prawie pewne, że ratyfikuje tę umowę - zauważa agencja Reutera. Ten 90-milionowy kraj, w którym - jak się oczekuje - klasa średnia w latach 2014-2020 powinna zwiększyć się dwukrotnie, miał być jednym z największych beneficjentów TPP.

Komentatorzy przewidywali, że chociaż jest jeszcze za wcześnie wyrokować o losach TPP, nieratyfikowanie go przez USA może właśnie skłonić kraje takie jak Wietnam i Malezja do zakwestionowania swojego udziału w tym porozumieniu.

Dotychczasowa administracja w Waszyngtonie traktowała TPP jako ważny ekonomiczny element zacieśnienia więzi z sojuszniczymi krajami Azji.

Ustępujący prezydent Barack Obama będzie musiał wyjaśnić azjatyckim partnerom, że TPP, którą z tak wielkim trudem wynegocjowali w ubiegłym roku, najpewniej trafi do kosza. 11 listopada republikańscy liderzy w Kongresie oznajmili bowiem, że już nie poddadzą go ratyfikacji do końca kadencji Obamy. Natomiast prezydent elekt Donald Trump, który zostanie zaprzysiężony 20 stycznia, obiecał w kampanii, że już od pierwszego dnia odrzuci to - jak je nazwał - "katastrofalne porozumienie".

Z takie obrotu sprawy z pewnością ucieszą się Chiny, które nie są sygnatariuszem TPP i planują własne umowy handlowe z krajami w regionie. TPP miał być najbardziej konkretnym elementem strategii "zwrotu ku Azji", którą Obama ogłosił w 2012 r. jako przeciwwagę dla rosnącej potęgi Chin.

Komentatorzy ostrzegają, że ewentualne fiasko układu, zagrożonego protekcjonistycznymi trendami w USA i innych krajach, byłoby sukcesem Chin.

Wietnam jest regularnie krytykowany przez Zachód za naruszanie wolności prasy i łamanie praw człowieka. Obecnie kilkudziesięciu opozycjonistów znajduje się w więzieniach. Prześladowanie dysydentów w Wietnamie jest jedną z przeszkód w ocieplaniu stosunków ze Stanami Zjednoczonymi. Umowa TPP była głównym czynnikiem w szybkim wzmocnieniu relacji na linii Hanoi-Waszyngton - wskazuje Reuters. (