Klub parlamentarny Lewicy jednogłośnie poparł w poniedziałek kandydaturę Butterwegge - poinformował w poniedziałek szef klubu Dietmar Bartsch.

"Wykorzystam moją kandydaturę do wzbudzenia w społeczeństwie zainteresowania kluczowym problemem, jakim jest niesprawiedliwość społeczna" - oświadczył Butterwegge na spotkaniu z dziennikarzami w Bundestagu. Jak dodał, podczas kampanii przed głosowaniem 12 lutego zamierza uczulić opinię publiczną na pogłębiającą się przepaść między bogatymi a biednymi.

Kandydat zaznaczył, że zgoda na kandydowanie stanowi zagrożenie dla jego kariery naukowej. "Ryzyko jest duże. Po wyborach wielu może widzieć we mnie jedynie przegranego kandydata i może przestać traktować mnie poważnie jako naukowca" - przyznał, dodając, że pomimo tego chce "wysłać sygnał".

Odpowiadając na pytania dziennikarzy, Butterwegge powiedział, że NATO jest "reliktem zimnej wojny" i powinno zostać zastąpione zbiorowym systemem bezpieczeństwa z udziałem Rosji.

Reklama

Butterwegge należał do SPD, wystąpił jednak w 2005 roku z partii na znak protestu przeciwko programowi cięć socjalnych wdrożonemu przez ówczesnego socjaldemokratycznego kanclerza Gerharda Schroedera.

Niemieckie media przypominają, że "prawą ręką" Schroedera i jednym z autorów reform był Steinmeier, przeciwko któremu kandyduje obecnie Butterwegge.

Butterwegge pracuje od 1998 roku w instytucie nauk społecznych uniwersytetu w Kolonii, gdzie zajmuje się problematyką ubóstwa. Jest autorem licznych publikacji naukowych.

Prezydenta Niemiec wybiera liczące obecnie 1260 osób Zgromadzenie Federalne składające się z posłów do Bundestagu oraz takiej samej liczby elektorów wybieranych przez przedstawicielstwa ustawodawcze krajów związkowych (landów). Partie koalicji rządowej - CDU, CSU i SPD - dysponują w tym gremium ogromną przewagą, przesądzającą o sukcesie kandydatury Steinmeiera już w pierwszej turze.

Prezydent Niemiec pełni głównie funkcje reprezentacyjne. Wybierany jest na pięć lat z możliwością jednorazowej reelekcji. Jego głównym orężem są przemówienia, którymi wpływa na opinię publiczną w kraju i za granicą.

Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)