28. Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ „Solidarność", będący najwyższą władzą związku, obraduje w hali widowisko-sportowej Orlen Arena w Płocku. Delegaci Solidarności omówią m.in. dotychczasową realizację „Umowy programowej" z prezydentem oraz deklaracji wyborczych PiS z 2015 r.

Gośćmi w pierwszym z zaplanowanych dwóch dni obrad byli prezydent, a także premier Beata Szydło. Podczas czwartkowej inauguracji Duda wręczył najbardziej zasłużonym członkom "S" odznaczenia państwowe: Złote Krzyże Zasługi oraz Krzyże Kawalerskie Orderu Odrodzenia Polski.

Prezydent przypomniał, że w kampanii wyborczej zobowiązał się, że wiek emerytalny będzie obniżony. "Mówię to dzisiaj z satysfakcją, bo podjąłem wtedy to zobowiązanie, a państwo jako związek zawodowy zawarliście ze mną umowę, mimo że byłem tylko kandydatem i mimo że główne media mówiły, że ja tych wyborów nie wygram" - podkreślił Andrzej Duda.

Jak zauważył, czas pokazał, że wybory okazały się zwycięskie, a zawarta wówczas umowa jest dla niego umową wiążącą. Zaznaczył, że społeczeństwo, protestując przeciwko poprzednim ośmiu latom rządów, "dało nam szansę, abyśmy pokazali, czy potrafimy zrealizować swoje zobowiązania, także te podjęte wobec Solidarności".

Reklama

"Chciałem podziękować za to zaufanie, którym nas obdarzyliście i potwierdzić jeszcze raz, że te zobowiązania będą sukcesywnie realizowane" - zadeklarował prezydent. Dodał, że ich realizacja już się rozpoczęła. Jako przykład podał uchwaloną przez Sejm ustawę obniżająca wiek emerytalny: do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. Duda, jako kandydat na prezydenta deklarował, że będzie prowadził politykę zmierzającą do obniżenia wieku emerytalnego i powiązania uprawnień emerytalnych ze stażem pracy.

Prezydent podkreślił, że w porozumieniu zawartym z Solidarnością były także inne zobowiązania prospołeczne. Wymienił w tym kontekście Program 500+, program darmowych leków dla seniorów, a także przygotowywany przez rząd program Mieszkanie Plus. Mówił też o decyzji rządu, "aby doprowadzić do najwyższej w historii płacy minimalnej".

Jak zauważył, od 1 stycznia 2017 r. płaca minimalna będzie wynosiła 2 tys. zł. "Jednocześnie wprowadzono także podstawową najniższą stawkę godzinową w wysokości 13 zł, do której doliczany będzie dodatek za pracę w nocy" - podkreślił prezydent. Zaznaczył też o wprowadzeniu do prawa zamówień publicznych "klauzuli społecznej", która mówi o uwzględnianiu w nich tego, czy pracodawca zatrudnia pracowników na umowę o pracę, czy na tzw. umowy śmieciowe.

Andrzej Duda zaznaczył, że rządowi zależy, by w szczególności młodzi ludzie dostrzegali szanse dla swego rozwoju w Polsce, a nie poza jej granicami. "To wszystko, na czym zarówno rządowi premier Beaty Szydło, jak i obecnej większości parlamentarnej, jak i mnie prezydentowi RP zależy najbardziej - aby podnieść przeciętny poziom życia naszych rodaków, żeby młodzi ludzie w Polsce przestali mówić, że tu nie ma dla nich szansy i w związku z tym muszą wyjeżdżać zagranicę" - podkreślił.

Zauważył, że solidarność jest jednym z najistotniejszych elementów wspólnoty narodowej i że powinny o tym pamiętać również władze, dbając m.in. o zrównoważony rozwój i stwarzanie pracownikom warunków zgodnie z zasadą równych szans.

Prezydent wyraził nadzieję, że dialog społeczny, który ma fundamentalne znaczenie dla państwa, będzie kontynuowany i rozwijany, podobnie jak realizacja zapowiedzi rządu Beaty Szydło, zgodnych z programem PiS.

"Wierzę w związku z tym głęboko, że w naszym kraju będą zachodzić nadal dobre, prospołeczne, propaństwowe, propracownicze zmiany. Takie zmiany, które my nazywamy dobrą zmianą. Wierzę w to, że będą to zmiany mądre, które w efekcie będą prowadziły do wzrostu zamożności polskiego społeczeństwa, które będą także prowadziły do wzrostu znaczenia naszego kraju na arenie międzynarodowej; do tego, że nasze zdanie na tej arenie także będzie się liczyło, w tym znaczeniu, że będzie ono uwzględniane" - podkreślił prezydent.

Podziękował też Solidarności za dbanie o prawa praca pracowników; podkreślił, że tym samym dba ona o godność Polski. "Bo pracownicy właśnie stanowią większość naszych obywateli" - wskazał.

Duda mówił, że "przy dokonywaniu zmian w państwie, przy układaniu spraw społecznych, rozpatrywaniu spraw pracowniczych w znaczeniu ustawowym" potrzebny jest dialog na poziomie państwowym. Według niego takiemu celowi ma służyć powołanie Rady Dialogu Społecznego, w ramach której mają odbywać się konsultacje między rządem, pracodawcą i związkami zawodowymi.

"W państwie, które ma być państwem sprawiedliwości społecznej, państwem solidarnym, państwem społecznej gospodarki rynkowej, a więc uczciwego podziału dóbr, dialog społeczny ma fundamentalne znaczenie. Cieszę się, że ten dialog jest prowadzony" - mówił Duda. Zaznaczył, że "pewnie nie każdą sprawę da się do końca uzgodnić, ale ważne jest, by ten dialog prowadzić".

Prezydent zaznaczył, że w tym roku mija 35 lat od pierwszego Krajowego Zjazdu Delegatów NSZZ "S". "Zjazdu związku zawodowego, jego delegatów, ale tak naprawdę wielkiego, wielomilionowego ruchu Polaków, którzy żądali wolności, a przede wszystkim żądali godności, i tej godności w życiu codziennym, godności pracy, godności życia. I wolności - słowa, zgromadzeń" - mówił.

"Wolności, która była okupiona krwią Żołnierzy Niezłomnych, którzy walczyli o prawdziwie wolną Polskę, krwią robotników Poznania w 1956 r., krwią robotników Trójmiasta i Szczecina w 1970 r., krwią robotników Płocka, Radomia, Ursusa i innych miast w 1976 r." - wyliczał prezydent.

Podkreślił, że "jednym z wielkich ludzi Solidarności" był prezydent Lech Kaczyński. Duda zaznaczył, że Lech Kaczyński, "miał solidarność wobec bliźniego". "Solidarność w znaczeniu wolności, w tym znaczeniu, o jakim mówił ojciec święty Jan Paweł II, że to jest solidarność, która oznacza +jeden z drugim, razem+, solidarność, która oznaczała oddanie sprawom robotników, człowieka, pomocy tym, którzy byli zagrożeni, których chciano wykluczyć, których prześladowano" - podkreślił.

"Lech Kaczyński już jako prezydent RP był obecny w październiku w 2008 roku na Krajowym Zjeździe Delegatów NSZZ "Solidarność" w Wadowicach; w kolejnych dla związku trudnych czasach" - zauważył Duda. Jak dodał, trudne czasy oznaczały, że "tych, dla których związek istnieje: pracowników, zwykłych ludzi, także tych, którzy już zakończyli pracę, zaczyna spotykać sytuacja, w której odbierane są ich prawa".

Duda przypomniał, że Lech Kaczyński zapowiedział wtedy, iż nie zgodzi się na proponowaną przez ówczesny rząd PO-PSL ustawę o emeryturach pomostowych. "Ustawę wprowadzającą, jak wtedy mówił a potem napisał w swoim prezydenckim wecie, warunki niesprawiedliwe, w nieuprawniony sposób różnicujące pracowników". Jak zaznaczył, weto zostało odrzucone głosami nie tylko ówczesnej koalicji rządowej, ale i lewicy.

"Pamiętam o moim prezydencie, panu prezydencie profesorze Lechu Kaczyńskim. Pamiętam o tym, że był on człowiekiem Solidarności. Pan prezydent jest dla mnie wzorem, w jakimś sensie był moim nauczycielem. Czerpałem garściami z tego wszystkiego, co mówił mi o Solidarności, o ludziach Solidarności i o tym, co to znaczy Polska prawdziwie solidarna, co to znaczy władza solidarna ze społeczeństwem i co to znaczy społeczna gospodarka rynkowa, czyli gospodarka, która stanowi sprawiedliwe państwo" - podkreślił Andrzej Duda.

Dodał, że głęboko wierzy w to, że jako prezydent będzie w stanie razem z polskim rządem i NSZZ "Solidarność", "który jest naszą polską dumą", przeprowadzić dobre zmiany dla Polski.

Prezydent przypomniał też, że koalicja PO-PSL posunęła się jeszcze dalej i podniosła wiek emerytalny. Zaznaczył, że ponowne jego obniżenie było jednym z głównych motywów m.in. jego kampanii wyborczej. Jak zaznaczył w jej trakcie, spotykał się z Polakami tam, gdzie oni mieszkają. "Pojechałem od miasta do miasta, nie tylko poprzez te wielkie miasta, ale także poprzez miasta mniejsze, ośrodki, o których bardzo często niestety pogardliwie i przedtem rządzący i część mediów mówiła, że to jest Polska B" - mówił Duda. Według niego "była to ta Polska, o której oni zapomnieli".(PAP)