Yildrim nazwał rezolucję PE decyzją pozbawioną wizji. Dodał, że więzi łączące Turcję z Unią już są nadwerężone i głos PE dotyczący zamrożenia negocjacji jest bez znaczenia.

"Oczekujemy, że przywódcy unijni wystąpią przeciw temu brakowi wizji (...). UE powinna się zdecydować, czy chce nadal budować wizję przyszłości z Turcją czy bez niej" - podkreślił premier.

Wcześniej turecki minister ds. europejskich Omer Celik powiedział, że decyzję PE Ankara uznaje za "nieważną i niebyłą".

Rezolucja eurodeputowanych była reakcją europosłów na czystki, ograniczenie wolności mediów i represje po lipcowej próbie puczu.

Reklama

Europosłowie podkreślili w dokumencie, że UE i Parlament Europejski potępiły próbę zamachu stanu w Turcji z 15 lipca i uznały, że władze tureckie mają prawo postawić przed sądem osoby za to odpowiedzialne. Ocenili jednak, że "środki represyjne wprowadzone przez rząd turecki na mocy stanu wyjątkowego są niewspółmierne oraz naruszają podstawowe prawa i swobody chronione turecką konstytucją, a także demokratyczne wartości, na których opiera się Unia Europejska".

Negocjacje akcesyjne UE-Turcja zostały otwarte w 2005 roku; od tamtej pory postęp w rozmowach jest niewielki.