"Wziąwszy pod uwagę poparcie, jakie istnieje na Kubie dla tej polityki, trudno wyjaśnić, dlaczego należałoby się z tego wycofać dla dobra Kubańczyków" - mówił rzecznik prezydenta Baracka Obamy.

Jak oświadczył, cofnięcie tej polityki oznaczałoby "silny cios gospodarczy" dla Kubańczyków i "nie da się tego zrobić jednym podpisem".

Wcześniej Donald Trump, który obejmie urząd prezydenta USA 20 stycznia, napisał na Twitterze: "Jeżeli Kuba nie chce przedstawić lepszej umowy dla własnych obywateli, Amerykanów kubańskiego pochodzenia i dla Stanów Zjednoczonych jako całości, to unieważnię to porozumienie".

Earnest oznajmił także, że ani Barack Obama, który zainicjował zbliżenie z Hawaną, ani wiceprezydent Joe Biden nie udadzą się na Kubę na organizowane tam uroczystości po śmierci kubańskiego przywódcy Fidela Castro.

Reklama

Wielu Republikanów - w tym zwłaszcza politycy kubańskiego pochodzenia, jak senatorowie Marco Rubio czy Ted Cruz - krytykowało Obamę za zakończenie trwającej ponad 50 lat polityki izolacji Kuby i zapoczątkowanie w grudniu 2014 roku normalizacji stosunków z wyspą rządzoną obecnie przez brata Fidela, Raula Castro. (PAP)