Poinformował o tym we wtorek wicepremier i minister obrony Tajlandii generał Prawit Wongsuwan.

W Tajlandii, która jest monarchią konstytucyjną, procedura wymaga, aby w odpowiedzi na inicjatywę rządu parlament zwrócił się oficjalnie do następcy tronu z prośbą o objęcie władzy królewskiej.

Jeśli syn powszechnie wielbionego króla Tajlandii Bhumibola Adulyadeja, który zmarł 13 października, 64-letni Maha Vajiralongkorn wyrazi zgodę, w parlamencie odbędą się przesłuchania z jego udziałem. "Koronacja nastąpi dzień, góra dwa dni po tej audiencji" – powiedział dziennikarzom generał Prawit.

Po śmierci poprzedniego króla Tajlandii książę Maha poprosił o czas na przygotowanie, zanim zostanie ogłoszony monarchą. O jego decyzji poinformował premier Prayuth Chan-ocha, który jest jednocześnie przywódcą rządzącej od maja 2014 roku junty.

Reklama

Okres ten przeciągnął się do prawie sześciu tygodni. Agencje wskazują, że decyzja księcia o odroczeniu koronacji nastąpiła wbrew oczekiwaniom narodu, który doznał szoku po śmierci 88-letniego króla Ramy IX cieszącego się w Tajlandii praktycznie statusem półboga.

W skonfliktowanym politycznie społeczeństwie Tajlandii tylko król Rama IX jednoczył wszystkich mieszkańców. Dla wielu Tajlandczyków Bhumibol był jednym monarchą, jakiego znali. Król prowadził Tajlandię przez gwałtowne przewroty w kraju oraz komunistyczne rewolucje u sąsiadów. Był przedstawiany jako ojciec narodu i gwarant stabilności. Kult tego monarchy nasilił się po wojskowym zamachu stanu sprzed dwóch lat.

Przyszły król Tajlandii, mniej znany i cieszący się dużo mniejszą popularnością niż ojciec, większość czasu mieszkał w Niemczech. Ma wojskowe wykształcenie, które zdobył m.in. w Royal Military College, Duntroon, w Australii. W ostatnich latach często zastępował swego ojca podczas oficjalnych uroczystości, ale rzadko zabierał głos. (PAP)

mars/