W ten sposób opisywał sytuację po przejęciu śledztwa przez Prokuraturę Okręgową w Gdańsku od Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz.

"Założyłem, że to postępowanie będzie u nas się toczyło do momentu, gdy zabezpieczymy właściwe dowody" - mówił.

Przyznał zarazem, że gdy "sprawa nabrzmiała", a pracę prokuratury utrudniały publikacje medialne, po konsultacji z prokuratorem generalnym, złożył wniosek o przeniesienie sprawy do prokuratury w Łodzi. "Nie pamiętam, czy to prokurator generalny zasugerował czy ja, ale ustaliliśmy, że moment jest już odpowiedni" - powiedział. Dodał, że wniosek ten był na piśmie, ale nie pamięta jego daty.

Pytany, zaprzeczał, że miał kontakty z przedstawicielami władz samorządowych Gdańska, poza spotkaniami okazjonalnymi. Podobnie było w przypadku parlamentarzystów.

Reklama

Fragment przesłuchania prokuratora Tomaszewskiego dotyczył zarzutów dyscyplinarnych wobec prowadzącej śledztwo w sprawie Amber Gold Barbary Kijanko z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz.

Szefowa komisji Małgorzata Wassermann (PiS) pytała, dlaczego zarzut dyscyplinarny był tak sformułowany przez rzecznika dyscyplinarnego, że przyczynił się do uniewinnienia prok. Kijanko przez sąd, bo dotyczył decyzji o umorzeniu postępowania, do czego każdy prokurator ma prawo.

"Czy według pana postawienie zarzutu, że prokurator rażąco naruszył przepisy, bowiem dwukrotnie niesłusznie umorzył postępowanie, w obliczu tego, jak to postępowanie było prowadzone, to był prawidłowo postawiony zarzut?" - pytała. "Pan miał zasadniczy wpływ na kształt zarzutu" - dodała.

"Może zarzut był mało precyzyjny, ale obejmował stan faktyczny taki, jaki był w tej sprawie" - odpowiedział świadek.

Na to Wassermann wymieniała nieprawidłowości w postępowaniu prokurator Kijanko. M.in. umorzenie postępowania bez wykonania czynności, dwukrotne przesłuchanie świadka, który mógłby wystąpić jako podejrzany, wydanie mu kserokopii akt, zlekceważenie trzech kolejnych zawiadomień KNF, nie zweryfikowanie stanu faktycznego w sprawie, brak wydania postanowienia o zabezpieczeniu dokumentów i o wydaniu złota przez bank.

W tym kontekście szefowa komisji zapytała, dlaczego prok. Kijanko nie został postawiony zarzut uchybienia godności zawodu prokuratora. Jednak zdaniem Tomaszewskiego zarzut dyscyplinarny "był tak sformułowany, że mieściły się w nim wszystkie te rzeczy". "Zarzut musi być zwięzły" - przekonywał. (PAP)