W ciągu tygodnia wartość baryłki ropy naftowej gatunku Brent na giełdzie w Londynie zeszła do 40 USD – najniższego poziomu od początku 2005 r. Od lipcowych szczytów cena „czarnego złota” spadła już o ponad 70%. Początek bieżącego tygodnia przyniósł niewielkie odreagowanie ostatnich spadków, jednak nie jest ono jeszcze na tyle przekonywujące, by traktować je jako sygnał do rozpoczęcia większej korekty wzrostowej. W dalszym ciągu dla inwestorów działających na rynku ropy naftowej kluczowa pozostaje kwestia popytu na ten surowiec, który z uwagi na spowolnienie światowej gospodarki może w najbliższych kwartałach ulec zmniejszeniu.

W takiej sytuacji, jedynie ograniczenie jego podaży może zahamować zniżkę cen. Wychodząc z takiego założenia, Organizacja Krajów Eksportujących Ropę Naftową (OPEC) planuje na swym najbliższym posiedzeniu, które odbędzie się 17 grudnia w Algierii, po raz kolejny zmniejszyć produkcję „czarnego złota”. Wydaje się jednak, iż tylko bardzo zdecydowana, znacząca obniżka wydobycia może wpłynąć na notowania surowca.

Silnie na wartości traciła również miedź – w ciągu tygodnia cena za tonę metalu w kontraktach trzymiesięcznych zbliżyła się do 3000 dolarów – poziomu nie notowanego od 3,5 roku. Zniżka cen powoduje zmniejszenie przyszłych zysków spółek wydobywczych, któremu będzie najprawdopodobniej towarzyszył spadek wydatków na rozwój infrastruktury, a co za tym idzie, zmniejszenie wydobycia. Dwie z największych spółek z sektora metali przemysłowych – Rio Tinto oraz Anglo American zapowiedziały w tym tygodniu obcięcie planowanych nakładów inwestycyjnych w 2009 roku. W ceny miedzi, podobnie jak w notowania ropy naftowej uderzają obawy o popyt na surowiec – w przypadku miedzi kluczowe jest zapotrzebowanie zgłaszane przez Chiny – największego konsumenta tego metalu. Według prognoz popyt na surowiec w Państwie Środka wzrośnie w 2009 roku o 5% - to niewiele w obliczu dwucyfrowego wzrostu w latach poprzednich. Dodatkowo sentyment na rynku miedzi i metali w ogóle pogarsza zła sytuacja sektora motoryzacyjnego na świecie.

Na rynku złota natomiast od dłuższego czasu utrzymuje się bardzo niewielka zmienność – ceny metalu oscylują powyżej 760 dolarów w 20-dolarowym paśmie wahań. Niewielki popyt na metale szlachetne wynika ze spadku ich znaczenia jako inwestycji alternatywnej, zabezpieczającej przed inflacją w obliczu globalnego spadku cen surowców i żywności. Ponadto duża awersja już nie tylko do ryzyka, ale do inwestowania w ogóle, czyli ucieczka w płynność dodatkowo obniża wartość inwestycyjną złota.

Reklama

Tradycyjnie istotne w kontekście rynku surowców pozostają notowania wartości euro względem dolara. Kurs tej pary walutowej wciąż nie jest w stanie rozpocząć większej korekty wzrostowej, wobec czego nie dostarcza impulsów do wzrostu cen surowców. Jednocześnie widać, że przynajmniej chwilowo jego potencjał do kontynuacji dynamicznych spadków się wyczerpał, o czym świadczy chociażby brak reakcji po większej od oczekiwań obniżce stóp procentowych w strefie euro. Obecnie kurs EUR/USD pozostaje w szerokiej konsolidacji i dopiero wybicie z niej będzie istotną wskazówką dla rynku.