Pomoc publiczna dla polskich firm w latach 2010-2014 wyniosła poniżej 100 euro na głowę - powiedział członek Europejskiego Trybunału Obrachunkowego Janusz Wojciechowski podczas prezentacji raportu ETO o wykonaniu budżetu UE, która odbyła się dziś w Sejmie.

Z najnowszego raportu ETO na temat pomocy publicznej wynika, że w latach 2010-2014 wszystkie kraje Unii Europejskiej wydały prawie 400 mld euro na pomoc publiczną dla swoich przedsiębiorstw. "To więcej niż siedmioletni budżet unijnej polityki spójności" - zaznaczył Wojciechowski. Najwięcej pomocy publicznej udzielają najbogatsze kraje UE. Niemcy w omawianym okresie przeznaczyły na ten cel ponad 90 mld euro, Francja - ok. 70 mld. Pomoc publiczna dla polskich firm wyniosła 17 mld euro. Pierwsze miejsce w tej statystyce w przeliczeniu na jednego mieszkańca zajęła Finlandia. Polska znalazła się w niej po koniec unijnej drugiej dziesiątki.

"Po zapoznaniu się z wieloma raportami ETO, mogę z pewną satysfakcją stwierdzić, że Polska jest krajem stosunkowo dobrze wydającym unijne pieniądze, co dobrze rokuje w perspektywie pozyskiwania funduszy w kolejnych latach" - stwierdził Wojciechowski. Polityk przypomniał, że Polska najlepiej wypadła w przeprowadzonej przez ETO kontroli unijnych dotacji na rozbudowę i modernizację lotnisk, której rezultaty opublikowano w 2014 r. "Od 2000 r. Unia wydała na ten cel 4,5 mld euro" - zauważył Wojciechowski. Na zbadanych lotniskach w Rzeszowie i Gdańsku zwiększenie przepustowości o jednego pasażera kosztowało 10 euro, w Hiszpanii - 100.

Wojciechowski zwrócił uwagę na niekorzystne dla Polski rezultaty kontroli unijnych wydatków na rozwój kolejowego transportu towarowego. W latach 2007-2013 sektor kolejowy wszystkich państw członkowskich otrzymał 28 mld euro, z czego nasz kraj - 5,5 mld euro. Przeprowadzone inwestycje nie przyniosły oczekiwanych rezultatów - udział kolei w przewozie towarów w Polsce spadł z 34 w 2004 roku do 17 proc. w 2013. Polityk podkreślił też, że ubiegłoroczny kryzys migracyjny stanowi dowód na zmarnowanie ok. 1,5 mld euro, które w latach 2007-2013 UE wydała na uszczelnienie kontroli na swoich zewnętrznych granicach.

Wojciechowski stwierdził, że zgadza sie z prezesem ETO Klausem-Heinerem Lehne, który podczas prezentacji sprawozdania kontrolerów UE za 2015 r. zaapelował o reformy instytucji unijnych, aby odzyskać zaufanie obywateli. Unijni kontrolerzy wskazali na znaczne zaległości w absorbcji europejskich funduszy strukturalnych i inwestycyjnych na lata 2007-2013. "Do końca 2015 roku pozostało do spłaty 10 proc. zobowiązań z łącznej kwoty 446,2 mld euro przydzielonej na wszystkie zatwierdzone programy operacyjne" - czytamy w raporcie.

Reklama

Audytorzy oszacowali, że poziom błędów w ubiegłorocznych wydatkach wyniósł 3,8 proc., co odpowiada 5,5 mld euro. Trybunał wydał w związku z tym negatywną opinię w zakresie prawidłowości wydatków. Poziom błędów nie jest miarą nadużyć finansowych, braku wydajności czy marnotrawstwa. Taka kwota z budżetu nie powinna była zostać wypłacona, ponieważ nie została wykorzystana zgodnie z przepisami unijnymi. W ubiegłorocznym raporcie za rok 2014 poziom błędu był nieco wyższy niż w obecnym, bo wynosił 4,4 proc.

"ETO oczekuje od Komisji Europejskiej mocniejszego nadzoru nad wydawaniem funduszy unijnych" - oświadczył Wojciechowski. Jego zdaniem, Bruksela nie powinna wierzyć, że wszystkie kraje członkowskie skontrolują się same, ponieważ do tej pory nie wszystkie wykazywały w tej kwestii taką dyscyplinę, jak Polska. "Z kontroli przeprowadzanych przez ETO wynika, że marnotrawstwo środków unijnych najczęściej wynika z braku jasnej wizji efektów dofinansowania." - dodał.

Europejski Trybunał Obrachunkowy jest instytucją Unii Europejskiej kontrolującą wykonanie budżetu oraz wpływy i wydatki Wspólnot Europejskich. Składa się z 28 rewidentów (po jednym na państwo członkowskie) wybieranych na sześcioletnią odnawialną kadencję. Janusz Wojciechowski jest członkiem ETO od maja 2016 r. /PAP/