– Wystąpiliśmy do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów o wytypowanie ekspertów, którzy po przeanalizowaniu sytuacji prawnej w Polsce i rozwiązań europejskich zajmą się opracowaniem projektu zapewniającego pluralizm w mediach – zapowiedział wiceminister kultury Jarosław Sellin. Zrobił to na wczorajszym posiedzeniu sejmowej komisji kultury na temat obecności kapitału zagranicznego w polskich mediach.

Przedstawiciele PiS przekonują, że sytuacja w naszym kraju to ewenement na skalę światową. Według nich obecność koncernów z zagranicy należy „ucywilizować” poprzez zmiany prawne. – Do tej pory panował dogmat, że kapitał nie ma narodowości. To nieprawda, bo ma. Zwłaszcza w segmencie tak wrażliwym politycznie, jakim są media – mówił Sellin.

– To nie jest element poglądów czy obsesji ani temat uwarunkowany partyjnie. To normalna dyskusja, jaka toczy się w krajach dojrzałej demokracji – przekonywała Barbara Bubula, posłanka PiS, która pracuje już nad nowymi regulacjami antykoncentracyjnymi. Jej zdaniem zmiany powinny się skupiać na obniżeniu udziału procentowego, który definiuje podmiot dominujący na rynku właściwym. Według obecnie obowiązujących w Polsce przepisów za podmiot dominujący uznaje się posiadacza ponad 40-proc. udział.

– To powinien być rządowy, a nie poselski projekt – deklaruje w sprawie planowanych zmian w regulacjach antykoncentracyjnych w mediach Elżbieta Kruk, przewodnicząca sejmowej komisji kultury. Nieoficjalnie w PiS mówi się, że zielone światło do zmian w tym zakresie już się pali. A wczorajsze posiedzenie komisji było preludium do zmian w przepisach.

Reklama

– Komisja zastanawia się, jak dobrać się do kasy legalnie działających przedsiębiorstw. Chcecie, żeby się dobrać wydawnictwom do skóry. Boli was „Gazeta Wyborcza”, „Newsweek” i TVN, a jeszcze chcecie zarządzać tabloidami – mówił Grzegorz Furgo z Nowoczesnej.

Wtórowali mu inni posłowie opozycji. – Nie ma w Europie narodowości kapitału, jest za to swobodny przepływ towarów i usług. Nie widzę też w Polsce monopoli, z którymi trzeba byłoby się rozprawić – mówiła Iwona Śledzińska-Katarasińska z PO.

Obok ideologicznych wskazywano na bariery prawne, choćby prawodawstwo unijne i problemy z określeniem „rynku właściwego”. – Czytelnik z Wrocławia nie kupuje gazety z Lublina. Z jego punktu widzenia to dwa różne rynki. Gdyby „SuperExpress” chciał kupić „Fakt”, łatwo wydać zakaz – tłumaczył Marek Niechciał, prezes UOKiK. Odpowiadał na zarzuty skierowane w stronę decyzji UOKiK sprzed trzech lat, która pozwoliła przejąć wydawnictwu Polska Press tytuły lokalne należące do brytyjskiej grupy Mecom. Dzięki temu Polska Press mogła jeszcze bardziej zwiększyć dominację na rynku prasy regionalnej.

Kulisy transakcji przedstawił Wiesław Podkański, prezes Izby Wydawców Prasy. – Przez rok nie było chętnego na tytuły lokalne Mecomu. Groziło im zamknięcie. Passauer kupił je tanio, bo nikt inny nie chciał ich wziąć. To nieduża grupa medialna w Niemczech, mówienie o tym, że oni prowadzą jakąś wredną politykę wobec polskich mediów, jest kłamstwem – mówił Podkański. Przyznał, że sam przed laty wprowadzał do Polski Axel Springer. – Oskarżenia o to, że otrzymywaliśmy polecenia z centrali, są bzdurą – dodawał, a całą dyskusję, nawiązując do fatalnej kondycji prasy regionalnej, porównał do sekcji zwłok.

Poprzednie medialne pomysły –PiS ustawa abonamentowa czy o mediach narodowych – utknęły na razie w gabinetach polityków. Od dłuższego czasu nie ma nowych informacji na temat wcielania ich w życie.

>>> Czytaj także: Zakaz handlu w niedzielę? Pracę może stracić ponad 36 tys. osób