O informację rządu w tej sprawie wnioskował klub PSL.

Rząd w lipcu przyjął rozporządzenie, w wyniku którego od 1 stycznia 2017 r. w granicach Opola znajdzie się 12 sołectw lub ich części, położonych dotąd w czterech sąsiednich gminach. Przeciw postulowanej przez prezydenta Opola Arkadiusza Wiśniewskiego zmianie od miesięcy protestują samorządowcy i część mieszkańców podopolskich gmin. W marcu br. z inicjatywy Mniejszości Niemieckiej, której działacze są krytyczni wobec powiększenia miasta, sejmik woj. opolskiego przyjął głosami PO, PSL i MN rezolucję sprzeciwiającą się tej inicjatywie.

Wiceszef MSWiA powiedział w Sejmie, że o zmianach dotyczących powiększenia granic Opola pozytywnie wypowiedzieli się m.in. mieszkańcy Opola i wojewoda opolski.

"Włączenie nowych terenów w granice miasta Opola - w ocenie ministerstwa - wzmocni potencjał i zwiększy jego konkurencyjność. Zmiana umożliwi pełne wykorzystanie istniejącego w regionie potencjału i przyczyni się do długofalowego rozwoju miasta i regionu opolskiego" - powiedział Chwałek.

Reklama

Jak dodał, "wykorzystując powierzchnię, łącząc ludzi i doświadczenie, wiedzę, wartości kulturowe, angażując nowe środki finansowe, zostaną stworzone dobre fundamenty pod rozwój całego regionu, obszarów wiejskich, małych, jak i większych miast".

Wiceszef MSWiA poinformował, że zostało uzgodnione, iż pomoc finansowa, jaką miasto Opole miałoby przekazać gminie Dobrzeń Wielki w 2017 roku, wyniesie ponad 9,6 miliona złotych, a gminie Dąbrowa - ok. 3,6 miliona złotych. "Opole będzie rekompensowało (utracone przez gminy) dochody, nie ma powodu do alarmistycznych nawoływań, ponieważ budżety będą zrównoważone" - podkreślił Chwałek.

Zaznaczył również, że spadek liczby ludności województwa opolskiego i jego potencjału ekonomicznego może doprowadzić w niedługim czasie do zapaści całego regionu. "Stąd też Rada Ministrów zaakceptowała wniosek prezydenta miasta Opola (dotyczący) rozwoju głównego centrum, potencjalnie najmocniejszego organizmu w całym województwie, który to rozwój pociągnie rozwój całego regionu" - dodał.

Podkreślił, że rozwój Opola ma ogromny wpływ również na rozwój sąsiadujących gmin. "To wszystko jest powiązane. Lokomotywą tego rozwoju będzie miasto Opole, ale efekty i korzyści będą dla całego województwa" - przekonywał Chwałek.

Wiceszef MSWiA zapewnił też, że - wbrew zarzutom opozycji - zmiany w granicach Opola nie naruszają więzi społecznych w regionie. Podkreślił także, że zmiana administracyjna nie ma żadnych konotacji, jeśli chodzi o kwestie narodowościowe.

Przedstawiciel wnioskodawców Piotr Zgorzelski (PSL) ocenił, że rząd podejmując decyzję w sprawie powiększenia granic Opola pominął głos wspólnot samorządowych, które powinny mieć decydujący głos w sprawach ich dotyczących. "To przejaw niepożądanych standardów w polityce" - powiedział. Jak dodał, mieszkańcy podopolskich gmin czują, że rząd ich nie słucha i nie liczy się z ich opiniami.

Zdaniem posła PSL, decyzja rządu, spowoduje ograniczenie, lub wręcz uniemożliwi podopolskim gminom wykonywania przez nich zadań własnych.

Szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz stwierdził, że działania PiS prowadzą do "wygaszania" Polski lokalnej. Zadeklarował, że PSL nie zgodzi się na niszczenie przez PiS "małych ojczyzn". "Głos ludu nie został wysłuchany, wzywamy do rewizji decyzji Rady Ministrów, jeszcze nie jest za późno" - apelował.

Z kolei Katarzyna Czochara (PiS) zapewniła, że Prawo i Sprawiedliwość dba o to, żeby wzmocnić województwo opolskie, a - jej zdaniem - jest to jednoznaczne z powiększeniem granic Opola. Poseł PiS Jarosław Gonciarz ocenił, że gdyby nie powiększenie granic Opola, województwo opolskie mogłoby w przyszłości przestać istnieć. Również według Antoniego Dudy (PiS), ta zmiana może uratować województwo opolskie.

Natomiast Ryszard Wilczyński (PO) ocenił, że rząd podjął decyzję w sprawie powiększenia granic Opola pochopnie i bez merytorycznych argumentów. jak dodał, decyzja rządu może "wyzerować" potencjał ekonomiczny podopolskich gmin. Małgorzata Pępek (PO) przekonywała z kolei, że PiS "pogrzebał i unicestwił" demokrację. "To rozwiązania dyktatorskie, a nie demokratyczne" - dodała.

Marek Sowa (Nowoczesna) przekonywał, że PiS - w sprawie podopolskich gmin - nie słucha głosu suwerena. "Jesteście tchórzami, nie umiecie rozmawiać z ludźmi" - podkreślił. Poseł Nowoczesnej Witold Zembaczyński zarzucił PiS, że podsyca konflikt na Opolszczyźnie.

Lider Kukiz'15 Paweł Kukiz pytał z kolei premier Beatę Szydło, dlaczego rząd - mówiąc o służbie dla Polski i Polaków - zlekceważył głosy tysięcy obywateli gmin podopolskich. "Czy to jest ta dobra zmiana? Bo z całą pewnością nie dla obywateli podopolskich gmin" - podkreślił Kukiz.

Ryszard Galla (niezrz.) przekonywał, że decyzja o powiększeniu granic Opola, została podjęta z naruszeniem procedur i wbrew woli mieszkańców podopolskich gmin.

"To jest zamach na samorządność, na demokrację gdzie Rada Ministrów może w imieniu samorządów zdecydować sobie o przebiegu granic tej, czy innej gminy. Uważam, że takich możliwości nie powinno być" - powiedział Galla (poseł mniejszości niemieckiej) na późniejszej konferencji prasowej.

Obecny na tej konferencji wójt Dobrzenia Wielkiego Henryk Wróbel wskazywał m.in., że po zmianach granic budżet jego gminy zmniejszy się o dwie trzecie. "Poza tym, to, co wykrojono z gminy, to najbardziej wartościowe tereny, nie tylko po tym względem, że są tam duże zakłady przemysłowe (m.in. elektrownia Opole - PAP), płacące podatki, ale wykrojono także miejsca gdzie potencjalnie nowe inwestycje mogą powstawać" - podkreślił wójt Dobrzenia.

Jak dodał, w tej sytuacji nie widzi przyszłości dla swej gminy.

Podobne argumenty przeciwko szykowanym zmianom podnosił wójt Dąbrowy Marek Leja. "U mnie oczywiście ten ubytek finansowy jest oczywiście mniejszy niż w stosunku do gminy Dobrzeń Wielki, ale (...) tereny inwestycyjne, które miały nam przynosić dochody, będą od 1 stycznia 2017 r. w gminie Opole" - powiedział samorządowiec.(PAP)