Zatrzymany w ostatnim czasie pracownik kontrwywiadu Niemiec (BfV) dwa lata temu w tajemnicy przeszedł na islam i w przeszłości występował w filmach pornograficznych - pisze w czwartek "Washington Post", powołując się na dwóch przedstawicieli władz w Berlinie.

Tygodnik "Der Spiegel" podał we wtorek, że niemiecki Federalny Urząd Ochrony Konstytucji (BfV) w ostatnim czasie zdemaskował we własnych szeregach islamistę planującego zamach bombowy na centralę służby w Kolonii. Zatrzymany - z pochodzenia Hiszpan, który ma niemiecki paszport - uprawiał w internecie proislamską propagandę i ujawniał tajemnice państwowe, oferował też pomoc w dostaniu się do BfV.

Informacje pozyskane w pracy przekazywał osobie, z którą kontaktował się na czacie. Jak się jednak okazało, partnerem tym był inny pracownik BfV. Służby wpadły na trop islamskiej wtyczki we własnych szeregach około czterech tygodni temu. Podejrzany przebywa w areszcie śledczym. Prokuratura w Duesseldorfie prowadzi postępowanie wyjaśniające.

"Washington Post" pisze w czwartek, powołując się na dwa źródła w niemieckich władzach - "wysokiego rangą przedstawiciela wywiadu i wysokiego rangą przedstawiciela organów ścigania" - że gdy porównano nick, którego podejrzany używał na forach internetowych dla ekstremistów, okazało się, że pod tym samym pseudonimem mężczyzna, mąż i ojciec czwórki dzieci, występował ostatnio w 2011 roku w gejowskich filmach pornograficznych.

Według władz nic nie wskazuje na to, by zatrzymany przekazał islamistom ważne informacje, jednak incydent każe kwestionować m.in. proces weryfikacji i oceny potencjalnych pracowników przez BfV - podkreśla "WP".

Reklama

"To nie tylko dziwaczna, ale też straszna historia pokazująca, że służba, której główne zadanie polega na działalności kontrwywiadowczej, zatrudniła islamistę, który mógł mieć dostęp do tajnych informacji, a nawet próbować rozpowszechniać islamistyczną propagandę i werbować innych, by zatrudniali się (w BfV) i przeprowadzali zamachy" - wskazał cytowany przez "WP" Hans-Christian Stroebele z komisji ds. kontroli służb w Bundestagu.

Pragnący zachować anonimowość przedstawiciel BfV ocenił, że jest "praktycznie niemożliwe zabezpieczenie się przed podobnymi naruszeniami bezpieczeństwa". "Ten mężczyzna działał w internecie pod różnymi pseudonimami, przybierał różne tożsamości, nie działał pod własnym nazwiskiem" - podkreślił.

Władze zaznaczają, że podejrzany przed zatrudnieniem w BfV w kwietniu br. został poddany szczegółowej weryfikacji, która objęła m.in. rozmowy z jego byłymi pracodawcami i innymi znającymi go osobami. Według jednego z dwóch źródeł przywoływanych przez "WP" osoby prowadzące weryfikację twierdziły, że mógł cierpieć na chorobę psychiczną, np. zaburzenia tożsamości.

W BfV mężczyzna odpowiadał za obserwację islamistów w Niemczech. "WP" przypomina, że według oficjalnych danych niemieckiego rządu w kraju gwałtownie rośnie liczba salafitów, czyli wyznawców ultrakonserwatywnego odłamu islamu; obecnie jest ich co najmniej 9,2 tys. (w 2013 roku - 5,5 tys.).

Jak pisze "WP", niedoszły zamachowiec powiedział służbom po zatrzymaniu, że przeszedł na islam w 2014 roku po rozmowach telefonicznych z przebywającym w Austrii mężczyzną o imieniu Mohamed. Odmówił podania jego nazwiska, nie reagując na pytania przesłuchujących, czy chodzi o Mohameda Mahmuda - bojownika Państwa Islamskiego, który wcześniej prowadził stronę internetową z tłumaczonymi przemowami przywódców Al-Kaidy. (PAP)

>>> Polecamy: Ukraina zaczyna ćwiczenia wojskowe, Rosja jest wściekła. Okręty Floty Czarnomorskiej w gotowości