Najważniejsze proponowane zmiany to trzykrotne zmniejszenie Senatu i zmiana jego składu oraz uprawień, redukcja kosztów polityki i nowy podział kompetencji między państwem a regionami. Ustawa w sprawie tej reformy została przyjęta przez parlament w kwietniu.

Ostatnie sondaże, przeprowadzone na ponad tydzień przed głosowaniem, wskazywały na przewagę przeciwników zmian w konstytucji.

Premier nie deklaruje jasno, co zrobi w takim przypadku. W jednym z wywiadów zapytany o to, jakie są jego plany, jeśli przegra referendum, odparł: „Przygotuję sobie popcorn i będę patrzył, co się wydarzy”.

Opozycja, od prawicowej Ligi Północnej po populistyczny Ruch Pięciu Gwiazd i skrajną lewicę, nawołuje do dymisji 41-letniego Renziego w razie porażki.

Reklama

„Rządy odsyła się do domu w wyniku wyborów, a nie referendum” - odpowiedział w czwartek Renzi. Ale wcześniej mówił, że nie zamierza „utrzymywać się na wodzie”, „wegetować” i „łapać się kurczowo fotela premiera”. Unika jednak jednoznacznej odpowiedzi, co zrobi dzień po referendum, choć na początku kampanii nie wykluczał nawet, że po przegranej odejdzie z polityki.

Ewentualna klęska nie obliguje szefa rządu do dymisji; ma on zatem całkowicie wolną rękę - przypominają media.

Forza Italia byłego premiera Silvio Berlusconiego i ruch Grillo zarzucają Renziemu „dyktatorskie zapędy” i chęć zdobycia większej władzy. On odpowiada, że reforma nie przewiduje żadnych zmian kompetencji szefa rządu i ten przykład wskazuje jako jedną z wielu propagandowych „bzdur” rozpowszechnianych przez przeciwników. „Nigdy nie widziałem kampanii z tyloma kłamstwami” - oświadczył.

Europejska prasa pisze o zaniepokojeniu w wielu stolicach, że władzę mógłby przejąć Ruch Pięciu Gwiazd Beppe Grillo, tak jak w czerwcu zdobył władzę w Rzymie i Turynie w wyborach samorządowych. Grillo, który - jak się przypomina - szturmem wszedł do polityki, zakładając w internecie ruch protestu przeciwko całej klasie politycznej, chce wyprowadzić Włochy ze strefy euro.

„Włochy; następny postój w globalnym marszu populizmu” - tak możliwy scenariusz w razie przegranej koalicji rządowej podsumował w środę dziennik „The Wall Street Journal”.

Poparcie dla proponowanych zmian zadeklarowali przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker, niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble i szef dyplomacji Frank-Walter Steinmeier.

Referendum odbędzie się w wyjątkowo trudnym okresie dla Włoch, dotkniętych kryzysem migracji, której fala osiągnęła w tym roku rekordowe rozmiary - 170 tysięcy ludzi, a także po trzech katastrofalnych trzęsieniach ziemi w środkowej części kraju.

Pytanie referendalne brzmi: „Czy aprobuje Pan/Pani tekst ustawy konstytucyjnej dotyczącej rozporządzenia o zniesieniu równorzędnej dwuizbowości, zmniejszenia liczby parlamentarzystów, ograniczenia kosztów funkcjonowania instytucji, likwidacji Krajowej Rady Ekonomii i Pracy, rewizji piątego paragrafu II części Konstytucji?". Wspomniany paragraf dotyczy podziału terytorialnego na regiony, prowincje i gminy oraz kompetencji ich władz.

Pytanie jest zbyt złożone i dotyczy zbyt wielu osobnych kwestii - argumentowali jego krytycy, wśród nich konstytucjonaliści, i zaskarżyli je w sądzie. Ich skargi zostały odrzucone.

Najważniejszą propozycją zmian w konstytucji jest przebudowa Senatu w rezultacie zniesienia równorzędnej dwuizbowości, wprowadzonej w 1948 roku.

W izbie wyższej, w której obecnie jest 315 miejsc, zasiadałoby 95 przedstawicieli 20 regionów, wybieranych w wyborach samorządowych. Ustawa ta znosi też dożywotnie mandaty senatorskie, przyznawane przez prezydenta kraju byłym szefom państwa i wybitnym osobistościom.

Zredukowane zostałyby polityczne kompetencje Senatu, który nie głosowałby już nad wotum zaufania i nieufności dla rządu. Zdecydowaną większość ustaw uchwalałaby odtąd tylko Izba Deputowanych. Nie byłoby zjawiska nazywanego przez Renziego „ping-pongiem”, czyli odsyłania ustaw z jednej izby do drugiej.

Izba wyższa stałaby się głównie instytucjonalnym łącznikiem między państwem, regionami i lokalną administracją.

Drugą osobą w państwie zostałby w wyniku reformy przewodniczący Izby Deputowanych, a nie, jak teraz, szef Senatu.

Ponadto proponuje się nowy podział kompetencji między państwem a regionami. Władzom centralnym przywrócono by te dotyczące energii, infrastruktury i Obrony Cywilnej.

Dzięki reformie konstytucyjnej Włochy będą bardziej nowoczesnym, sprawnie funkcjonującym państwem - przekonuje Renzi, który osobiście prowadzi kampanię na rzecz „tak”, pokonując tysiące kilometrów. Podkreśla, że zlikwidowana zostanie „polityczna kasta”, i przypomina swym przeciwnikom z Ruchu Pięciu Gwiazd, że tego właśnie chciało zawsze to ugrupowanie.

Premier przyznał, że fakt, iż osobiście firmuje reformę, sprawił, że referendum przekształci się w głosowanie za nim lub przeciwko niemu. Taka personalizacja była błędem - zastrzegł.

„Zmiany są potrzebne, ale nie takie, jak te, na gorsze” - uważa lider prawicowej Ligi Północnej Matteo Salvini i nawołuje do głosowania na „nie”.

Renzi tłumaczy, że utrzymanie status quo oznacza pozostawienie łącznej liczby 950 stanowisk dla polityków i urzędników państwowych. Zmiany przyniosą oszczędności w wysokości 500 milionów euro rocznie - podkreśla.

Były premier Silvio Berlusconi, który jako lider Forza Italia powrócił do aktywności politycznej po poważnej operacji serca, tuż po swych 80. urodzinach stwierdził, że nie wyklucza, że w razie wygranej „tak” może wyjechać z kraju, bo jego zdaniem „demokracja jest zagrożona”.

Jednym z tematów tej najbardziej intensywnej według mediów kampanii ostatnich dekad stała się sprawa migrantów. Wielokrotnie w czasie organizowanych w jej trakcie spotkań Matteo Renzi ostro krytykował kraje Europy Środkowo-Wschodniej, zwłaszcza Węgry, za sprzeciw wobec unijnego planu relokacji migrantów. Zapowiadał w wywiadach i podczas wieców zawetowanie budżetu UE i podjęcie kroków na rzecz redukcji funduszy unijnych dla krajów, które nie chcą przyjmować uchodźców.

Wobec niewiadomej co do przyszłości rządu w politycznych dyskusjach i komentarzach prasowych kreślone są różne scenariusze w razie porażki reformy Renziego. Jednym z nich jest możliwość powołania rządu technicznego, na którego czele mógłby stanąć obecny minister finansów Pier Carlo Padoan.

Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)