"(Jill) Stein będzie kontynuować wysiłki na rzecz ponownego przeliczenia głosów w stanie Pensylwania" - przekazał w oświadczeniu doradca kandydatki Zielonych, Jonathan Abady. Jak dodał, "stanowy wymiar sprawiedliwości nie jest przygotowany do zajęcia się tym problemem", więc zespół Stein "będzie zabiegać o interwencję sądu federalnego".

Sztab kandydatki Zielonych zapowiedział, że w poniedziałek złoży w sądzie federalnym wniosek o przyznanie pomocy w nagłych wypadkach, by sfinansować starania o liczenie głosów w Pensylwanii, powołując się przy tym na "względy konstytucyjne".

W sobotę wieczorem sąd stanowy zażądał od sztabu Stein zapłacenia kaucji w wysokości 1 mln dolarów do godz. 17 w poniedziałek (czasu miejscowego); zastrzegł, że sumę tę można zmienić, jeśli będzie to uzasadnione. Stein w odpowiedzi wycofała wniosek.

"Ludzie, którzy przyłączyli się do petycji (o ponowne przeliczenie głosów) to zwykli obywatele o ograniczonych środkach, których nie stać na zapłacenie 1 miliona dolarów, czego domaga się sąd" - wyjaśniono w uzasadnieniu wycofania wniosku.

Reklama

Brytyjski dziennik "The Guardian" podał, że według zaktualizowanych w piątek wyników głosowania w Pensylwanii przewaga zwycięskiego kandydata Republikanów Donalda Trumpa nad pokonaną kandydatką Demokratów Hillary Clinton zmalała z 71 tys. do 49 tys. głosów na 6 mln oddanych w tym stanie głosów, czyli z 1 proc. do 0,8 proc. Przy różnicy 0,5 proc. w Pensylwanii automatycznie zarządzane jest ponowne liczenie głosów.

Stein zainicjowała przeliczanie głosów w trzech tzw. stanach wahadłowych - Pensylwanii, Wisconsin i Michigan, argumentując, że trzeba sprawdzić, czy doszło tam do ataków hakerskich na system głosowania.

We wszystkich tych stanach wygrał Trump, nieznacznie pokonując Clinton. Gdyby po przeliczeniu okazało się, że we wszystkich trzech stanach wygrała Clinton, to ona wygrałaby też całe wybory, jednak większość komentatorów, a nawet ludzie z jej sztabu uważają, że przeliczanie nie podważy zwycięstwa Trumpa.

Przeliczanie głosów jest bardzo kosztowne. Prawo nakazuje, by koszty pokrył kandydat wnioskujący o ponowne liczenie. Stein udało się w tym celu zebrać kilka milionów dolarów.

Na Clinton w skali kraju zagłosowało więcej osób niż na Trumpa, ale zgodnie z obowiązującą w większości stanów zasadą "zwycięzca bierze wszystko" nawet przy niewielkiej przewadze głosów wyborców zwycięski kandydat dostaje wszystkie głosy przypadających na dany stan elektorów. Ostatecznego wyboru prezydenta dokonują właśnie elektorzy, którzy są zobowiązani do głosowania zgodnie z wynikiem stanowym. Kolegium Elektorskie odbędzie się 15 grudnia.

ZWOLENNICY TRUMPA PRÓBUJĄ POWSTRZYMAĆ PONOWNE PRZELICZANIE GŁOSÓW

Prokurator generalny stanu Michigan, republikanin Bill Schuette powiedział w piątek, że przeliczanie jest nieuzasadnione i może narazić stan "na milionowe" koszty, a co gorsza na utratę głosów w Kolegium Elektorskim, bo przeliczanie może się nie zakończyć do wyznaczonego na 12 grudnia ostatecznego terminu.

15 grudnia zbiera się bowiem Kolegium Elektorskie i musi być wiadomo, którzy elektorzy będą reprezentować dany stan. Zgodnie z konstytucją USA, Amerykanie głosowali bowiem nie na kandydatów startujących w wyborach, ale na wyłanianych przez partie elektorów.

Prokurator generalny Michigan wypowiadał się po tym, jak do Komisji Wyborczej tego stanu wpłynęła w czwartek skarga zespołu Trumpa, argumentująca, że przeliczanie będzie "długie i kosztowne".

W piątek prawnicy Trumpa złożyli też podobną skargę w Pensylwanii. Natomiast w czwartek zwolennicy Trumpa złożyli pozew przeciwko Komisji Wyborczej w Wisconsin, domagając się natychmiastowego przerwania rozpoczętego już przeliczania, bo "w sposób nieuzasadniony wzbudza wątpliwości" co do zwycięstwa Trumpa. Oni także argumentowali, że istnieje prawdopodobieństwo, że przeliczanie nie zakończy się na czas. Paradoksalnie jednak skargi i pozwy przeciwko przeliczaniu mogą jeszcze wydłużyć cały proces, a nie go powstrzymać.

Stein, która w wyborach 8 listopada zdobyła zaledwie 1 proc. głosów zdecydowała się złożyć wniosek o ręczne przeliczenie głosów w trzech tzw. stanach wahadłowych, gdyż rekomendowała to grupa prawników oraz ekspertów ds. zbierania danych. Argumentowali oni, że w Wisconsin, Michigan i Pensylwanii mogło dojść do cyberataków na maszyny do liczenia głosów w celu zmanipulowania wyniku.

Przeliczanie głosów jest bardzo kosztowne. Prawo nakazuje, by koszty pokrył kandydat wnioskujący przeliczenie. Stein udało się w tym celu zebrać kilka milionów dolarów. Trump oskarżył ją, że zainicjowała całą akcję przeliczania, by się wzbogacić.

Z Waszyngtonu Inga Czerny (PAP)