"Po pierwsze Brexit, po drugie migracja, po trzecie sprawa reformy, która w związku z tymi kwestiami zaczęła być tematem stale obecnym w debacie europejskiej" - mówił wiceszef MSZ, który w poniedziałek wziął udział w konferencji "Europejskie podsumowanie roku. Spojrzenie na główne wyzwania UE".

Według wiceministra bardzo istotne są też dwa tematy powiązane z powyższymi kwestiami, które są "nie dość doceniane w debacie europejskiej": to kondycja sąsiedztwa UE oraz sprawa wspólnego rynku.

Szymański podkreślił, że wynik referendum brytyjskiego był dla Polski bardzo złą wiadomością. "Chcielibyśmy, aby nowe relacje, nieczłonkowskie relacje między UE a Wielka Brytanią były możliwe jak najbliższe. Nie widzimy żadnych powodów, aby te relacje nie były możliwie jak najbliższe, ale muszą się one rządzić jasnymi, transparentnymi regułami" - oświadczył wiceszef MSZ.

Jak dodał, chodzi przede wszystkim o zachowanie zasady proporcjonalności i równowagi praw i obowiązków w kwestii wolnego rynku. Podkreślił, że każde niezrównoważone porozumienie w tej sprawie, będzie prowadziło do dalszej dezintegracji Unii, a także będzie zachętą dla innych państw do powtórzenia modelu brytyjskiego.

Reklama

"Każde złe porozumienie w sprawie wspólnego rynku, nieszanujące równowagi praw i obowiązków - zasady, którą przyjęły wszystkie inne państwa trzecie, które współpracują UE, jak Szwajcaria czy Norwegia - będzie bardzo złą wiadomością dla przyszłości Unii" - powiedział wiceminister SZ. Jak dodał, "to nie jest tylko kwestia polskiego punktu widzenia, to jest kwestia zasad".

Według Szymańskiego do Brexitu doszło nie tylko z uwagi na dysfunkcje UE, czy z uwagi tylko i wyłącznie na "nieporozumienie jakiego ofiarą padli brytyjscy wyborcy". Jak podkreślił, przyczyna tego, że Brytyjczycy opowiedzieli się za wyjściem z UE, jest dużo bardziej złożona.

"Z całą pewnością podczas kampanii referendalnej w Wielkiej Brytanii powiedziano wiele nieprawdziwych rzeczy na temat natury wspólnego rynku i tego jak wspólny rynek wpływa na dobrostan gospodarczy Wielkiej Brytanii. Ale do tego nabrzmienia niechęci i nieufności wobec UE nie doszłoby, gdyby UE lepiej radziła sobie z zarządzaniem różnicą zdań" - ocenił Szymański. Jak mówił, Londyn od lat wyrażał odmienne zdanie w wielu sprawach i "w wielu sprawach miał rację i nie doczekał się odpowiedzi, która byłaby rzeczowa".

Z tego względu, mówił Szymański, Polska jest przekonana, że doświadczenie Brexitu powinno być również rozważane z punktu widzenia koniecznych zmian w UE. Według niego, UE nie tylko musi lepiej odpowiadać na oczekiwania obywateli Unii, ale również instytucjonalnie UE musi pomyśleć, w jaki sposób wprowadzić do swojego mechanizmu politycznego zabezpieczenia, które zapobiegną temu, by w przyszłości nie doszło do podobnego nabrzmienia niechęci do UE.

"To jest powód, dla którego Polska jest przywiązana do poważnego potraktowania kwestii reformy Unii, nie wyłączając zmian traktatowych. Jeśli oczywiście gotowość do podjęcia poważnej dyskusji na tematy instytucjonalne na poziomie traktatowym nastąpi" - powiedział Szymański.

Podkreślił, że kluczowa dla przyszłości UE jest sprawa wspólnego rynku. Według niego jeśli utrwali się przekonanie, którego efektem m.in. jest Brexit, "że wspólny rynek nie jest częścią odpowiedzi na kryzys, na globalizację, na lęki związane ze zmianami w globalnym podziale pracy" i jeżeli UE nie odpowie sobie na pytanie, "czym tak naprawdę jest wspólny rynek dla Europejczyków, to go straci".

"Jeżeli natomiast stracimy wspólny rynek, to UE nie będzie miała żadnego istotnego powodu, żeby trwać w tym porządku, jaki jest dzisiaj; to będzie oznaczało koniec procesu integracji, jaki znamy" - uważa Szymański.

Wiceminister podkreślił, że także KE powinna "odważnej bronić wspólnego rynku, także w debatach narodowych w państwach członkowskich, gdzie bardzo wielu polityków, chciałoby uczynić wspólny rynek kozłem ofiarnym swoich własnych niepowodzeń lub obiektywnego kryzysu natury gospodarczej". "Wspólny rynek potrzebuje dziś tych, którzy mężnie staną w jego obronie" - podkreślił wiceszef MSZ.

Według niego, szczególnie w obszarze energii KE może zrobić wiele, żeby Europejczycy poczuli się bezpieczni, żeby energia była dostępna po bardziej przystępnej cenie i by przestała być instrumentem nacisku politycznego.

Odnosząc się do kwestii migracji zaznaczył, że Polska "od początku zaangażowała się ponadprzeciętnie w to, żeby budować odporność UE na wstrząsy natury migracyjnej". "Rekordowo szybko udało nam się ustalić kompromis w zakresie nowego brzemienia przepisów dotyczących Europejskiej Straży Granicznej i Przybrzeżnej" - mówił. Podkreślił, że rekordowo szybko udało się także ustalić "trudny i kruchy" układ z Turcją w kwestii migracji.

"Polska jest krajem numer jeden, jeśli chodzi o współpracę w Europolu, jest krajem wiodącym, jeżeli chodzi o współpracę z Europejskim Urzędem Wsparcia Azylowego, jest krajem frontowym, jeżeli chodzi o ochronę granic zewnętrznych Unii" - mówił Szymański.

Według niego, odnowy wymaga też Europejska Polityka Sąsiedztwa. Zawiodła, mówił, polityka opierająca się na założeniu, że europejski model będzie "emanował" na kraje sąsiednie. "Ta wizja w ostatnich latach runęła w gruzy. W zasadzie całe nasze sąsiedztwo na Południu i na Wschodzie stanowi dzisiaj zagrożenie dla bezpieczeństwa UE i zagrożenie dla stabilności polityczne krajów UE" - ocenił. Szymański podkreślił, że UE musi "pilnie odbudować instrumenty wspływu na sąsiedztwo".(PAP)