Na reformę składają się o dwa projekty ustaw: Prawo oświatowe i Przepisy wprowadzające Prawo oświatowe. Zgodnie z nimi, w miejsce obecnie istniejących rodzajów szkół mają powstać: 8-letnia szkoła podstawowa, 4-letnie liceum i 5-letnie technikum oraz dwustopniowe szkoły branżowe; gimnazja mają zostać zlikwidowane. Zmiany miałyby się rozpocząć w roku szkolnym 2017/2018.

"Projekt zawiera wiele błędów, jest szkodliwy, uderza w polskie dzieci" – powiedziała była minister podczas poniedziałkowej konferencji prasowej w Katowicach. Propozycje podstawy programowej przedstawione przez MEN określiła jako "brudnopis".

"Dzisiaj mamy brudnopisy podstawy programowej, bo to, co Ministerstwo Edukacji Narodowej pokazało na stronach ministerstwa, to zbiór brudnopisów. To jest zbiór brudnopisów, z błędami ortograficznymi, niedopracowany, w oparciu o który wydawnictwa mają już prowadzić prace nad podręcznikami" – dodała.

Wicemarszałek woj. śląskiego Aleksandra Skowronek (PO) wskazała m.in. na problem infrastruktury wygaszanych gimnazjów. "Z niepokojem przyglądamy się pracom, które trwają w Sejmie. Ustawa Przepisy wprowadzające Prawo oświatowe stanowi, że w przypadku zakończenia działalności publicznego gimnazjum organ założycielski zapewnia zachowanie trwałości infrastruktury i środków trwałych zakupionych w ramach projektów współfinansowanych ze środków UE. Sprzęt można przekazać innej szkole lub placówce, ale budynki muszą być wykorzystane na cele oświatowe. Wiele samorządów będzie musiało się borykać z trwałością projektu" – przestrzegła.

Reklama

"W nocy z piątku na sobotę dowiedzieliśmy się, że w ustawie jest zapis, który całą odpowiedzialność za trwałość projektu przerzuca na samorząd, to samorząd będzie musiał zwrócić środki pobrane na rozwój gimnazjów, jeśli trwałość projektu będzie zagrożona" – dodała Krystyna Szumilas.

Posłanka Danuta Pietraszewska mówiła z kolei o przykrościach, jakie spotkały śląskich nauczycieli i dyrektorów wspierających działania przeciwko reformie. "To represje – mieliśmy takie przykłady, że dyrektorzy szkół szczególnie niepokornych, z których nauczyciele uczestniczyli albo w październikowym proteście pod urzędem wojewódzkim w Katowicach, albo w Warszawie, mieli kontrole, musieli składać wyjaśnienia" – opowiadała posłanka.

Jak poinformowała PAP dyrektor Wydziału Strategii i Współpracy z Jednostkami Samorządu Terytorialnego Kuratorium Oświaty w Katowicach Anna Kij, kuratorium bada 2 takie przypadki. "Jedna sytuacja powstała w związku z wyjazdem nauczycieli na protest, lekcje zostały skrócone, a nie wszyscy rodzice o tym wiedzieli. W takim przypadku wszczynane są działania z urzędu, ale nie są związane z protestem, bo w każdym przypadku - gdyby był taki sygnał, niezależnie od powodu skrócenia lekcji - kuratorium podjęłoby działania" – powiedziała.

Druga sprawa, również zgłoszona przez rodziców, dotyczyła ubrania nauczycieli na czarno w dniu tzw. czarnego protestu. Obie sprawy są w toku, nie zapadły jeszcze ostateczne ustalenia.

Odnosząc się do obaw o niewykorzystanie budynków gimnazjów, dyrektor Kij powiedziała, że cały czas trwają spotkania przedstawicieli kuratoriów z lokalnymi samorządami i środowiskami. W jej ocenie zagrożenie, że budynki gimnazjów będą stały puste, nie jest duże – co do zasady mają zostać przeznaczane na inne szkoły, co pozwoli na zmniejszenie obwodów szkolnych, dzięki czemu dzieci będą mieć bliżej na lekcje. (PAP)