Termin coraz bardziej prawdopodobnych przyspieszonych wyborów we Włoszech to największa niewiadoma po dymisji zapowiedzianej przez premiera Matteo Renziego. Media sugerują, że przeciwny rozpisaniu przedterminowych wyborów jest prezydent Sergio Mattarella.

W rezultacie porażki rządu w niedzielnym referendum konstytucyjnym Renzi zapowiedział swą rezygnację, ale zapowiedział, że z formalnym złożeniem dymisji wstrzyma się do zakończenia prac nad budżetem. Na takie rozwiązanie nalegał Mattarella, a to znaczyłoby, że premier ustąpi zapewne pod koniec bieżącego tygodnia, wraz z uchwaleniem budżetu.

Zagadką pozostaje, co zrobi Mattarella, który zmaga się z pierwszym kryzysem rządowym od początku swej kadencji w lutym 2015 roku. Rozważa się m.in. hipotezę, że prezydent powierzy misję kierowania rządem ministrowi finansów Pier Carlo Padoanowi. Byłby on premierem do czasu ewentualnych wyborów.

Nie jest to jednak - zauważają komentatorzy - rozwiązanie przesądzone, przede wszystkim dlatego, że nie wiadomo, czy Mattarella zdecyduje się na szybkie rozpisanie przedterminowych wyborów.

Politycy ugrupowań opozycyjnych, od prawicy po populistyczny Ruch Pięciu Gwiazd, domagają się natychmiastowych wyborów, a założyciel Ruchu Beppe Grillo już ogłosił, że jego formacja "idzie po władzę".

Reklama

Przytacza się też nieoficjalne wypowiedzi samego Renziego, który nalega obecnie na jak najszybsze wybory, by nie dopuścić do przejęcia władzy przez ruch Grillo. Dziennik "La Repubblica" pisze, że według ustępującego premiera wybory parlamentarne mogłyby odbyć się w styczniu lub lutym.

Kapitałem politycznym Renziego jako lidera centrolewicowej Partii Demokratycznej jest 40 proc. głosów, jakie jego gabinet otrzymał w referendum w sprawie proponowanych przez rząd zmian w konstytucji - przypominają media.

Zwolennikiem przyspieszonych wyborów jest też koalicyjny sojusznik Renziego, przywódca Nowej Centroprawicy, szef MSW Angelino Alfano, który od poniedziałku mówi, iż stawia na wybory w lutym.

Telewizja RAI News odnotowuje, że rozważany jest też termin w marcu bądź czerwcu przyszłego roku. Wszystko jednak - podkreśla - zależy od decyzji prezydenta Mattarelli i tego, czy zgodzi się na sugerowane przez polityków centrolewicy utworzenie rządu, który pracowałby bardzo krótko, być może nawet tylko kilka tygodni.

W medialnych debatach pojawiają się zarazem głosy, że w tej sytuacji szybka dymisja Renziego nie byłaby w ogóle potrzebna i mógłby on kierować rządem do wyborów na początku przyszłego roku.

Z Rzymu Sylwia Wysocka

>>> Czytaj też: Włochy skoczyły w polityczną przepaść. Europa drży, a populiści idą po władzę