Brytyjski dziennik przyznaje w środowym artykule redakcyjnym, że w całej Europie partie centrolewicowe są w odwrocie i "narasta dystans między przywództwem, często zdominowanym przez wielkomiejskich liberałów, a tradycyjnymi sympatykami z klasy robotniczej".

Jednak decyzja Hollande'a została przyjęta z ulgą przez jego partię, ponieważ prezydent miał "fatalne poparcie" i "nie zdołał przywrócić dynamizmu w gospodarce i podnieść standardów życia w ubogich, zdezindustrializowanych regionach, w których do wywodzących się z klasy robotniczej wyborców coraz bardziej trafia eurosceptyczna, protekcjonistyczna retoryka Marine Le Pen" z Frontu Narodowego - komentuje "FT".

Według gazety rozczarowanie obecnym prezydentem wynika z jego "nieumiejętności zmodernizowania Partii Socjalistycznej i przekształcenia jej w spójną siłę". "Jako sekretarz Partii Socjalistycznej Hollande poświęcił dekadę na jednoczenie różnych frakcji ugrupowania. Jako prezydent spędził pierwszy rok na urzędzie wypełniając obietnice złożone twardej lewicy podczas kampanii" - pisze "FT", dodając, że kiedy Hollande przyjął bardziej probiznesowe stanowisko musiał zmierzyć się z rebelią i stracił większość parlamentarną.

Dlatego jest tak ważne, by teraz, wraz z decyzją Hollande'a, socjaliści podjęli poważną debatę i określili własną tożsamość. To ważniejsze niż "dążenie do utrzymania sztucznego konsensusu w celu zapewniania realnej przeciwwagi dla coraz bardziej znaczącej francuskiej prawicy" - zauważa londyńska gazeta.

Reklama

Odnotowuje zarazem, że dwaj faworyci w styczniowych prawyborach socjalistów, mających wyłonić kandydata do Pałacu Elizejskiego, "oferują całkowicie odmienne wizje i mogą poprowadzić partię w odmiennych kierunkach". Nastawiony na prorynkowe reformy Manuel Valls może mieć problem, żeby zerwać ze skojarzeniami z nieudaną kadencją Hollande'a. Z kolei "Arnaud Montebourg, jeden z rebeliantów, którzy opuścili rząd w 2014 roku, jest bardziej oczywistym kandydatem lewego skrzydła partii" - pisze "FT". I ostrzega, że zwycięzca prawyborów i tak będzie musiał jeszcze podjąć wyzwanie ze strony Jean-Luca Melenchona, byłego socjalistycznego ministra, który założył własną radykalną partię, i startującego jako niezależny Emmanuela Macrona, centrysty, którego polityka nie jest odległa od oferty Vallsa.

"Financial Times" pisze, że obecnie szanse socjalistycznego kandydata na przejście do drugiej tury wyborów prezydenckich w maju 2017 roku są niewielkie, a "głównym zmartwieniem partii wydaje się ograniczenie szkód w czerwcowych wyborach parlamentarnych" we Francji. (PAP)