"W ciągu kilku ostatnich dni miała miejsce intensywna wymiana dokumentów na temat sytuacji w Aleppo" - przekazał wiceminister. "Jesteśmy bliscy osiągnięcia porozumienia, ale pragnę ostrzec przed nadmiernymi oczekiwaniami" - dodał.

Kreml twierdzi, że wciąż możliwa jest rosyjsko-amerykańska umowa, umożliwiająca syryjskim rebeliantom na bezpieczne opuszczenie Aleppo.

W środę rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział dziennikarzom, że rosyjscy i amerykańscy eksperci są w kontakcie w kwestiach Syrii. Dodał, że nic nie wie na temat ewentualnie planowanych rozmów na wysokim szczeblu.

Tego samego dnia rebelianci, oblegani przez siły rządowe we wschodnim Aleppo, domagali się wstrzymania ognia na pięć dni, w celu ewakuacji cywilów i rannych. Sami jednak odrzucają wezwania Damaszku i Moskwy do wycofania się z miasta.

Reklama

Syria i Rosja, jej sojuszniczka w konflikcie, domagają się od rebeliantów rozbrojenia i całkowitego opuszczenia Aleppo, twierdząc, że bez tego nie ma mowy o jakimkolwiek wstrzymaniu ognia. Zdaniem Moskwy, zawieszenie broni pozwoliłoby rebeliantom na dozbrojenie się i przegrupowanie.

Z kolei Stany Zjednoczone oznajmiły we wtorek, że w tym tygodniu nie podejmą rozmów z Rosją w sprawie Syrii, które dzień wcześniej zapowiedział szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow. Źródła zaangażowane w negocjacje nie wykluczyły jednak, że rozmowy takie mogą być podjęte w późniejszym terminie.

Ławrow powiedział w poniedziałek, że USA rozpoczną we wtorek wieczorem lub w środę rano (6 lub 7 grudnia) w Genewie negocjacje na temat wycofywania rebeliantów z syryjskiego Aleppo. Dodał, że Rosja i USA porozumieją się w tej kwestii, a także, że syryjscy rebelianci, którzy odmówią opuszczenia miasta, będą traktowani jak terroryści.

Wschodnie dzielnice Aleppo, w których mieszka ponad 250 tys. osób, są od trzech miesięcy oblegane przez siły syryjskie wspierane przez Rosję, sojuszniczkę reżimu Baszara el-Asada. Rebelianci ostrzegają, że reżim i Rosjanie chcą wygrać wojnę, całkowicie wyniszczając ludność w rejonach kontrolowanych przez opozycję. Organizacje pomocowe alarmują, że miastu, w którym brakuje żywności, środków medycznych i paliwa, grozi katastrofa humanitarna.

Według różnych danych, od rozpoczęcia ofensywy na wschodnie dzielnice opuściło je od 30 do 80 tys. mieszkańców. W środę zdecydowało się na to kolejne kilkaset osób. (PAP)