- Za trzy tygodnie planuje wyjazd do Arabii Saudyjskiej – powiedział Marcin Jastrzębski prezes Lotosu.

Pierwsze rozmowy z dostawcami z Arabii odbyły się już w ubiegłym tygodniu podczas spotkania w Londynie. Wkrótce ma nastąpić ich kontynuacja, która może zaowocować podpisaniem kontraktu na dostawy surowca.

W ocenie ekspertów, rozmowy z Arabią Saudyjską w sprawie dostaw ropy, to bardzo dobre posuniecie ze strony Lotosu. Może to bowiem pozwolić na pewną dywersyfikację dostaw surowica. Warto wspomnieć, że już wcześniej Lotos zaczął sprowadzać ropę z Iranu. Polska spółka rozważa też podpisanie z tym krajem długoterminowego kontraktu.
Jak zaznaczył prezes Lotosu, spółka celuje w 2 mln baryłek, mniej więcej po połowie ropy ciężkiej i lekkiej. Surowiec zostanie jednak zakupiony dopiero po zakończeniu remontu rafinerii, który zakończy się w połowie kwietnia tego roku.

- Chcemy zobaczyć, jak nasza instalacja zareaguje na irańską ropę – podkreślił prezes Jastrzębski.

Reklama

Drugim kierunkiem, skąd do Lotosu mógłby trafić surowiec jest właśnie Arabia Saudyjska. Warto wspomnieć, iż już w połowie ubiegłego roku Arabia Saudyjska obniżyła ceny dla krajów europejskich. Promocja zafundowana przez Saudów trwa nadal, na czym może skorzystać Lotos jeśli negocjacje zakończą się sukcesem.

Konkurencja dla Rosji?

Według Kamila Kliszcza, analityka rynku surowców mBanku, kiedy ropa arabska pojawia się na rynkach europejskich w cenie, która może konkurować z ceną ropy rosyjskiej – z rurociągu, to jest całkiem logiczne że polskie koncerny spoglądają na to przychylnym okiem.

Skąd ta promocja? Kraje Arabskie wracają z produkcją dużych wolumenów surowca więc naturalnie szukają dla nich rynków zbytu.
- Trzeba pamiętać, że OPEC przyciął produkcję ale i tak jest to jedna z wyższych w historii. Następny szczyt OPEC w czerwcu wszyscy na niego czekają. Nie sądzę żeby doszło tam do zaostrzenia tych redukcji bo samo ich utrzymanie pozwala na wprowadzenie światowego rynku ropy w deficyt. – dodaje Kliszcz.

Nie wiadomo jednak jak długo Saudowie będą utrzymywać niższe ceny surowca. Zwłaszcza, że trudno im będzie konkurować z ropą rosyjską.

- Ropie arabskiej sprowadzanej drogą morską na pewno nie jest łatwo konkurować z dostawami rurociągowymi z Rosji – zaznacza analityk mBanku. Dlatego jak podkreśla Kliszcz, w dłuższej perspektywie czasowej efekt finansowy może być ograniczony.

- W mojej ocenie to po prostu alternatywa. Udział ropy z Arabii Saudyjskiej może sięgać 10-15 proc. nie da się całkowicie zastąpić tymi dostawami zapotrzebowania Lotosu – mówi Kamil Kliszcz.

Według ekspertów, założenia, że ropa z Arabii czy Iranu w dłuższej perspektywie będzie tańsza, są zbyt optymistyczne.

Jak zaznacza Krzysztof Pado, analityk BDM, wyjazd prezesa Lotosu do Arabii Saudyjskiej i próby zawarcia nowych kontraktów nie są bezsensowne. Choć, jak dodaje, trzeba pamiętać że ropa płynąca rurociągiem jest nie tylko łatwiej dostępna ale i tańsza.

Nacisk na Rosjan

W ocenie ekspertów, próba ofensywy Iranu czy Arabii Saudyjskiej na rynku europejskim w zakresie dostaw ropy, to próba wywarcia presji na Rosjan.

- To rynkowa gra i forma nacisku na Rosjan, pokazanie że surowiec można też sprowadzać z innych kierunków – mów nam Krzysztof Pado. Z tą oceną zgadza się także analityk mBanku. Jak podkreśla, niższe ceny ropy dla Europy to również presja na Rosję i dyferencjał Ural/Brent.

Nowe kontrakty nie oznaczają jednak, że Lotos uniezależni się całkiem od dostaw ropy zza Wschodu. Trzeba bowiem pamiętać, że wciąż głównym dostawcą surowca dla polskiej spółki są właśnie Rosjanie. Kwartalnie Lotos przerabia ok. 2,6 mln ton ropy z czego ok. 2 mln ton pochodzi właśnie z Rosji i dostarczana jest do rafinerii polskiej spółki głównie rurociągiem.

- Nie spodziewam się, by w perspektywie kilku czy kilkunastoletniej Lotos mógł się uniezależnić do dostaw rosyjskiej ropy zawierając kontrakty z Arabią czy Iranem – zaznacza Pado.
Lotos podał dziś wyniki finansowe za 2016 rok. Spółka wypracowała ponad 1 mld zł skonsolidowanego zysku netto przypisanego akcjonariuszom. To najwyższy wynik w historii Lotosu. Zadłużenie netto Lotosu sięgało 4,8 mld zł i było o 0,9 mld zł niższe w porównaniu z poprzednim rokiem.