- Nowa siedziba Apple’a może być oznaką końca imponującego technologicznego boomu w Dolinie Krzemowej - pisze w felietonie dla Bloomberga Conor Sen.

Budowa dużej liczby głównych siedzib korporacji oraz drapaczy chmur często wskazuje na szczyt gospodarczej hossy. Planowanie i budowa Empire State Building przypadły na początek Wielkiego Kryzysu. Budowa Willis Tower, pierwotnie znanego jako Sears Tower, rozpoczęła się tuż przed krachem na rynku akcji z lat 1973-74 (niedługo po tym jak Walmart, który mógł doprowadzić do zachwiania modelu biznesowego Searsa, zaczął być notowany na giełdzie). Najwyższy w tej chwili na świecie budynek Burj Khalifa z Dubaju był w budowie, gdy rozpoczął się kryzys gospodarczy z 2008 roku.

Budowa w Dolinie Krzemowej nowej siedziby Apple’a o wartości 5 mld dol. wywołuje odrobinę złowieszcze historyczne skojarzenia. Najdroższa pod względem giełdowej wyceny firma świata zaprezentowała w tym miesiącu iPhone’a X, który będzie najdroższym jak dotąd produktem firmy (o wartości tysiąca dol.). Tak wiele superlatywów. Z pewnością brzmi to jak szczytowe stadium… czegoś.

Możemy potraktować ten moment jako punkt zwrotny, w którym gospodarczy trend zaczynie się odwracać. Potwierdzają to dane gospodarcze z regionu aglomeracji San Jose.

Południowa część Zatoki San Francisco znana dzisiaj jako Dolina Krzemowa jest światowym ośrodkiem innowacji oraz siedzibą wielkich technologicznych firm. Apple słynie z tego, że zostało założone w Los Altos w stanie Kalifornia w garażu nieopodal domu rodzinnego Steve’a Joba (zanim ostatecznie przeniosło się do Cupertino). Yahoo powstało z kolei na Uniwersytecie Stanfordzkim i następnie zostało przeniesione do Sunnyvale. Siedziba Ebaya mieści się w San Jose, natomiast Google’a w Mountain View. Facebook działa na co dzień w Menlo Park. Wszystkie one zaczynały jako biznesy w podmiejskich parkach biznesowych, jednak wraz ze wzrostem siły i rentowności przekształciły się w samowystarczalny kampus. Być może nie dziwi więc fakt, że Apple ma zamiar stworzyć najbardziej ekstrawagancką ze wszystkich lokalnych siedzib, sygnalizując kampusowi swoją bezgraniczność i trwałość. Obiekt przypomina kosmiczny statek, który wylądował, by stworzyć futurystyczną wersję budowli Stonehenge.

Reklama

Jednak geograficzny wybór na siedzibę Doliny Krzemowej może okazać się nie najmądrzejszym ruchem, nawet jak na tak zyskowną i potężną firmę jak Apple. Chociaż branża technologiczna jest silna jak nigdy, a jej najwięksi przedstawiciele ciągle rosną, geograficzny obszar, który określa ona mianem „domu”, wydaje się być w coraz gorszym gospodarczym stanie. Bezrobocie na obszarze aglomeracji San Jose spadło w sierpniu wzrosło w największym stopniu od 7 lat. W 2017 roku zwiększało się w 4 z 8 miesięcy i zatrzymało na niewiele wyższym poziomie niż w okresie szczytowego momentu boomu na rynku dot-comów, który miał miejsce 17 lat temu.

Chociaż w regionie utrzymuje się silny wzrost płac, a bezrobocie waha się w okolicach niskiego poziomu 3,5 proc., siła robocza zaczęła się kurczyć, wskazując na to, że jeden z najsilniejszych rynków pracy w kraju nie dostarcza już pracowników.

Powód jest oczywisty: rynek mieszkaniowy. Chociaż obszar Zatoki San Francisco szczyci się jednym z najatrakcyjniejszych połączeń gospodarki, klimatu i kultury, regionalni wyborcy i politycy sprzeciwili się zwiększeniu na nim gęstości zaludnienia i zabudowy, które mogłoby pomóc rosnącemu popytowi na pracę wspieranemu przez branżę technologiczną. Chociaż możliwa jest zmiana politycznego nastawienia w tym zakresie, to jednak nie stawiam na to, nie jest to także zmiana, którą powinny wspierać duże firmy dążące do zapewnienia sobie dostępu do odpowiedniej siły roboczej, która zagwarantuje ich dalszy wzrost.

Zrozumiałe jest, że firmy takie jak Apple sprzeciwiłyby się adaptacji do wspomnianych gospodarczych realiów. Największe technologiczne przedsiębiorstwa zarabiają miliardy dolarów rocznie, więc mogą sobie pozwolić na opłacanie najbardziej utalentowanych pracowników w zatoce znacznie powyżej lokalnych standardów. I aż do teraz większość najlepszych stanowisk pracy w branży tech oraz największych talentów znajdowało się w Zatoce San Francisco, tworząc tętniący życiem ekosystem, nawet pomimo stale rosnących kosztów zakwaterowania.

Jednak wszystko ma swoje ograniczenia. Decyzja Amazona o budowie drugiej siedziby poza Seattle może rozpocząć nową geograficzną erę w przemyśle technologicznym. Nowe klastry utalentowanych pracowników będą z czasem rosły w tańszych regionach. Niezależnie od tego, czy potrwa to kilka lat czy dekad, dzisiejsi technologiczni potentaci zaczną odczuwać presję na obniżenie kosztów i restrukturyzację, tak samo jak każda firma i każda branża z przeszłości. Gdy nastąpi ten moment, nowa magiczna siedziba Apple’a może zacząć przypominać nie statek kosmiczny, a Titanica.

>>> Polecamy: Apple traci swój urok. Fatalne prognozy sprzedaży iPhone’a 8