Gazprom zobowiązał się do nienadużywania swojej pozycji na rynku gazu. Dzięki temu ceny dla wszystkich krajów europejskich mają być uzależnione od rynkowych, a nie od „widzi mi się” spółki. Rosyjski gigant zobowiązał się też do ułatwień i eliminacji ograniczeń reeksportu surowca. Tymczasem PGNiG ostrożnie podchodzi do obietnic Rosjan.

Komisja Europejska jest pełna nadziei co do poczynań rosyjskiej spółki. Oto bowiem Gazprom zobowiązał się do przestrzegania zasad konkurencyjności panujących na unijnym rynku.

W odpowiedzi na zastrzeżenia unijnych komisarzy, rosyjska spółka zadeklarowała bowiem, że będzie równo traktować wszystkie kraje należące do Wspólnoty. Gazprom obiecał także nie robić problemów, jeśli któryś kraj będzie chciał reeksportować surowiec. Oznacza to, że spółka uchyli wszystkie klauzule umowne i nie będzie mogła żądać np. udziału w zyskach z odsprzedaży surowca. Rosyjski gigant obiecał również, że w przyszłości nie będzie stosować takich właśnie zapisów w umowach z kontrahentami.

W ocenie Margrethe Vestager, unijnej komisarz ds. konkurencji, deklaracja rosyjskiego koncernu umożliwi swobodny przepływ surowca w Europie Środkowej i Wschodniej po konkurencyjnych cenach.

Reklama

- Deklaracje Gazpromu w rzeczywistości pomogą łatwiej zintegrować rynek gazu w regonie – zaznaczyła w oświadczeniu Vestager.

>>> Czytaj też: Rozczarowująca decyzja dla Warszawy. KE odpuszcza Gazpromowi ws. monopolizacji rynku

Ufaj i sprawdzaj

Z jednej strony Komisja Europejska ufa w dobre chęci rosyjskiego koncernu, z drugiej zaś prosi państwa z Europy Środkowo – Wschodniej zainteresowane sprawą o przesłanie komentarza dotyczącego pozycji Gazpromu. KE oczekuje stanowiska także Polski. Osiem państw ma siedem tygodni na przesłanie swojej opinii w sprawie rosyjskiego koncernu.

Dopiero po analizach opinii płynących z Polski, Bułgarii, Czech, Estonii, Litwy, Łotwy, Węgier i Słowacji, Bruksela podejmie decyzję, czy deklaracje złożone przez Rosjan wystarczą by zamknąć postępowanie przeciwko Gazpromowi.

Polska spółka do obietnic złożonych przez stronę rosyjską podchodzi jednak z rezerwą. Oczywiście, strona polska skorzysta też z możliwości przesłania KE swojej opinii w tej sprawie.
PGNiG przekaże Brukseli stanowisko zawierające minimalne wymagania jakie należy nałożyć na Gazprom.

Jak zaznacza Piotr Woźniak, prezes PGNiG, spółka szczegółowo analizuje obecnie dokumenty opublikowane przez Komisję w ramach postępowania antymonopolowego prowadzonego przeciwko Gazprom.

- Według wstępnej analizy spółki zobowiązania są niewystarczające do usunięcia skutków naruszeń dokonanych przez Gazprom na rynkach dostaw do krajów Europy Środkowo-Wschodniej, w tym również na rynek polski – zaznaczył Woźniak.

W ocenie prezesa polskiej spółki, nie należy spodziewać się, że deklaracje Gazpromu przełożą się w jakikolwiek istotny sposób na zmianę sytuacji, która stała się podstawą dla Komisji do wszczęcia postępowania w 2012 r.

- Stąd ich zaakceptowanie w takiej wersji przez Komisję PGNiG S.A. ocenia jako niewystarczające – dodał Woźniak.

Zarzuty wobec Gazpromu

Komisja Europejska zarzuciła Gazpromowi, że ten łamie panujące we Wspólnocie zasady konkurencji. W ocenie unijnych komisarzy, rosyjski gigant realizował strategię zmierzającą do podziału na rynku gazu w krajach członkowskich Europu Środkowej i Wschodniej. Chodzi m.in. o ograniczenie odbiorcom możliwości reeksportu surowca (np. na Ukrainę). Nie od dziś wiadomo, że polska spółka widzi duże możliwości związane ze swoim rozwojem na ukraińskim rynku. PGNiG chce zacieśnić współpracę z Ukrainą i zdecydowanie zwiększyć wolumen surowca przesyłany do naszych sąsiadów. Od sierpnia do grudnia 2016 r., PGNiG przesłał na Ukrainę ponad 0,37 mld m. sześć gazu. W tym roku spółka chce ten wolumen podwoić.

Możliwość reeksportu surowca mogłaby pozycję PGNiG jeszcze umocnić i zapewnić Ukrainie poduszkę bezpieczeństwa, w razie gdyby Gazprom groził stronie ukraińskiej zakręceniem kurka z błękitnym paliwem.

Gazprom dyktował także różne ceny w kontraktach długoterminowych dla różnych krajów. Polska płaciła rosyjskiej spółce więcej niż np. Niemcy. PGNiG toczy o to spór z Gazpromem przed Sądem Arbitrażowym w Sztokholmie. Wyniku tego postępowania możemy spodziewać się późnym latem tego roku.

Sympatia między KE a Gazpromem

Warto jednak dodać, że zaufanie Komisji Europejskiej do rosyjskiego monopolisty przekłada się na interes naszego kraju negatywnie. W sprawie sporu PGNiG z KE o dostęp do gazociągu Opal i zwiększenie w nim udziału strony rosyjskiej, unijni urzędnicy stoją po stronie Gazpromu. Co więcej, przed obliczem Trybunału Sprawiedliwości UE, rosyjska spółka chce stać ramię w ramię z KE w konfrontacji z polską spółką. Na wynik tego postępowania przyjdzie nam jeszcze jednak poczekać. Zwykle tego typu spory są rozstrzygane po ok. 20 miesiącach od daty złożenia skargi, a ta wpłynęła do TSUE w grudniu ubiegłego roku.

>>> Czytaj więcej: Kolejny sukces PGNiG w starciu z Gazpromem ws. gazociągu Opal