Po kilkunastu latach prac Japonia i Chiny dowierciły się właśnie do gazowego skarbca ukrytego w hydratach metanu pod dnem oceanu.

Hydraty metanu to kryształy zmrożonej wody z uwięzionymi w środku nich cząsteczkami gazu. W zdecydowanej większości zalegają ponad 300 metrów pod dnem oceanów wzdłuż szelfów kontynentalnych. Według najnowszych szacunków, zawierają tyle energii, ile znajduje się we wszystkich lądowych złożach ropy naftowej, gazu ziemnego i węgla kamiennego razem wziętych. Zaspokoiłyby potrzeby świata na 80-100 lat.

Nic dziwnego, że wiele krajów chciałoby się do nich dobrać, chociaż od strony technicznej rzecz nie należy do łatwych, a część ekspertów ostrzega, że niewłaściwie prowadzona eksploatacja złoża hydratów może doprowadzić do masowej ucieczki metanu do atmosfery i katastrofy ekologicznej. Mimo to firmy z przynajmniej kilku krajów pracują nad ich wydobyciem. Najnowszą próbę podjęli w ostatnich tygodniach Japończycy, a zaraz po nich uczynili to Chińczycy.

Zacznijmy od Japonii. Ten wyspiarski kraj, pozbawiony własnych złóż surowców energetycznych, już jakiś czas temu zwrócił wzrok ku oceanowi. Od kilku lat przeznacza średnio 100 mln dolarów rocznie na realizację programu wykorzystania hydratów metanu jako źródła energii.

Pierwszy raz Japończycy dowiercili się do nich w 2013 r. Wiercenia przeprowadzono w pobliżu południowo-wschodniego wybrzeża największej japońskiej wyspy Honsiu. Przerwano je nagle po sześciu dniach z powodu zatkania przewodu wiertniczego i zablokowania świdra przez piasek z dna.

Reklama

Przez następne cztery lata japońscy naukowcy i inżynierowie testowali kolejne, ulepszone wersje wiertła, aż w końcu na początku tego roku zdecydowano, że wielki statek badawczy „Chikyū”, wyposażony w wiertło mogące drążyć w dnie morskim otwory o długości 7 km, znów popłynie w pobliże półwyspu Atsumi i jeszcze raz podejmie próbę dobrania się do hydratów. Głębokość morza wynosi tutaj około 1000 m, a złoże znajduje się kolejnych 300 m pod dnem.

Kilka tygodni temu „Chikyū” nawiercił dwa otwory w dnie, a w każdym testuje inną technologię wydobycia surowca. W połowie czerwca Japońska Agencja Zasobów Naturalnych i Energii, która finansuje przedsięwzięcie, najwyraźniej zadowolona z tego, że obie metody działają i metan spod dna płynie, wydała komunikat, w którym poinformowała, że jej celem jest uruchomienie w połowie następnej dekady komercyjnego pozyskiwania hydratów przez firmy prywatne. Geolodzy szacują, że zasoby metanu ukryte w hydratach w pobliżu południowo-wschodniej części Honsiu wystarczyłyby Japonii na 15 lat, a to tylko jeden z kilkunastu akwenów morskich wokół wysp potencjalnie bogatych w ten surowiec.
Japończyków przebili jednak Chińczycy, którzy swoją platformę wiertniczą ustawili na Morzu Południowochińskim. Dekadę temu odkryli oni spore nagromadzenia metanu w rejonie zwanym Shenhu, około 200 km na wschód od Hongkongu. Kiedy kolejne misje badawcze potwierdziły, że surowca może być sporo, podjęto decyzję o uruchomieniu próbnego wydobycia. Pod koniec maja 2017 r. Chiny poinformowały o osiągnięciu celu. Z ich komunikatu wynika, że każdej doby pozyskują 16 tys. m sześc. metanu. I będą pozyskiwali tak długo, jak długo będzie płynął gaz.

Kto może być następny? O tym w dalszej części artykuły na portalu wysokienapiecie.pl