Firma Terra E Holding GmbH dokona w przyszłym miesiącu wyboru siedziby spośród jednego z 5 miast-kandydatów z Niemiec i krajów sąsiedzkich. Ma tam powstać fabryka, która będzie miała przerobową moc 34 gigawatogodzin. Mózgiem i sercem projektu jest CEO firmy z siedzibą we Frankfurcie Holger Gritzka. Doprowadził on do nawiązania współpracy nad realizacją projektu pomiędzy 17 niemieckimi firmami oraz uzyskał poparcie rządu. Budowa rozpocznie się w czwartym kwartale 2019 roku, a fabryka osiągnie pełną przepustowość w 2028 roku.

Budowa ogromnej fabryki jest najnowszym sygnałem na to, że niemiecki przemysł, czyli motor napędowy czwartej największej gospodarki świata, wchodzi w kolejny etap energetycznej rewolucji. Baterie litowo-jonowe pomogą w stabilizacji niemieckich sieci elelektroenergetycznych, które zmagają się z nieciągłymi dostawami energii wiatrowej i słonecznej. Baterie te mają także zasilić miliony aut elektrycznych, które zjadą z linii produkcyjnych na początku przyszłej dekady.

Grizka podkreśla, że Niemcy nie mogą pozostać technologicznie w tyle za konkurencją. Liczy na to, że fabryka będzie mogła skorzystać z niemieckiej przewagi konkurencyjnej w zakresie robotyki przemysłowej oraz automatyzacji produkcji.

Przepustowość fabryk wytwarzających baterie do 2021 roku więcej niż się podwoi – wynika z szacunków Bloomberg New Energy Finance. Obecnie rynek kontrolują azjatyckie giganty – głównie koreańskie LG i Samsung. Wkrótce drugim największym producentem w tym segmencie zostanie Tesla.

Reklama

Według Gritzki niektórzy członkowie konsorcjum mogą stać się też jednocześnie jego klientami. Projekt uzyskał finansowe wsparcie niemieckiego Ministerstwa Edukacji i Badań Naukowych, od którego uzyskał 5,2 mln euro.

>>> Polecamy: Atomowa zmiana? Zapadła decyzja o budowie pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce