Białoruś przekaże Komisji Europejskiej narodowy raport dotyczący stress testów elektrowni w Ostrowcu w październiku – poinformował we wtorek wiceminister energetyki Białorusi Michaił Michadziuk. Na marzec 2018 r. zaplanowano kolejną misję MAEA w elektrowni.

„Przeprowadziliśmy szereg konsultacji z KE w sprawie niezależnej kontroli (oceny) naszego narodowego raportu dotyczącego stress testów. W październiku przekażemy go KE w celu przeprowadzenia niezależnej ekspertyzy” – powiedział we wtorek w Wiedniu Michadziuk agencji BiełTA.

Przedstawiciele Białorusi uczestniczą w odbywającej się w austriackiej stolicy 61. Konferencji Generalnej Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (MAEA).

Michadziuk powiedział, że w poniedziałek uzgodnił z wiceszefem dyrekcji generalnej KE ds. energii Gerassimosem Thomasem kwestię terminów i porządku tzw. partnerskiej kontroli.

W jej ramach eksperci będą badać białoruski raport pod kątem zgodności ze standardami europejskimi oraz rekomendacjami KE i ENSREG (Europejskiej Grupy Dozorów Jądrowych - European Nuclear Safety Regulatory Group) w dziedzinie bezpieczeństwa obiektów jądrowych.

Reklama

Testy odpornościowe białoruskiej elektrowni były przeprowadzone w grudniu ubiegłego roku. Przedstawiciele władz w Mińsku twierdzą, że zostały one wykonane według standardów obowiązujących w Europie.

Podczas plenarnego posiedzenia sesji Michadziuk zapowiedział również, że na marzec 2018 r. planowana jest kolejna misja MAEA pod Ostrowcem – jej celem będzie przetestowanie gotowości obiektu do reagowania w przypadku awarii.

Polityk oświadczył, że elektrownia będzie zaspokajać 25 proc. zapotrzebowania Białorusi na energię elektryczną.

Elektrownia atomowa pod Ostrowcem w obwodzie grodzieńskim, budowana przez rosyjski koncern Rosatom, będzie się składała z dwóch bloków energetycznych, których łączna moc ma wynieść do 2400 megawatów. Pierwszy blok ma być wprowadzony do eksploatacji do końca 2019 roku.

Obawy i zastrzeżenia w związku z budową białoruskiej elektrowni niejednokrotnie wyrażała Litwa, której władze określają ją jako „rosyjski projekt geopolityczny”. Wilno zarzuca Białorusinom m.in. wybiórcze podejście do kwestii bezpieczeństwa, a także nieudzielanie pełnych informacji na temat budowy elektrowni, która powstaje w odległości zaledwie 40 km od litewskiej stolicy.