Na poważnie ruszyły przygotowania do jednej z najważniejszych inwestycji w infrastrukturę gazową – gazociągu, który zasili nowy blok na warszawskim Żeraniu. W porównaniu do programu budowy przez Gaz-System setek kilometrów gazociągów w całym kraju projekt ten wygląda niepozornie – to zaledwie 10,5 km. Ale niesie ze sobą nieporównywalnie większy potencjał społecznego protestu.

Od początku wieloletnich rozważań nad częściowym zastąpieniem na Żeraniu węgla gazem wiadomo było, że potrzebny będzie odpowiednio duży gazociąg, i że będzie musiał zostać poprowadzony przez tereny zielone wzdłuż Kanału Żerańskiego, a „pod topór” musi pójść kilka tysięcy drzew. Taka jest bowiem najbardziej oczywista trasa łącząca Żerań z Rembelszczyzną, jednym z głównych węzłów krajowej sieci przesyłowej gazu, zarządzanej przez Gaz-System. Od początku wiadomo było, że należy spodziewać się protestów okolicznych mieszkańców i rzeczywiście, pojawiały się one wraz z kolejnymi podejściami do tematu nowego bloku na Żeraniu.

W końcu jednak klamka zapadła, bo obecny właściciel elektrociepłowni, PGNiG Termika rozstrzygnęła przetarg i podpisała kontrakt na budowę. Bloki gazowe buduje się szybko, a akurat ten ma stanąć już w 2020 r. Już przed rokiem wojewoda mazowiecki wydał pozwolenie na budowę, a po ponownym rozpatrzeniu sprawy, w czerwcu 2017 r. wydał taką samą decyzję.

Sprawa wydaje się więc być przesądzona i z przeciwnikami trzeba się będzie jakoś dogadać. Sytuacja jest już nieco inna niż przed rokiem, bo z powodu efektów obowiązującego od początku 2017 r. „lex Szyszko” ludzie znacznie bardziej nerwowo zaczęli reagować na hasło „wycinka”. A trasa biegnie przez znany i lubiany zielony zakątek wzdłuż kanału, który przeprowadzeniu gazociągu niechybnie straci – co najmniej czasowo - na walorach. W zależności od miejsca szerokość pasa robót wynosi od kilkunastu do prawie 50 m. Rura o średnicy 500 mm musi zostać zakopana na głebokości 1,7 m.

Gaz-System opracował dość szczegółowy plan konsultacji, uruchomił specjalną stronę ( www.kanalzeranski.pl) i kilka dni temu rozpoczął spotkania z mieszkańcami. Najważniejszym efektem ma być wypracowanie koncepcji, jak zagospodarować teren, kiedy budowa dobiegnie końca. A zgodnie z planem ma to się stać już za dwa lata, o ile prace ruszą z początkiem przyszłego roku. Dodatkowo, tam gdzie to konieczne, zastosowane zostaną metody bezwykopowe – wiercenia horyzontalne albo przeciskanie.

Reklama

Przy okazji najróżniejszych inwestycji i towarzyszących im protestów często można usłyszeć, że „na Zachodzie” rozwiązuje się „takie rzeczy” bez awantur, na spokojnie itd. No to mamy wreszcie okazję, by pod okiem mieszkańców stolicy przeprowadzić taki projekt w sposób zadowalający wszystkich.
Jakie mają być korzyści dla mieszkańców i środowiska? O tym w dalszej części artykułu na portalu wysokienapiecie.pl.

>>> Czytaj też: Polska opinia prawna zagraża Nord Stream 2. Sprawa "rozstrzygnie się w sądzie"