Ceny ropy naftowej rosną w błyskawicznym tempie i w efekcie osiągnęły najwyższy poziom od jesieni 2014 r. Na horyzoncie pojawia się już 80 dolarów za baryłkę, a niektórzy eksperci wróżą, że Arabia Saudyjska ponownie wywinduje cenę w okolice 100 dolarów.

Za rosnącymi cenami ropy przemawiają względy zarówno ekonomiczne jak i polityczne. Jeśli chodzi o te pierwsze, to wystarczy spojrzeć, co dzieje się z zapasami ropy w najbardziej uprzemysłowionych krajach. Spadają one w bardzo szybkim tempie, co każe przypuszczać, że obecny wzrost cen wcale nie musi nosić znamion tymczasowości. Jeszcze w marcu ubiegłego roku zapasy w USA zawierające zarówno ropę, jak i produkty ropopochodne wynosiły ponad 1337 milionów baryłek. W marcu bieżącego roku spadły poniżej 1186 milionów baryłek. Podobne tendencje można było zaobserwować w Europie Zachodniej (spadek zapasów o ponad 80 milionów baryłek w okresie luty 2017 – luty 2018 roku), Japonii o 8 milionów, czy nawet Chinach (spadek o 6 milionów baryłek w okresie od lutego 2017 do lutego 2018 r.)

Główny czynnik natury politycznej, to spekulacje dotyczące trwałości sojuszy między USA a Arabią Saudyjską.

Będące do niedawna w fazie poważnego ochłodzenia (zwłaszcza za prezydentury Baracka Obamy) relacje między USA a Arabią Saudyjską przeżywają swój renesans. Mogła o tym świadczyć zarówno wizyta Trumpa w Rijadzie w maju ubiegłego roku (w trakcie której podpisano kontrakty na sprzedaż broni opiewające na ponad 100 mld dolarów) oraz rewizyta w Waszyngtonie następcy trony saudyjskiego Mohammeda bin Salmana w marcu tego roku. Tak więc ocieplenie więzi między tymi dwoma krajami zaczęło się materializować.

Dla analityków prawdziwym testem będzie jednak nie tyle wymiana uprzejmości, czy nawet ilość sprzedawanej przez Amerykanów Rijadowi broni, ale wyrobienie sobie wspólnego stanowiska w sprawie Iranu. Innymi słowy, czy już 12 maja prezydent USA powróci do sankcji względem drugiego największego producenta ropy naftowej w ramach OPEC? Skoro tak, to czy ceny poszybują w kierunku 100 dol.?

Reklama

Rynek już teraz odczuwa niepokój.

W co gra Prezydent Trump

Prawdopodobieństwo powrotu USA do sankcji gospodarczych względem Iranu wydawało się do niedawna wysokie. Lubiący kwestionować sens niemal wszystkich decyzji swojego poprzednika prezydent Trump sprawiał wrażenie osoby skłonnej do zaostrzenia stanowiska wobec Teheranu. Pierwsze wątpliwości co do stanowiska obecnej administracji w Waszyngtonie zostały zasiane w połowie kwietnia za sprawą kolejnego tweeta prezydenta Trumpa. Tym razem prezydent Trump przeprowadził za pomocą swojego ulubionego środka komunikowania się z otoczeniem atak wymierzony w OPEC. Kiedy coraz częściej mówi się o cenie rzędu 80 dol. za baryłkę, to nawet mające swoją ropę łupkową USA nie mogą kryć swojego zaniepokojenia tendencjami zachodzącymi na rynku ropy.

Mimo, że treść tweeta dotyczyła w OPEC, to łatwo się domyśleć, że była to zawoalowana forma ataku wymierzona w Arabię Saudyjską.

Czy zatem w świetle rosnącej skuteczności OPEC w podnoszeniu cen USA będzie się opłacać pogrążanie Iranu – kraju, który zawsze uchodził za największego konkurenta Arabii Saudyjskiej? Oczywiście, Iran zawsze był orędownikiem wysokich cen ropy, jednak dalsze karanie go, zwłaszcza w obecnych uwarunkowaniach geopolitycznych (spadające w zatrważającym tempie wydobycie w Wenezueli), może doprowadzić do większej skuteczności OPEC. Z punktu widzenia stabilności cen ropy, dla świata lepszy może być OPEC z ropą irańską aniżeli OPEC bez tejże.

W co gra Arabia Saudyjska

Wiele wskazuje na to, że Saudyjczycy chcieliby widzieć ceny ropy naftowej w górnym przedziale tego, co można nazwać ceną równowagi. Mimo że ta ostatnia powinna zapewniać bezkolizyjne przecięcie się podaży i popytu, zawsze istniały rozbieżności między producentami a konsumentami odnośnie poziomu równowagi.

Saudyjczycy dają jednak coraz częściej do zrozumienia, że chodzi im o poziom ok. 80 dolarów za baryłkę, dążą do postawienia na swoim. Nic więc dziwnego, że ich zakusy przerażają innych. Przy tak wysokiej stawce grają jak pokerzyści.

Saudyjczykom odeszła chęć do działania wbrew woli większości innych członków OPEC. Tym bardziej, że skuteczność ciosu z listopada 2014 r. wymierzonego w producentów łupkowych nadal budzi wiele kontrowersji. Ponadto, kraj ma spore wydatki za sprawą rosnącej liczby ludności. Dlatego Saudyjczykom zależy na coraz wyższych cenach – skutecznie osiągają cel za sprawą stosunkowo ograniczonej podaży czarnego złota. Dane OPEC mówią, że Arabia Saudyjska wypompowała na powierzchnie jedynie niespełna 9,91 mln baryłek. Jeszcze w 2016 r. ten sam kraj dostarczał 10,46 mln baryłek. Z kolei wydobycie całego OPEC w marcu tego roku mogło spaść poniżej bardzo ważnej granicy rzędu 32 mln baryłek.

A wszystko w sytuacji, kiedy rosnąca gospodarka światowa potrzebuje coraz więcej ropy. Według danych OPEC w czwartym kwartale ubiegłego roku, popyt na ropę przekroczył już próg 98 mln baryłek dziennie. Dlatego coraz więcej analityków mówi o cenach ropy w przedziale 80-85 dolarów.

Działania Saudyjczyków można porównać do uwielbianego w krajach anglosaskich motywu z bajki Josepha Cundalla o Złotowłosej i trzech niedźwiadkach (ang. Goldilocks and the Three Bears) dotyczącego właściwej temperatury owsianki. Motyw ten dał grunt pod coś, co nazywa się Goldiclock Principle – w tym przypadku chodzi o taki poziom cen ropy, który nie byłby ani za niski ani za wysoki. Natomiast Arabia Saudyjska sprawia w ostatnim czasie wrażenie, jakby chciała światu serwować zbyt gorącą owsiankę.

Słynny tweet Trumpa był odpowiedzią USA na deklaracje ze strony saudyjskiego ministra do spraw energii Khalida al-Faliha, w myśl których świat ma wystarczająco sporo mocy do tego, aby poradzić sobie z bieżącymi cenami ropy.

Przekaz ze strony prezydenta Trumpa był wystarczająco jasny. Czy Arabia Saudyjska wyciągnie z niego wnioski? Cytowany wyżej saudyjski książę ma ogromne plany inwestycji w modernizowanie swojego kraju. Na pewno będzie potrzebować dodatkowych dochodów na ich sfinansowanie. Czy jednak zdecyduje się na wystawienie sojuszu z USA na ciężką próbę? Czy nie przestraszy się wizji coraz mniej izolowanego Iranu? Jakie skutki przyniosą zagrania pokerowe Saudyjczyków?

Ekonomia, producencie

Paradoksalnie, Arabia Saudyjska może nie mieć już wystarczającej mocy do wywierania pełnej kontroli na to, co się dzieje na rynku. Już w poprzednim tekście pisałem o wyłonieniu się nowej grupy wiedeńskiej, w skład której obok krajów OPEC wchodzi Rosja. A tę będzie bardzo trudno zachęcić do decyzji inspirowanej przez USA.

Do tego wszystkiego dochodzi kryzys w Wenezueli, który paraliżuje produkcję w tym kraju. Tym samym niektórzy obawiają się, że ceny ropy mogą poszybować znacznie ponad 80 dol.

Nie da się wykluczyć scenariusza, że cena znów przekroczy 100 dolarów. Analitycy jednak już teraz mają jedno pocieszenie: zdrowy rozsądek bazujący na prawach ekonomii, wskazujący na to, że poziom powyżej 100 dol. jest nie do utrzymania w dłuższym okresie. Pisze o tym w bardzo ciekawym tekście Liam Denning z Bloomberga.

Ile razy ceny ropy naftowej przekraczały korygowany o inflację próg 100 dolarów, nie były w stanie utrzymać się na nim zbyt długo. Denning nawiązuje do roku 2008, okresu 2011-2014, ale też i wcześniejszych epizodów (to jest lat 1864, 1865, 1979 i 1980). Arabia Saudyjska powinna pamiętać o tej niepisanej regule.

Tym samym wiele wskazuje na to, że zarówno Arabia Saudyjska, jak i pozostałe kraje będą musiały pohamować zapędy do podbijania cen ropy naftowej. W przeciwnym razie zainicjowana pokerowa zagrywka ze strony Arabii Saudyjskiej może zakończyć się kolejnym spektakularnym spadkiem cen ropy.

Autor: Paweł Kowalewski, ekonomista w Departamencie Analiz Ekonomicznych NBP; specjalizuje się w zagadnieniach polityki pieniężnej.