Eksporterzy surowca będą się cieszyć z wyższych zysków, dając prztyczka w nos firmom i budżetom państw. Z kolei kraje kupujące ropę będą musiały pogodzić się z rosnącymi cenami, co może wpłynąć na wzrost inflacji i zmniejszyć popyt.

Pocieszające jest to, że według Bloomberg Economics dojście ropy do poziomu 100 dolarów za baryłkę będzie miało mniejsze znaczenie dla globalnego wzrostu niż w 2011 roku.

1. Co to oznacza dla globalnego wzrostu?

Zwyżka cen ropy odbiłaby się niekorzystnie na budżetach domowych i wydatkach konsumentów, ale skala tego efektu będzie różnorodna. Europa jest dość silnie narażona ponieważ wiele państw w tym regionie importuje ropę. Chiny są największym importerem ropy na świecie i mogą się spodziewać wzrostu inflacji.

Reklama

Należy też wziąć pod uwagę czynniki sezonowe, takie jak zbliżająca się na północnej półkuli zima. Konsumenci mogą zmienić źródło energii, żeby obniżyć koszty, ale nie stanie się to szybko.

Ekonomiści mówią, że długotrwałe konsekwencje dla światowej gospodarki wywołałoby dopiero utrzymanie się cen na poziomie powyżej 100 dolarów.

2. Jak światowa gospodarka może wchłonąć ropę za 100 dolarów?

Bloomberg Economics stwierdza, że ropa po 100 dolarów za baryłkę będzie miała więcej negatywnych niż pozytywnych konsekwencji dla globalnego wzrostu. Są jednak istotne różnice pomiędzy dzisiejszą sytuacją gospodarczą, a tą z 2011 roku.

„Rewolucja łupkowa, zmniejszona energochłonność i wyższe ceny ogółem oznaczają, że konsekwencje będą łagodniejsze niż wcześniej”, napisali w raporcie ekonomiści pod kierunkiem Jamiego Murraya. „Cena baryłki musiałaby wzrosnąć dużo bardziej, żeby globalny wzrost poślizgnął się na kałuży ropy”.

3. Jak na rynek wpłyną Iran i Trump?

Geopolityka to jak zawsze dzika karta. Odnowione sankcje USA na Iran już teraz przeszkadzają w eksporcie ropy z tego kraju. Choć prezydent Donald Trump naciska na OPEC w kwestii zwiększania produkcji, możliwości są ograniczone. Do tego na podaż z krajów takich jak Wenezuela, Libia czy Nigeria nakładają się problemy zapaści gospodarczej i niepokojów społecznych. Mimo to Goldman Sachs przewiduje, że cena 100 dolarów za baryłkę nie zostanie przekroczona.

4. Kto zyska na wyższych cenach ropy?

Większość państw produkujących najwięcej ropy to gospodarki rozwijające się. Arabia Saudyjska jest na ich czele, jej produkcja ropy stanowiła w 2016 roku prawie 21 proc. PKB – ponad dwa razy tyle, co w Rosji. Inni wygrani to Nigeria i Kolumbia. Zwiększone dochody ze sprzedaży ropy pomogłyby im załatać budżety i zmniejszyć deficyt, pozwalając rządom na zwiększenie wydatków, które zachęci z kolei do inwestycji.

5. Kto straci?

Wśród państw, które stracą najwięcej na zwyżce cen ropy są Indie, Chiny, Tajwan, Chile, Turcja, Egipt i Ukraina. Zwiększenie wydatków na ten surowiec obciąży rachunek bieżący i sprawi, że gospodarki te będą bardziej narażone na wzrost stóp procentowych w USA. Wśród przegranych może się jednak znaleźć też jeden ze zwycięzców – Oystein Olsen, szef norweskiego banku centralnego, ostrzegł, że największy zachodnioeuropejski producent ropy naftowej może mieć problemy, jeśli branża przestanie uważnie kontrolować koszty.

6. Co to oznacza dla największej gospodarki świata?

Skok cen ropy stanowi dziś dla USA dużo mniejsze ryzyko niż kiedyś dzięki boomowi na produkcję ropy z łupków. Według starej zasady ekonomistów stały wzrost o 10 dolarów za baryłkę zmniejszałby produkcję USA o 0,3 proc. w kolejnym roku. Obecnie szacuje się jednak, że spadek produkcji może wynosić ok. 0,1 proc.
Podczas gdy zmniejszona zależność USA od importowanej ropy ma pozytywny wpływ na gospodarkę na poziomie przemysłu, niezamożne gospodarstwa domowe odczują ciężar wyższych cen paliwa na stacjach. Wydają oni około 8 proc. swoich rocznych zarobków brutto na benzynę, podczas gdy jedna piąta najlepiej zarabiających wydaje tylko 1 proc.

7. Czy dojdzie do zwiększonej inflacji na całym świecie?

Ceny energii często mają duży wpływ na wskaźniki cen detalicznych, co prowokuje polityków, w tym amerykańską Rezerwę Federalną, do jednoczesnego skupiania się na głównych indeksach, które nie uwzględniają bardzo zmiennych kosztów energii. Jednak znaczący wzrost cen ropy mógłby spowodować bardziej długotrwały wzrost inflacji ogółem, jeśli koszty przeniosłyby się na transport i rachunki.

8. Co to oznacza dla banków centralnych?

Jeśli wyższe ceny ropy zwiększą inflację, to bankierzy centralni, biorąc wszystko pod uwagę, będą mieli o jeden mniej powód, żeby utrzymywać luźną politykę monetarną. Wśród najbardziej narażonych gospodarek bank centralny Indii już teraz ostrzega przed skutkami rosnących cen największego towaru importowego kraju. Większa ogólna presja cenowa może też spowodować szybsze zacieśnianie polityki monetarnej w gospodarkach takich jak Tajlandia, Indonezja, Filipiny czy RPA.

>>> Polecamy: Energetyka odnawialna zaczyna "spinać się" bez wsparcia