Przedsiębiorcy nad Wisłą nie boją się brexitu, spowolnienia gospodarczego w Azji, czy amerykańskiego protekcjonizmu. W każdym razie nie bardziej, niż ich konkurenci z Europy. Polska należy jednak do tych krajów, gdzie najtrudniej dostać kredyt kupiecki.

To jedna z tez, jakie można postawić na podstawie danych z raportu Barometr Praktyk Płatniczych firmy Atradius. To jedna z największych europejskich spółek zajmujących się ubezpieczaniem należności. Z raportu wynika, że zaledwie 11,5 proc. polskich przedsiębiorców zamierza dodatkowo się zabezpieczyć na wypadek negatywnych skutków takich wydarzeń, jak wyjście Wielkiej Brytanii z UE, czy załamania azjatyckiej koniunktury. Tymczasem firm z naszego regionu, które zamierzają tak zrobić jest nieco więcej, bo 13,1 proc.

Jeszcze większe niebezpieczeństwo widzą przedsiębiorcy z Europy Zachodniej, tam 18 proc. rozgląda się za jakimś dodatkowym zabezpieczeniem. U wszystkich firm (w tym polskich), które widzą potencjalne zagrożenie wynikające z wydarzeń na świecie, najwięcej wskazań wśród działań, które należałoby podjąć mają dodatkowe sprawdzanie zdolności kredytowej kupujących i zwiększanie rezerw na nieściągalne należności.

Niewielkie obawy polskich przedsiębiorców przed zaburzeniami po brexicie, czy w związku z nową polityką handlową USA mogą może wynikać z tego, że już dziś są oni wyjątkowo ostrożni w relacjach z kontrahentami. Polska należy do tych krajów, gdzie najtrudniej dostać kredyt kupiecki – czyli umówić się ze sprzedającym na odroczenie płatności za sprzedany towar lub usługę.

>>> Czytaj też: Koniec marzeń o niższym ZUS-ie. Reforma nie budzi entuzjazmu

Reklama

- Obecnie 32 proc. sprzedaży lokalnej i 25,7 proc. transakcji z kontrahentami z zagranicy jest zawartych na warunkach opóźnionego terminu płatności. Tymczasem w Europie stanowią one średnio o około 10 punktów procentowych większą część sprzedaży. Jesteśmy bardziej konserwatywni pod tym względem, co uwidoczniło się w ciągu ostatnich trzech lat. Jeszcze w 2013 r. proporcja ta rozkładała się w stopniu niemalże identycznym do dzisiejszej średniej w Europie – mówi Paweł Szczepankowski, dyrektor zarządzający Atradius w Polsce.

Z badań Atradiusa wynika, że właściciele firm bardziej ufają kontrahentom z kraju, niż z zagranicy, bo są przekonani, że łatwiej im ich prześwietlić. Jednak i w krajowym obrocie tego zaufania coraz mniej: były lata, gdy w kredycie kupieckim rozliczano ponad 40 proc. krajowych transakcji. Np. w 2014 r. – ok. 43 proc. sprzedaży było z odroczonym terminem płatności.

O ile na tle Europy Wschodniej polscy przedsiębiorcy wydają się ostrożni, o tyle w porównaniu do Zachodu nie są już tacy wyjątkowi. Ostrożniejsi są np. Niemcy, gdzie w kredycie kupieckim rozlicza się 26,5 proc. transakcji. Podobnie jest w Austrii. Porównywalny do polskiego odsetek jest też w Szwajcarii i we Francji. Jednak średnia dla całej Zachodniej Europy jest wyższa niż w Polsce, wynosi 38,8 proc.

Ograniczone zaufanie nieco pomaga, bo procent zaległych płatności w obrocie między polskimi firmami i ich kontrahentami jest mniejszy niż średnia w Europie. Z danych Atradiusa wynika, że z poślizgiem jest płaconych 38,8 proc. faktur, podczas gdy przeciętny odsetek dla Europy Wschodniej to 41,5 proc. Podobna skala problemu jest widoczna na Zachodzie, gdzie opóźnionych jest 41 proc. faktur. Z drugiej strony odsetek opóźnień w polskich firmach systematycznie wzrasta, w ciągu ostatniego roku zwiększył się o 5 pkt procentowych. Samo opóźnienie też się nieznacznie wydłużyło, w transakcjach krajowych do 24 dni (w 2016 r. było to 23 dni), zaś w zagranicznych do 25 dni (23 dni rok wcześniej).

Na szczęście nie jest źle, jeśli chodzi o należności zupełnie stracone. Polscy przedsiębiorcy raportują, że takich faktur, których już nikt nie zapłaci mają około 1 proc. całości. To mniej niż rok temu (1,2 proc.), podobnie jak w całej Europie Wschodniej i znacznie lepiej niż na Zachodzie, gdzie należności nieściągalne stanowią 1,3 proc. wszystkich.

>>> Polecamy: Fiskus z dostępem do firmowego konta. Codzienna kontrola