LPP przyspieszy rozbudowę magazyny w Strykowie i chce ją zakończyć w ciągu jednego roku, natomiast kolejne centrum magazynowe służące do obsługi sklepów stacjonarnych będzie gotowe na przełomie 2020/2021 r. i będzie zatrudniać około 1,5 tys. osób, powiedział prezes Marek Piechocki.

"Otworzyliśmy magazyn pod e-commerce w Strykowie, który ma około 30 tys. m2, ale już zauważyliśmy, że jest on zbyt mały w stosunku do naszych potrzeb. Pierwotnie zakładaliśmy powiększenie tego magazynu w ciągu 3 lat, a dziś myślę, że zrobimy to nawet w ciągu roku" - powiedział ISBnews Piechocki.

Dodał, że kolejny magazyn pod e-commerce planowany jest na południu Europy, prawdopodobnie w Rumunii lub w Bułgarii.

"Dodatkowo prowadzimy także negocjacje w sprawie zakupu odpowiedniej działki pod kolejny magazyn do obsługi sklepów stacjonarnych. Będzie on zlokalizowany w okolicach autostrady. Szukaliśmy miejsca dobrze skomunikowanego, a jednocześnie takiego, gdzie znajdziemy odpowiednią ilość pracowników" - powiedział prezes.

Dodał, że będzie to centrum dystrybucyjne na wzór istniejącego centrum w Pruszczu Gdańskim, czyli docelowo zatrudniać będzie około 1,5 tys. ludzi.

"W tej chwili możemy jedynie ujawnić, że negocjujemy działkę pod magazyn o wielkości docelowej 100 tys. m2, ale w pierwszym etapie nie będziemy budować tak dużego centrum. Być może będzie to od razu powierzchnia 60 tys. m2. Myślę, że jego wybudowanie potrwa około 2 lata, czyli koniec 2020 r. może początek 2021 r. centrum zostanie uruchomione" - powiedział Piechocki.

Centrum dystrybucyjne w Pruszczu Gdańskim również podlega obecnie rozbudowie.

"W Pruszczu Gdańskim po przeniesieniu prawie całości e-commerce do Strykowa, rozbudowujemy nasze moce i chcemy też nieco powiększyć sam magazyn. Tam jednak kończą się już nam możliwości ze względu na wielkość działki" - dodał.

"W Rosji uruchomiliśmy nasz sklep internetowy i do jego obsługi potrzebny był podręczny magazyn, aby na czas dostarczać zakupione przez klientów rzeczy" - powiedział prezes.

W Rosji LPP uruchomiło e-commerce w październiku 2017 r.

LPP zarządza markami modowymi Reserved, Cropp, House, Mohito i SiNSAY. Spółka jest notowana na GPW w Warszawie od 2001 roku. Skonsolidowane przychody LPP ze sprzedaży sięgnęły 6,02 mld zł w 2016 r.

















LPP dzięki systematycznemu zwiększaniu udziału w sprzedaży zagranicznej i inwestycji w e-commerce nie odczuje zbyt negatywnie zmian dotyczących wprowadzenia wolnych niedziel od handlu, wynika z wypowiedzi prezes Marka Piechockiego.

"Sukcesywnie zwiększamy nasz udział w sprzedaży zagranicznej. Jesteśmy myślę, jednym z największych eksporterów wśród polskich firm. W tym roku z eksportu pozyskamy około 3, 5 mld zł, co oznacza, że zmiany dotyczące zapowiadanych wolnych niedziel od handlu będą na nas w mniejszym stopniu miały negatywny wpływ" - powiedział ISBnews Marek Piechocki.

Według niego, LPP bardzo dużo inwestuje w handel internetowy, który coraz bardziej dynamicznie się rozwija.

Reklama

"Trochę szkoda, że ucierpią te firmy, których nie stać na tak duże inwestycje w rozwój e-commerce. Naszym pracownikom jesteśmy w stanie zapewnić poczucie bezpieczeństwa, stabilizacji i dobrej atmosfery przy jednoczesnych dobrych zarobkach i dlatego tak bardzo nie obawiam się o dostępność pracowników" - dodał prezes.

Sejm pod koniec listopada uchwalił obywatelski projekt ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele zakładający stopniowe wprowadzanie ograniczaniu handlu począwszy od 1 marca 2018 r.

LPP chce być dobrze przygotowany do zmian w handlu i dlatego zamierza intensywnie rozwijać e-commerce. W tym celu planuje m.in. zwiększenie liczby specjalistów IT pracujących w polskiej centrali spółki do co najmniej 1 tys. osób z niecałych 500 obecnie zatrudnionych, wynika z wypowiedzi prezesa Marka Piechockiego. Proces rekrutacji trwa i powinien zakończyć się w ciągu najbliższych 12-miesięcy.

"To jest dziejowa zmiana w handlu związana z dostępem do informacji. I ta zmiana dociera do nas coraz mocniej i coraz silniej. To trwa już kilka lat i praktycznie nie wiemy, na czym ta rewolucja w handlu się skończy. Musimy jednak szczerze powiedzieć, że na rynku zostaną ci, którzy dostarczają klientom największą wartość" - powiedział Piechocki w rozmowie z ISBnews.

Według niego, wartością może być moda, cena, a w branży odzieżowej także "bycie na czasie", a to jest dziś sporym wyzwaniem pod względem logistycznym.

"Rewolucja w handlu, z jaką mamy teraz do czynienia nie spowoduje, że sklepy stacjonarne znikną z naszych ulic. Będą nadal istnieć, ale będą musiały się dostosować w jakiś sposób do nowych wyzwań i oczekiwań klientów. My już bardzo dużo inwestujemy w omnichannel, żeby klient w każdym miejscu mógł nasze produkty wygodnie kupić, czy to będzie sklep stacjonarny, czy internetowy, na komputerze czy w telefonie i mógł zamówiony towar odebrać w dowolnym miejscu" - powiedział prezes.

Dodał jednocześnie, że niezależnie od wybranego kanału zakupu, jakość obsługi musi być na tak samo wysokim poziomie.

"Po to planujemy zatrudnić 500 informatyków, aby to, co teraz wymyślamy, w przyszłości funkcjonowało zgodnie z naszymi oczekiwaniami. Dzisiaj jeszcze tak do końca nie jest. Teraz w sklepie nie można zamówić u sprzedawcy danego towaru w innym rozmiarze, jeśli go akurat nie ma, ale za kilka miesięcy będzie już to u nas możliwe. Wtedy klient zdecyduje, gdzie ta paczka ma przyjść" - powiedział Piechocki.

Dodał, że teraz najczęściej ekspedient jest w stanie podpowiedzieć klientowi, w jakim innym najbliższym sklepie jest dostępny poszukiwany rozmiar czy artykuł.

"Na wiosnę odwiedzający nasz salon nie będzie musiał szukać innego, tylko zamówi towar u sprzedawcy. Inwestując w cyfryzację chcemy sprawić, żeby ta dostępność towaru była ogólnodostępna. Z drugiej strony wierzymy, że klient potrzebuje jednak doznań i wrażeń zakupowych. Ważna jest bowiem umiejętność spojrzenia na kolekcję w całości, sprawdzenia, jak jedno z drugim się łączy i pasuje. To właśnie powoduje, że klientowi łatwiej jest realizować zakupy w tradycyjnym sklepie" - powiedział prezes.

Według niego, już teraz specjalny zespół informatyków i programistów zajmuje się analizowaniem danych ze sprzedaży i dostosowuje wysyłki towarów, aby danego modelu nie zabrakło i jednocześnie wpływać, by jak najlepiej się sprzedawał.

"Sukcesywnie chcemy przyjąć tych 500 informatyków, w każdym miesiącu prowadzimy rekrutację i zakładam, że w ciągu 12 miesięcy ją zakończymy. To związane jest m.in. z możliwościami rynku, aby pozyskać jak najlepszych specjalistów, z drugiej strony absorpcją tak dużej liczby nowych pracowników. Obecnie zespół naszych informatyków liczy prawie 500 osób, a więc zakładamy podwojenie tej liczby" - dodał.

Piechocki przypomniał, że LPP tylko od stycznia do września br. przyjęła 500 nowych osób do pracy.

"Na przykład w samym listopadzie zatrudniliśmy około 60 osób. Łącznie w tym roku przyjęliśmy do centrali 700-800 osób. To są tylko wysoko opłacani, wykształceni ludzie. Do tego powinniśmy jeszcze dodać setki osób zatrudnionych przez nas w sklepach czy w centrach logistycznych. Jesteśmy jednym z największych polskich rodzinnych firm, które dają zatrudnienie na taką skalę" - podkreślił prezes.

Piechocki zwrócił uwagę, że LPP potrzebuje tylu specjalistów IT, aby móc realizować ambitne plany związane z e-commerce.

"Otwieraliśmy w październiku br. sklep internetowy w Rosji i to wszystko przygotowywały nasze zespoły z Polski. Podobnie robimy w innych krajach. My eksportujemy w te sposób know-how za granicę" - powiedział prezes.

Dodał, że LPP inwestuje również w inne nowe technologie m.in. związane z RFID. "Chodzi m.in. o szybszą i dokładniejszą wysyłkę danego towaru do właściwego sklepu, ale także by obsługa sklepu przy wykorzystaniu czytnika szybciej wiedziała, jakiego rozmiaru danego asortymentu brakuje np. na wieszakach" - wskazał.

LPP zarządza markami modowymi Reserved, Cropp, House, Mohito i SiNSAY. Spółka jest notowana na GPW w Warszawie od 2001 roku. Skonsolidowane przychody LPP ze sprzedaży sięgnęły 6,02 mld zł w 2016 r.

>>> Czytaj też: Trzem osobom z międzynarodowej grupy wyłudzającej VAT grozi więzienie i wielomilionowe grzywny