Przed rokiem podkarpaccy pszczelarze zebrali 13 kg z ula, a dwa lata temu nawet 30 kg.

"W tym roku pszczelarzom wyjątkowo nie sprzyjała pogoda. Wiosną były chłodne noce z przymrozkami dochodzącymi do kilku stopni poniżej zera. Zaraz potem przyszły gwałtowne burze i towarzyszące im wichury. Natomiast w lecie nastały wielodniowe upały" – mówił Dylon.

Dodał, że miód można było zebrać jedynie z rzepaku, gryki i nawłoci. "Nie było miodu np. z drzew owocowych, lipy, czy akacji" – zauważył.

Najwięcej miodu, niejednokrotnie blisko 15 kg z ula, zebrali właściciele pasiek wędrownych. W pasiekach stacjonarnych zbiory wahały się od dwóch do ośmiu kilogramów. "Natomiast w nastawionych na pozyskanie miodu spadziowego pasiekach leśnych nie było zbiorów" – zaznaczył prezes podkarpackich pszczelarzy.

Reklama

W regionie prawie połowa pasiek wytwarza miód ze spadzi iglastej. "Tegoroczna pogoda nie sprzyjała rozwojowi mszyc, dzięki którym powstaje miód spadziowy" – przypomniał Dylon.

Spadź, zwana również rosą miodową, w postaci kropel występuje latem na igłach oraz na gałęziach jodły i świerka, a także na niektórych drzewach liściastych. Składa się głównie z soków roślinnych. Miody spadziowe mają m.in. walory lecznicze.

Z Podkarpacia pochodzi prawie połowa tego rodzaju miodu w Polsce. Jest on co najmniej dwa razy droższy od innych miodów. Należy też do poszukiwanych produktów eksportowych.

Miód spadziowy produkowany jest głównie w pasiekach w lasach Bieszczadów, Beskidu Niskiego oraz pogórzy Dynowskiego i Przemyskiego. Oprócz Podkarpacia pasieki przygotowane na zbiory miodu spadziowego można spotkać m.in. w woj. świętokrzyskim i małopolskim.

Poprzednie dwa lata były urodzajne w miód spadziowy; w 2015 roku z ula zebrano nawet 15-20 kg. Jednak wcześniej zanotowano czteroletni nieurodzaj.

Na Podkarpaciu ponad 4 tys. pszczelarzy prowadzi 110 tys. rodzin pszczelich. W południowo-wschodniej Polsce na jeden kilometr kwadratowy przypada sześć rodzin pszczelich; przeciętna krajowa to cztery rodziny.