Putin twierdzi, że armia ukraińska niszczy miasta i infrastrukturę, specjalnie zabija cywilów. Jest tylko jeden problem, jak pisze korespondent „Der Spiegel” - prezydent Rosji konsekwentnie przekręca fakty.

Podczas zwiedzania Syberii Putin udzielił wywiadu, w którym wyjaśnił, na czym polega cel operacji wojskowej na Ukrainie i dlaczego separatyści przeszli do ofensywy. Armia Ukrainy niszczy miasta i infrastrukturę na wschodzie kraju, specjalnie zabija cywilów. Jest tylko jeden problem, jak pisze korespondent „Der Spiegel” - prezydent Rosji konsekwentnie przekręca fakty.

Korespondent niemieckiego tygodnika „Der Spiegel” wskazał na kłamstwa prezydenta Rosji. Christian Neef podaje również przykłady, dlaczego nazywa jego słowa kłamstwem, które jest często bezrefleksyjnie podawane dalej przez media, również w Niemczech.

Ukraińska armia specjalnie ostrzeliwuje miasta i dzielnice mieszkalne

Reklama

- Oddziały ukraińskie otoczyły duże miasta i ostrzeliwują dzielnice mieszkalne – powiedział Putin korespondentowi BBC w ubiegły piątek, pisze Neef. Kilka dni wcześniej porównał zachowanie Ukraińców do faszystowskich oddziałów pod Leningradem.

Jak wyjaśnia korespondent Spiegla, nie ma żadnego umyślnego ostrzału miast na wschodniej Ukrainie. Nikt też nie próbuje zabijać ludności cywilnej „ostrym ogniem”. Christian Neef jest naocznym świadkiem walk, a raczej ich braku, w Doniecku, ponieważ spędził tam ostatnich kilka tygodni i obejrzał, jak twierdzi, szkody, które spowodowały tam walki. – Faktycznie są ataki artylerii, zniszczenia i ofiary w ludziach – pisze Neef. - Strzały koncentrują się jednak głównie na dwóch obszarach – na północy miasta w okolicy dworca głównego i na południowym zachodzie w okręgu Petrowskim - wyjaśnia. Obie te miejsca to raczej niezamieszkałe okolice są na obrzeżach miasta.

Gdyby żołnierze faktycznie chcieli bombardować miasto, już dawno trafiłyby budynek tzw. Donieckiej Republiki lub sztab separatystów w siedzibie wcześniejszej służby bezpieczeństwa. W okolicy nie padł jednak ani jeden strzał – a oba budynki leżą po środku dzielnicy mieszkalnej.

Sukcesy prorosyjskich bojówkarzy

Putin miał na swojej stronie internetowej pod koniec tygodnia wyjaśniać, że oddziały prorosyjskie osiągają sukcesy przy powstrzymywaniu tak zwanej operacji wojskowej Kijowa, pisze "Der Spiegel".

Zdaniem Neefa, jednym z największych sukcesów separatystów było przejęcie miasta Nowoazowsk, prawdopodobnie tylko po to, by zdobyć Mariupol, duże miasto na wybrzeżu Morza Azowskiego. Chcą przejąć i kontrolować więcej terenu. – Otworzyli tym samym nowy front na południe od Doniecka, gdzie do tej pory w ogóle nie było armii ukraińskiej, tak więc nie było też żadnej „operacji wojskowej Kijówa” do powstrzymywania – zauważa Neef.

Domniemany ostrzał infrastruktury

Rosjanie podkreślają wciąż, że Ukraińcy umyślnie niszczą bazę przemysłową i infrastrukturę obwodu donieckiego. Twierdzą też, że na odbudowę potrzeba by „co najmniej 30 lat”, donosi magazyn z Niemiec.

Zniszczenia są faktem, ale są dziełem separatystów, twierdzi korespondent Spiegel’a. W ciągu ostatnich tygodni wysadzili co najmniej 40 torów kolejowych i mostów drogowych. Zniszczenia strefy przemysłowej w Donbasie należą zdaniem Neefa do kategorii bajek. O ile część zakładów metalurgicznych i elektrowni została dotknięta przez walki, to mimo wszystko wciąż działa. W okolicznych kopaniach pracuje wciąż 130 tys. ludzi, dostarczyli w tym roku ponad 20 mln ton węgla.

>>> Czytaj też: Putin: separatyści odpowiadają na akcję armii Ukrainy. Poroszenko: rozpoczęła się jawna agresja

Putin domaga się rozmów z obywatelami Wschodniej Ukrainy

Jak przypomina Christian Neef, Putin wielokrotnie domagał się ostatnio, by władze w Kijowie wreszcie usiadły do stołu z przedstawicielami Donbasu - separatystami i premierem tzw. Donieckiej Republiki Ludowej, Aleksandrem Sacharczenką.

Putin przemilczał jednak, informuje Spiegel, że mieszkańcy Donbasu raczej nie uważają tych osób za swoich przedstawicieli. Zanim pojawili się w środku zamieszania, nikt nie słyszał ani o Sacharczence, ani o Strielkowie, który zresztą ostatnio „ustąpił” (tj. prawdopodobnie zginął),

Jak zwykle dzieje się w okresach zawirowań społecznych, duża część prorosyjskich bojowników, którzy zaangażowali się w walki, była wcześniej bez pracy lub nawet miała życiorys kryminalny. Jak zauważa Neef, fakt, mimo intensywnych wezwań, bardzo niewielu Doniecczan dobrowolnie dołączyło do oddziałów separatystów. Przy takim rozkładzie sił i nikłym poparciu społecznym, bojownicy nie mieli innego wyboru, jak tylko stanąć po stronie Rosji.

>>> Czytaj też: Putin do Barroso: Gdyby naprawdę była inwazja na Ukrainę, byłby w Kijowie w 2 tygodnie