Brytyjski wkład jest znacznie większy niż Francji czy Niemiec, które zadeklarowały po miliardzie.

Minister energetyki i zmian klimatycznych, liberał Ed Davey podkreślił, że Londyn zaoferował więcej, aby zachęcić Berlin i Paryż do zwiększenia składki. Ale premier David Cameron przemilczał dziś zupełnie tę inicjatywę, świadom, że wzbudzi opory w kraju. Istotnie, odezwały się głosy, że po katastrofalnych powodziach wiosną tego roku, te pieniądze sa potrzebne w kraju. Ponadto moment ogłoszenia tak hojnej pomocy był niefortunny, akurat w dniu starcia wyborczego konserwatystów z UKIP w wyborach uzupełniających w Rochester pod Londynem.

Minister Ed Davey powiedział jednak, że do zmian klimatycznych nie wolno podchodzić z pozycji izolacjonistycznych, gdyż kraje rozwinięte są największymi winowajcami, ale skutki dotykają najbiedniejszych. Liz Hutchins z organizacji Friends of The Earth powiedziała zaś BBC: "Musimy pomóc krajom rozwijającym się ominąć drogę brudnej energii, którą poszliśmy my sami i pomóc im przejść od razu do czystej energii jak słoneczna i wiatrowa."

>>> Polecamy: Zachód przegrał Afrykę? Chiny zbudują linię kolejową w Nigerii

Reklama