"Czekają nas bardzo ciężkie miesiące i lata" - podkreślił wicepremier. Dlatego rząd w grudniu ubiegłego roku przyjął plan wzmocnienia bezpieczeństwa państwa.

Z tego samego powodu również - jak tłumaczył minister Tomasz Siemoniak - od ubiegłego roku w naszym kraju ćwiczą żołnierze sojuszniczych armii. Szef MON przypomniał, że w ubiegłym roku na polskich poligonach ćwiczyło ponad siedem tysięcy wojskowych. W tym roku na manewry przyjedzie dziesięć tysięcy żołnierzy, między innymi z USA, Wielkiej Brytanii, Francji, Kanady i Niemiec.

Zgodnie z oczekiwaniami resortu obrony, komitet wojskowy NATO ustalił też, że na terenie naszego kraju powstaną grupy integracyjne Paktu Północnoatlantyckiego. Będą to zespoły, które skoordynują działania poszczególnych oddziałów sojuszniczych ze szkoleniami polskiej armii.

Reklama

Poza tym Polska kończy rozmowy ze Stanami Zjednoczonymi na temat rozmieszczenia składów sprzętu wojskowego i materiałów armii USA.

Inicjatywy te to efekt ustaleń, jakie zapadły we wrześniu ubiegłego roku w czasie szczytu NATO w Newport. Natomiast najważniejszą decyzją sojuszu było wtedy postanowienie o utworzeniu tak zwanej szpicy.

To siły bardzo wysokiej gotowości, składające się z trzech brygad, z czego jedna będzie mogła wykonać rozkaz w trybie "bardzo wysokiej gotowości". W praktyce oznacza to, że w rejonie konfliktu żołnierze wchodzący w skład takiej brygady, znajdą się w ciągu kilkudziesięciu godzin.