Najskuteczniejszym sposobem zachęcenia klientów do kupna mieszkania jest po prostu obniżka jego ceny. Trzeba jednak zaznaczyć, że deweloperzy zazwyczaj dopiero w ostateczności skłaniają się ku takiemu rozwiązaniu. Wynika to z faktu, że takie posunięcie może być traktowane jako znak, że firma ma problem ze znalezieniem chętnych na swoje lokale, co może obniżyć prestiż projektu. Z tej przyczyny zamiast zwykłej obniżki ceny często oferowane są różne promocje, jak np. niższa stawka za miejsce parkingowe, czy komórkę lokatorską, czasem również pomoc w zorganizowaniu nieco tańszego kredytowania. Obecnie można spotkać się też np. z dorzuceniem wczasów za granicą w cenie lokalu mieszkalnego. W skrajnych przypadkach deweloperzy byli nawet wstanie dokładać do mieszkania samochody prosto z salonu.

Nie ma jak Targi

Dla większości deweloperów ważnym wydarzeniem są targi mieszkaniowe, na które wybierają się zazwyczaj osoby już mocno zainteresowane kupnem nowego lokum. Popularność takich wydarzeń wynika stąd, że o wiele łatwiej jest zarzucić sieci na taką poszukującą osobę, która zwykle już wie czego szuka, niż starać się przyciągnąć klienta "z ulicy". Mając to na uwadze wielu przedsiębiorców z branży przygotowuje się gruntownie na takie wydarzenia proponując specjalne promocyjne oferty, aby jeszcze na miejscu przekonać potencjalnych kupców.

Tylko dla VIPów i nowe technologie

Reklama

Jedną ze skuteczniejszych form promocji projektów deweloperskich jest możliwość pochwalenia się VIPem. Chodzi tutaj o osobę z pierwszych stron gazet, która zamieszka w danej inwestycji. Dla klienta decydującego się na zakup mieszkania, w którym spędzi on kilka, kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt kolejnych lat, bardzo ważne jest odpowiednie sąsiedztwo. Możliwość codziennego plotkowania z osobą, którą często można oglądać w telewizji jest bez wątpienia sporym atutem. Nie należy się zatem dziwić, że deweloperzy zabiegają o takie znane nazwiska dla swoich projektów. Warto dodać, że ten sposób jest również wykorzystywany przez właścicieli kamienic. Choć w tym wypadku nie chodzi o wykorzystanie dzisiejszych sław, ale raczej postaci, które mają swoje miejsce w historii. W centralnych rejonach Warszawy, Krakowa, Wrocławia czy Gdańska można znaleźć wiele tego typu budynków z tablicami upamiętniającymi mieszkające tam niegdyś osobistości.

Ważnym kanałem komunikacji z potencjalnymi klientami w ciągu ostatnich kilku lat stały się nowe technologie. Wygląd strony internetowej w dużym stopniu świadczy o deweloperze. Obecnie większość takich witryn, które dla inwestycji stanowią swoiste okno na świat zawiera plany mieszkań, komunikaty i zdjęcia z kolejnych etapów budowy oraz co chyba najważniejsze zakres cenowy i liczbę dostępnych lokali. Ponadto coraz więcej firm deweloperskich decyduje się na zaoferowanie na swojej witrynie tzw. wirtualnych spacerów. Pozwalają one zainteresowanym osobom na przyjrzenie się danemu obiektowi „od środka”, z różnych miejsc w budynku, a nawet dokładne obejrzenie wirtualnego mieszkania.

Mieszkania, w których nie trzeba płacić czynszu

Przykładem chwytu czy zabiegu marketingowego, który w pierwszym momencie wywołał gorączkę w całej branży, ale który po dość niedługim czasie okazał się niewypałem są mieszkania bezczynszowe. Pojawiły się one na rodzimym rynku mieszkaniowym kilka lat temu, niczym błyskawica - szybko rozbłysły, zawojowały media i równie szybko ... odeszły w niepamięć. Idea mieszkań, w których nie trzeba co miesiąc płacić czynszu - składać się na sprzątanie i światło na klatce schodowej, wywóz śmieci itp. - zawładnęła umysłami części Polaków, widzących w nich odkrycie na miarę odnalezienia Św. Graala. Życie jednak dość szybko zweryfikowało tę "bezczynszowość". Dzisiaj już tylko pojedyncze projekty chwalą się brakiem czynszu, a większość osób kupujących mieszkania stara się ich unikać.

Deweloperska nowomowa - coś dla koneserów

Największą reklamę budynku i znajdujących się w nim mieszkań powinny stanowić jego atrybuty. Osoby poszukujące nowego M w pierwszej kolejności zwracają uwagę na cenę, a później na inne cechy budynku i samego lokum, które decydują o tym jak będzie się w nim mieszkać. Bardzo istotne jest usytuowanie inwestycji zgodnie z zasadą, która mówi, że na rynku nieruchomości najważniejsze są trzy rzeczy - lokalizacja, lokalizacja i ... lokalizacja. Ważny jest odpowiedni rozkład mieszkań, ich funkcjonalność. Duże znaczenie mają tutaj takie czynniki, jak niebanalna architektura budynku, która ma przyciągać oko przechodniów. Istotna jest również sama nazwa osiedla, która powinna wpisywać się w całą strategie marketingową i wyróżniać projekt na tle konkurencji. Właśnie w tym miejscu często można trafić na "perełki" deweloperskiej nowomowy.

Deweloperzy, jako związani z branżą budowniczą inżynierowie są zwykle na bakier z poprawną polszczyzną. Pozwala to przeciętnemu Kowalskiemu nieco pośmiać się przeglądając katalogi mieszkaniowe. Osobom poszukującym nowego mieszkania na pewno nieraz zdarzyło się natrafić na reklamę inwestycji w stylu Bukowy Park, czy lokali w Villa Piano. Takie deweloperskie konstrukcje językowe zwykle składają się z rzeczownika i dodającego mu splendoru (czasem dwóch) przymiotnika. Poza tym nazwy większości nowych osiedli mieszkaniowych zazwyczaj pochodzą z tych samych głównych pakietów, tudzież grup tematycznych, które z grubsza można określić jako - fauna i flora, historia Polski i Polaków oraz słownik wyrazów obcych. I tak spotkać można inwestycje o nazwach np. Kwiaty Polskie, Wrzosowa Dolina, Kuźnia Piastowska, Oxygen, czy Luxor Residences. Zdecydowana większość deweloperów idzie jednak na łatwiznę i decyduje się w swojej nazwie wykorzystać jedno z podstawowych słów-kluczy, do których można zaliczyć wyrazy: apartamenty, tarasy, park, villa, house. Możemy więc podziwiać nazwy Apartamenty Sarenka, Szklane Tarasy, Dębowe Tarasy, Park Kaskada, Villa Poema, Villa Modernistyczna, Arlet House itp. Widocznie w świadomości deweloperów wymienione nazwy są o wiele bardziej atrakcyjne dla potencjalnych lokatorów, niż staromodne i prostackie określenia powiązane z ulicą przy której stoi budynek, jak choćby Osiedle Piłsudskiego. Czy jednak rzeczywiście przyciągają one klientów?

>>> Czytaj też: Rosiński: Skarb państwa dołoży nawet 100 tys. złotych do każdego frankowicza