Rosyjscy żołnierze nie walczą w Syrii - oświadczył syryjski ambasador w Moskwie. Jednocześnie władze Damaszku poparły inicjatywę Kremla, zmierzającą do utworzenia tak zwanej „regionalnej koalicji antyterrorystycznej”.

Syryjski dyplomata Riad Haddad twierdzi, że „informacje o obecności rosyjskiej armii w Syrii są kłamliwe”. W wywiadzie dla telewizji Rossija24 przedstawiciel Damaszku nazwał tego typu doniesienia „propagandą rozpowszechnianą przez USA i państwa zachodnie”. „Uważamy, że przeciwko naszemu państwu knuje się spisek, dla którego przykrywką ma być obecność rosyjskich wojsk na terytorium Syrii” - cytuje agencja Interfax wypowiedź ambasadora Haddada. Jednocześnie przyznał, że jego kraj otrzymuje broń z Rosji, ale wszystko - według niego - odbywa się zgodnie z międzynarodowym prawem. Niedawno dziennik „Kommiersant” ujawnił, że Moskwa wysyła reżimowi al-Asada broń strzelecką, granatniki, wozy pancerne i transportery oraz systemy przeciwlotnicze.

Riad Haddad cytowany przez agencję Itar Tass podkreśla, że współpraca miedzy Syrią a Rosją trwa od kilkudziesięciu lat w różnych sferach, także wojskowej. "Tak, otrzymujemy broń, sprzęt wojskowy,a to wszystko na podstawie podpisanych umów " - stwierdził.

Pentagon twierdzi, że ostatnie działania Rosji w Syrii, wskazują na zamiar Rosjan założenia tam operacyjnej bazy lotniczej. Nie podając szczegółów, wskazano na przemieszczanie "ludzi i rzeczy". Jak mówił rzecznik Pentagonu Jeff Davis, strona amerykańska zauważyła takie ruchy, wskazujące na plan użycia kompleksu na południe od miasta Latakia, jako bazy operacyjnej. Agencja Reutera podała też, powołując się na źródła amerykańskie, że w pobliżu Latakii widziano 7 rosyjskich czołgów T-90.

Reklama

Jak informuje dziennik New York Times, mimo sprzeciwu Waszyngtonu Moskwa kontynuuje loty transportowe do Syrii. Rosjanie wykorzystują do tego korytarz powietrzny nad Iranem i Irakiem.

Przedstawiciele amerykańskiego rządu twierdzą, że w ciągu ostatniego tygodnia z Rosji do Syrii poleciało co najmniej 7 potężnych samolotów transportowych Kondor. Maszyny wylądowały na lotnisku niedaleko miasta Latakia, które jest twierdzą wojsk prezydenta Baszszara al-Asada. Na pokładzie samolotów był ciężki sprzęt.

Amerykanom wydawało się, że zablokowali Rosjanom możliwość lotów do Syrii, gdy na prośbę Waszyngtonu Bułgaria odmówiła przepuszczenia przez swoją przestrzeń powietrzną rosyjskich samolotów. Moskwa znalazła jednak na to sposób organizując loty nad Iranem i Irakiem. New York Times pisze, że zwiększenie przez Rosję wsparcia dla prezydenta al-Asada, którego odejścia domagają się Stany Zjednoczone, jeszcze bardziej zwiększa napięcie na linii Waszyngton-Moskwa i stanowi nowe wyzwanie dla rządu Baracka Obamy.

Wysłanie przez Rosję sprzętu i wojska do Syrii oznacza też największe zaangażowanie Rosji na Bliskim Wschodzie od dziesięcioleci.

>>> Czytaj też: Kraje UE wstępnie zgodziły się na przyjęcie 160 tys. uchodźców