O zwrot opłat likwidacyjnych pobranych przez towarzystwa ubezpieczeniowe mogą starać się klienci, którzy zerwali polisy nawet 10 lat temu.

30 do 40 osób dziennie przystępuje do pozwów zbiorowych prowadzonych przez kancelarię LWB przeciwko towarzystwom ubezpieczeniowym sprzedającym polisy inwestycyjne. – Obecnie liczba klientów, którzy przystąpili do wszystkich prowadzonych przez nas pozwów, znacznie przekracza tysiąc. Ale zainteresowanych tym jest ok. 5 tys. osób – mówi reprezentująca kancelarię Anna Lengiewicz.

Wkrótce może ich być jeszcze więcej, a to za sprawą ubiegłotygodniowej decyzji Towarzystwa Ubezpieczeń na Życie Aegon. Firma ta jest wśród kilku ubezpieczycieli, przeciwko którym LWB prowadzi pozwy zbiorowe. Podpisało się pod nim lub zadeklarowało chęć przystąpienia do niego ok. 400 osób. Jednak jeszcze nim odbyła się pierwsza rozprawa, ku zaskoczeniu klientów w miniony piątek firma zwróciła opłaty likwidacyjne wszystkim osobom, które chciały o to walczyć w sądzie. Ten sukces może więc zachęcić kolejnych klientów do upomnienia się o swoje.

Chodzi o ludzi, którzy kupili ubezpieczenia na życie z funduszem kapitałowym czy grupowe ubezpieczenia na życie powiązane z produktami strukturyzowanymi. W umowach większości takich polis sprzedawanych na polskim rynku od wielu lat zawarto klauzule, z których wynika, że ich wcześniejsze zerwanie wiąże się z wysoką opłatą likwidacyjną, sięgającą nawet 100 proc. wpłaconych składek. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, a później Sąd Ochrony Konkurencji, uznały takie zapisy umowne za niedozwolone. Firmy ubezpieczeniowe odmawiają jednak zwrotu pobranych opłat większości walczących o to klientów.

Nie wiadomo, ile osób czuje się poszkodowanych przez ubezpieczycieli, ponieważ oprócz klientów walczących o zwrot pieniędzy w pozwach zbiorowych wielu jest takich, którzy próbują tego na własną rękę przed sądami cywilnymi w całym kraju. – Łącznie aktywnych umów tego typu ubezpieczeń jest dziś w Polsce ponad 5 mln – mówi Jacek Łęski ze stowarzyszenia „Przywiązani do polisy”, które broni praw klientów firm ubezpieczeniowych. Anna Lengiewicz wskazuje, że o zwrot opłat likwidacyjnych mogą starać się nie tylko ci klienci, którzy zerwali umowy niedawno, lecz także ci, którzy zrobili to już wcześniej. – Sprawy o roszczenia tego typu przedawniają się po 10 latach – mówi przedstawicielka kancelarii LWB.

Reklama

Zdaniem prawników dochodzenie spornych pieniędzy od towarzystw ubezpieczeniowych na drodze indywidualnych postępowań może być trudne choćby ze względu na wysokie koszty sądowe. W przypadku procesu indywidualnego opłata sądowa wynosi 5 proc. dochodzonej kwoty. Natomiast w procesie zbiorowym tylko 2 proc. i dzieli się ją równomiernie na wszystkich przystępujących do pozwu. W dodatku można jej uniknąć, jeżeli do grupy zdecyduje się przystąpić rzecznik praw konsumenta.

Tym, którzy są posiadaczami aktywnych polis, może pomóc Ministerstwo Finansów. Resort, który pracuje nad założeniami do nowej ustawy o działalności ubezpieczeniowej, chce wprowadzić do niej zapis, na podstawie którego klienci będą mogli bez kosztów odstąpić od umowy ubezpieczenia w ciągu dwóch miesięcy od jej podpisania. W ramach pokrycia wydatków związanych z procesem sprzedaży polisy towarzystwo miałoby jedynie prawo do pobrania opłaty w wysokości 4 proc. wpłaconej składki. Zapis ten działałby jednak także w stosunku do umów polis kapitałowych, które były aktywne na dzień wejścia w życie ustawy, niezależnie od tego, kiedy zostały one zawarte. Takie bezkarne zerwanie ubezpieczenia miałoby dotyczyć wszystkich polis powiązanych ze strukturyzowanymi produktami inwestycyjnymi. Najwięcej tego rodzaju ubezpieczeń sprzedawały spółki Open Life oraz TU Europa.

Kilka tygodni temu UOKiK nałożył ponad 50 mln zł kar na kilka instytucji finansowych, specjalizujących się w sprzedaży polis inwestycyjnych. Najwięcej, bo ponad 24 mln zł, będzie musiał zapłacić Aegon. Firma zapowiedziała, że odwoła się od decyzji urzędu.

>>> Czytaj też: Oszczędzanie po polsku: Chcemy, ale nie potrafimy