O ile jednak jeszcze w latach 2010-2012 ekonomiści ostrzegali przed efektem domina i poważnymi konsekwencjami wyjścia Grecji ze strefy euro, tak obecnie opinie te są podzielone. Ryzyko polityczne nie omija też relatywnie stabilnej polskiej gospodarki, aczkolwiek porównywanie przetasowań na naszej scenie politycznej do tego, co dzieje się w Grecji (czy chociażby porównywanie PiS-u do Syrizy) nie może mieć miejsca. Gospodarczo programy PO i PiS aż tak mocno wcale się od siebie nie różną, a kwestie światopoglądowe zostawiamy z boku. Rynek jednak dosyć nerwowo zareagował na sygnał o zmianie politycznej warty, obawiając się mniej łaskawego podejścia do sektora bankowego. Poza tym jednak sytuacja gospodarcza polski jest korzystna, Bank Centralny prowadzi dosyć stabilną politykę pieniężną, wskaźniki zadłużenia są na bezpiecznych poziomach, a prognozy wzrostu PKB optymistyczne, natomiast deflacja cen raczej epizodem niż trwalszą fazą.

Z racji jednak trwającego na GPW marazmu, z którego dopiero w bieżącym roku indeksy próbują wyjść, polscy inwestorzy szukają alternatyw na innych rynkach. Jedną z popularniejszych destynacji jest Turcja, o której ostatnio mówi się i pisze w niezbyt pochlebnych słowach. Od połowy maja indeks BIST100 stracił ponad 12% swojej wartości, a punkt kulminacyjny osiągnięty został w reakcji na wyniki wyborów parlamentarnych, gdzie pierwszy raz od 13 lat partia AKP będzie zmuszona stworzyć koalicję. Zasadne wydają się być obawy o to, że partii AKP nie uda się utworzyć stabilnej większości, a jedynie techniczny 45-dniowy rząd, po czym zostaną rozpisane nowe wybory parlamentarne. Prezydent Erdogan gra bowiem o wprowadzenie w kraju ustroju prezydenckiego i do tego potrzebna mu większość zdolna uchwalić zmianę konstytucji. Można więc powiedzieć kolokwialnie – i tak źle, i tak niedobrze. Destabilizacja sceny politycznej w takim kraju grozi impasem lub zamieszkami, z kolei zwiększenie uprawnień prezydenta to krok w stronę jeszcze bardziej autokratycznego sposobu sprawowania władzy. Przykład tego, jak to może wyglądać mieliśmy całkiem niedawno, na przełomie lutego i maja, kiedy to Erdogan zrugał prezesa Tureckiego Banku Centralnego za utrzymywanie zbyt wysokich stóp procentowych, oskarżając o zdradzieckie zachowanie. Tymczasem sytuacja ta miała miejsce po decyzji o obniżce stóp procentowych, ale zdaniem Prezydenta niewystarczającej. Turcja zmaga się jednak z nadmierną inflacją sięgającą powyżej 7%, i to przy teoretycznie korzystnym układzie cenowym na rynku surowców energetycznych. Erdoganowi chodziło przede wszystkim o krótkotrwałe pobudzenie wskaźników gospodarczych przed czerwcowymi wyborami, czego jednak nie udało mu się osiągnąć, a główna stopa procentowa pozostała na poziomie 7,5%.

>>> Czytaj też: Wyborczy wstrząs w Turcji. Dokąd zmierza kraj nad Bosforem?

Ryzyko polityczne w przypadku Turcji to też niejedyny problem, jaki stoi przed tamtejszą giełdą. Chociaż wskaźnikowo jest tam dosyć tanio (P/E na 2015 r. na poziomie 10x) to jednak dużym wyzwaniem jest tamtejsza sytuacja makro. Kraj ten zmaga się z wysokim deficytem na rachunku obrotów bieżących, który co prawda nieco spadał w ostatnich latach, ale wciąż utrzymuje się na wysokim poziomie ok. 6% PKB. Turcja powinna być beneficjentem taniej ropy naftowej jako jej importer netto, a okazuje się, że w bilansowaniu się importu z eksportem niewiele to pomaga. Natomiast koszt kapitału dla Turcji mierzony rentownością obligacji skarbowych w tym roku wzrósł z 7 do 9,5%. Póki co kraj ten nie ma żadnych problemów z pożyczaniem pieniędzy, ale warto zauważyć, że wraz z zacieśnianiem polityki pieniężnej w USA prawdopodobnie koszty finansowe będą rosły. Rynki wschodzące z nierównowagami gospodarczymi na potencjalne szoki mogą być narażone podwójnie. W ostatnich latach, porównując wzrost zadłużenia sektora prywatnego z nominalnym wzrostem PKB, widać, że dług przyrastał średnio 2,5 razy szybciej niż PKB.

Reklama

Miks słabych podstaw wzrostu tureckiej gospodarki z ryzykiem politycznym może okazać się mieszanką wybuchową, szczególnie jeśli rynki wschodzące zaczną być w odwrocie. Dlatego trzeba sobie zadawać sprawę ze zwiększonego ryzyka inwestowania w tureckie akcje i obligacje.