W PZL Mielec szykują się zwolnienia, które mogą objąć nawet pół tysiąca osób. To pierwsze konsekwencje przegranej polskiej Doliny Lotniczej w przetargu na śmigłowiec wielozadaniowy dla polskiej armii.

Przedstawiciele Stowarzyszenia Przedsiębiorców Przemysłu Lotniczego „Dolina Lotnicza” wydali uchwałę, w której wskazują, że decyzja polskich władz może uderzyć nie tylko w zakłady PZL-Świdnik/Augusta Westland i PZL-Mielec/Sikorsky, ale też w sieć ich poddostawców - podaje portal defence24.pl.

W uchwale napisano: „Zarówno AgustaWestland jak i Sikorsky zainwestowały znaczące środki w rozwój swych polskich zakładów. Dokonano transferu najnowocześniejszych technologii i wiedzy. Korporacje te wzięły odpowiedzialność za tysiące polskich pracowników, wiążąc swe nadzieje również z polskim rynkiem zbytu. Sygnał jaki został wysłany poprzez podjęte decyzje przetargowe, musiał zostać odebrany z rozczarowaniem przez Zarządy tych firm, ale także przez liderów wielu MŚP polskich, stanowiących lokalny łańcuch poddostawców”.

Koncerny otwarcie liczyły, że będą w stanie związać się z polskim rynkiem zbytu poprzez duży kontrakt na śmigłowiec wielozadaniowy. Tymczasem szykują się zwolnienia.

Zgodnie z doniesieniami lokalnych mediów w PZL-Mielec (należącym do koncernu Sikorsky) już rozpoczęły się pierwsze zwolnienia. Może to być od 40 do 50 osób. Zza granicy dochodzą już jednak sygnały, że podczas kolejnego etapu redukcji zatrudnienia pracę może stracić od 300 do 500 osób.

Reklama

Zwolnienia grupowe mają być pochodną dwóch powiązanych ze sobą czynników. Pierwszym, bezpośrednim, jest wspomniana decyzja rządu, który wybrał produkt konkurencji. Drugi czynnik to audyt trwający obecnie w firmie Sikorsky, przygotowujący ją do sprzedaży, mającej nastąpić do końca roku.